Pomysł na to, aby zliberalizować przepisy dotyczące amatorskiego poszukiwania skarbów zmaterializował się w lipcu 2023 roku. Ówczesny rząd chciał, aby powstała aplikacja ułatwiająca poszukiwaczom skarbów zgłaszanie swoich archeologicznych planów do rejestru. Każdy pełnoletni amator z wykrywaczem metali, który uzyskałby zgodę właściciela gruntu i posiadacza nieruchomości, mógł od razu rozpocząć poszukiwania. Nie musiałby natomiast czekać na zgodę konserwatora zabytków. Ten plan się jednak nie powiódł, a obecny rząd uznał, że zmiany są zbyt niebezpieczne, aby mogły wejść w życie w założonym terminie. Podobnego zdania było samo Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Tej argumentacji nie sprzeciwił się także prezydent Andrzej Duda, który nie skorzystał z możliwości zablokowania ustawy z 12 kwietnia 2024 r. Podpisał ją i dwa tygodnie później została opublikowana w Dzienniku Ustaw pod pozycją 647. Dlaczego zmiany nie weszły w życie 1 maja 2024 roku? Ustawa zakładała, że nowe przepisy zaczną obowiązywać od 1 maja 2024 roku. Jednak tak się nie stało. Koalicja rządząca odsunęła ją w czasie o rok, dając tym samym Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego czas na dopracowanie aplikacji. To za jej pomocą archeolodzy amatorzy mieli zgłaszać swoje wyprawy z wykrywaczem skarbów, a także wnioskować do właścicieli terenu o zgodę na jego przeszukanie. Bez czekania na decyzję konserwatora zabytków. Co poszło nie tak? Testy wykazały, że aplikacja jest wadliwa i nie spełnia swojego zadania. Chodzi m.in. o brak możliwości sprawdzenia, czy poszukiwania się odbyły, czy znalezione rzeczy pochodzą konkretnie z tego miejsca, czy oświadczenia uczestników są prawdziwe, a zgody właścicieli nieruchomości autentyczne. Problemów jest jednak więcej. Jak argumentował prof. Przemysław Urbańczyk z Instytutu Archeologii i Etnologii PAN oraz Instytutu Archeologii UKSW podczas posiedzenia senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu: Oprócz negatywnej oceny, jaką projektowi wystawiła Rada Dziedzictwa Archeologicznego przy Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, pojawił się jeszcze problem z weryfikacją zgodności danych cyfrowych. Należy porównać, czy te, które ma Narodowy Instytut Dziedzictwa pokrywają się z wojewódzkimi ewidencjami zabytków. Co na to sami zainteresowani? W sprawę zaangażowane są różne środowiska - zmianami najbardziej zainteresowani byli sami poszukiwacze skarbów, ale też zawodowi archeolodzy, historycy, posłowie. Według Piotra Glińskiego z PiS, byłego szefa resortu kultury: Wiele jest jednak głosów zrozumienia. Poseł KO Bogdan Zdrojewski, przewodniczący Komisji Kultury i Środków Przekazu twierdzi, że przepisy powinny zostać zliberalizowane, ale za kilka lat (w przybliżeniu w roku 2027). Obecnie w budżecie państwa nie ma na ten cel zablokowanych środków (a są to kwoty rzędu kilku miliardów złotych - sama aplikacja miała kosztować około 2 milionów złotych). Co teraz z projektem o liberalizacji przepisów dla poszukiwaczy skarbów? Podana przybliżona data ukończenia prac nad ustawą i aplikacją nie jest przypadkowa. Szacuje się, że dopiero w 2027 roku będziemy gotowi na liberalizację przepisów. Obecnie prowadzony jest program pilotażowy NID pt. "Porównanie zgodności spisów i weryfikacji ewidencji archeologicznych znajdujących się w zasobach Krajowej Ewidencji Zabytków oraz pomorskiej wojewódzkiej ewidencji zabytków". Po zakończeniu go na tym obszarze w 2024 roku zostanie rozciągnięty na kolejne województwa, co zajmie w przybliżeniu jeszcze kolejne trzy lata.