Kreml straszy falą uchodźców z Ukrainy. Straż Graniczna zabrała głos
Nawet 150 tysięcy uchodźców dziennie szturmuje Polską granice - straszą propagandowe rosyjskie profile w mediach społecznościowych. Ma być to powodem ryzyka obniżenia wieku mobilizacyjnego dla mężczyzn do 18 roku życia. Straż Graniczna zaprzecza jednak, by dochodziło do takiego zjawiska. - Wzrost ruchu tradycyjnie już, jak co roku, związany jest z okresem świąteczno-noworocznym - podkreślił kpt. Dariusz Siennicki. Liczby natomiast nie sięgają takich wartości, o jakich piszą propagandyści.
Autorzy prokremlowskich publikacji usiłują nas straszyć, że polską granicę od strony ukraińskiej szturmuje fala uchodźców sięgająca nawet 150 tysięcy osób dziennie - to dwa razy więcej niż zwykle. Ten wzmożony ruch na ma być spowodowany obawami Ukraińców o obniżenie wieku mobilizacyjnego.
Obecnie na wojnę mogą być powołani mężczyźni, którzy ukończyli 25 lat, a w 2025 roku granica wieku może zostać przesunięta do 18 lat. Według propagandowych przekazów niektóre matki - w obawie przed tymi zmianami - masowo wywożą swoich nieletnich synów z Ukrainy i przez to tworzą się kolejki na granicy.
Ukraina - Polska. Straż Granicza dementuje rosyjską propagandę
Straż Graniczna nie potwierdza jednak ani liczb, ani samego zjawiska. Rzecznik prasowy Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej kpt. Dariusz Sienicki przekazał, że w ciągu ostatniego tygodnia SG rzeczywiście odnotowuje wzrost ruchu granicznego na granicy polsko-ukraińskiej, ale dotyczy to obu kierunków, zarówno wjazdów, jak i wyjazdów z Polski.
- Wzrost ruchu tradycyjnie już, jak co roku, związany jest z okresem świąteczno-noworocznym - podkreślił kpt. Dariusz Siennicki.
Dłuższe kolejki na granicy z Ukrainą zaczęły się tworzyć 20 grudnia, ale ruch rozkładał się równomiernie w obu kierunkach, jednak z przewagą wyjazdów z Polski. Ponadto żadnego dnia na granicy nie odnotowano 150 tysięcy obywateli Ukrainy, chcących wjechać do naszego kraju.
W kulminacyjnym momencie 22 grudnia granicę polsko-ukraińską przekroczyło łącznie prawie 89 tysięcy obywateli Ukrainy, ale większość, bo prawie 49 tysięcy z nich wyjechało z Polski. Tendencję tę potwierdza także ruch autokarów na granicy z Ukrainą. Jak podał bieszczadzki oddział SG, na przejściach granicznych 23 grudnia odprawiono 260 autobusów z Polski, a w tym samym czasie do naszego kraju wjechało ich 159.
- Notowany w okresie przedświątecznym wzmożony ruch graniczny jest zjawiskiem standardowym i widocznym cyklicznie w tym czasie - podkreślił por. SG Piotr Zakielarz, rzecznik prasowy Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej.
Granica polsko-ukraińska. Dlaczego mamy wzmożony ruch na przejściach?
Już drugi rok z rzędu ukraińskie święta Bożego Narodzenia są obchodzone według kalendarza gregoriańskiego, czyli w tym samym terminie, co w Polsce.
Według Straży Granicznej wielu Ukraińców przebywających w Polsce postanowiło wykorzystać wolne dni, aby spędzić święta z rodziną w swojej ojczyźnie. Z drugiej strony wiele osób z Ukrainy przy okazji świąt postanowiło odwiedzić bliskich lub znajomych w Polsce, a także poznać nasz kraj.
- Z moich obserwacji wynika, że największy ruch na granicy polsko-ukraińskiej jest latem i wtedy dominują przyjazdy do Polski, ale także właśnie w okresie świąt Bożego Narodzenia, a wówczas najwięcej Ukraińców wyjeżdża do swoich rodzin w Ukrainie. Przyjazdy turystyczne do Polski zdarzają się, ale dotyczy to przeważnie kobiet, bo tylko one mogą swobodnie wyjechać z kraju. W Ukrainie oprócz Karpat nie ma regionu turystycznego, który obecnie byłby względnie bezpieczny, więc Ukrainki szukają odpoczynku za granicą - podkreślił Łukasz Adamski, wicedyrektor Centrum Dialogu im. Juliusza Mieroszewskiego.
Obniżenie wieku mobilizacyjnego. Ekspert tłumaczy zjawisko
Nie potwierdza się natomiast narracja o matkach z nieletnimi dziećmi rzekomo szturmujących granicę z Polską. Straż Graniczna zapewnia, że na przejściach granicznych nie widać exodusu z Ukrainy. Jednak, zdaniem ekspertów, w przekazie o uciekających z Ukrainy nieletnich z matkami jest ziarno prawdy, choć kolejna fala migracji z tego powodu nam nie grozi.
- Na pewno wśród Ukraińców jest niepokój związany z ewentualnym obniżeniem wieku mobilizacyjnego, jeśli nie do 18, to do 22 lub 23 lat, ponieważ jest przekonanie, że wojna może jeszcze trwać długo. Zachodni eksperci wojskowi mówią wprost, że taki krok może być niezbędny, natomiast kategorycznie sprzeciwia się mu prezydent Wołodymyr Zełenski, bo zdaje sobie sprawę, że byłoby to niezwykle niepopularne posunięcie i mogłoby zagrozić jego dalszej karierze politycznej. Potwierdzam jednak, że wielu Ukraińców, którzy mają tylko jednego syna w wieku nastoletnim, zanim ukończy on 18 lat i dopóki może swobodnie przekraczać granicę, stara się wywieźć go za granicę, ale niekoniecznie do Polski, raczej przez Polskę - powiedział Łukasz Adamski.
Narracji o nowej fali uchodźców na granicy z Polską nie potwierdzają organizacje pozarządowe świadczące im pomoc. Gdyby przekaz o matkach masowo uciekających z synami z Ukrainy przed mobilizacją był prawdziwy, po pomoc prawną do tych instytucji zaczęłoby się zgłaszać przed świętami dużo więcej takich osób, a tak nie jest. Z pracownikami Fundacji Ukraiński Dom, która pomaga nowym uchodźcom z Ukrainy zalegalizować pobyt, wynająć mieszkanie i znaleźć pracę w Polsce, nie kontaktowało się w ostatnim czasie więcej osób niż zazwyczaj.
W ocenie Łukasza Adamskiego doniesienia o ukraińskim exodusie są celową dezinformacją, która jest pochodną działań propagandy Kremla, ale służy nakręcaniu uprzedzeń antyukraińskich wśród Polaków.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!