Zeznania Marcina W. wywołały burzę. "Należy pytać Tuska"
600 tys. euro w reklamówce dla syna Tuska - to główny wątek zeznań współpracownika Marka Falenty Marcina W. Po ujawnieniu treści przesłuchania dotyczącego afery z 2014 roku, w opinii publicznej rozgorzała ponowna dyskusja. - O wiarygodność tych zeznań należy pytać Donalda Tuska - powiedział podczas konferencji prasowej rzecznik PiS Radosław Fogiel.
- O wiarygodność zeznań Marcina W. należy pytać polityka, który wykorzystywał oparty na zeznaniach artykuł do ataku na PiS. To Tusk uwiarygodnił Marcina W. - mówił rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel podczas czwartkowej konferencji prasowej.
Afera podsłuchowa. Będzie komisja śledcza? Fogiel nie wyklucza
Polityk dopytywany o możliwość powołania komisji śledczej w tej sprawie, nie wykluczył takiej możliwości.
- Postulat komisji śledczej przywrócił przewodniczący Tusk. Kiedy rzeczywiście była taka potrzeba i widać było, że instytucje państwowe nie radzą sobie (z aferą podsłuchową - red.), PO była przeciwko komisji. Nie wiemy, czy po najnowszych rewelacjach propozycja Donalda Tuska jest dalej aktualna, ale jak PO złoży wniosek w sprawie powołania komisji, to się mu przyjrzymy - zapowiedział.
Marcin W. Nowy wątek afery podsłuchowej
Sprawa dotyczy nowych wątków w aferze podsłuchowej z 2014 roku. Przez ok. rok w restauracji "Sowa i Przyjaciele" dochodziło do nagrywania polityków i biznesmenów. Wyciek nagrań wywołał jedną z najgłośniejszych afer współczesnej Polski i jest uważany za jedną z przyczyn porażki Platformy Obywatelskiej w wyborach w 2015 roku.
"Newsweek" ujawnił niedawno, że materiały, które wówczas nagrano, miały zostać sprzedane Rosjanom. Po publikacji lider PO Donald Tusk zaapelował do rządzących o powołanie komisji śledczej i zbadanie rosyjskich wątków w sprawie.
W odpowiedzi na słowa Tuska, minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro odtajnił materiały i ujawnił opinii publicznej zeznania Marcina W. uważanego za współpracownika głównego bohatera afery Marka Falenty.
Ze wspomnianych zeznań wynika, że W. miał wręczyć synowi Tuska reklamówkę, w której miało znajdować się 600 tys. euro w gotówce. Michał Tusk zaprzeczył w rozmowie z Onetem, że kiedykolwiek poznał Marcina W. i Marka Falentę.