- Wiele młodych osób czeka na dobrą informację w tej kwestii. Jeśli nie będzie większości, bo ugrupowanie Szymona Hołowni uzna, że nie chcą kredytu, to przegłosują na "nie", ale byłbym zdziwiony, gdyby tak się stało - mówił we wtorek w kontekście "Kredytu na start" premier Donald Tusk. Kilka dni wcześniej zapytany na konferencji prasowej o wpis minister funduszy Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, która stwierdziła w serwisie X, że w budżecie jest "zero złotych na kredyt zero procent", odpowiedział, że jej wiadomość była nieprecyzyjna. - Fakty są inne. Będę oczekiwał od pani minister wyjaśnienia, dlaczego w sposób bardzo nieprecyzyjny zinterpretowała naszą decyzję - podkreślił. Dodał też, że akurat prace nad tym projektem są najbardziej zaawansowane. Kredyt na start. Sprawa przesądzona? Interia dowiedziała się, na czym miała polegać wstępna decyzja, o której mówił premier. Przede wszystkim sprawa "Kredytu na start" nie została przesądzona, ale w budżecie są środki na ten projekt. W rządzie umówiono się natomiast, że do czasu ustalenia szczegółów całego programu mieszkaniowego składającego się z różnych komponentów, komunikaty mają być powściągliwe. - A ona wychodzi i z marszu wali takie "tłiterki" na lewo i prawo, co doprowadziło premiera do szału. Ustalenia były inne - mówi nasze źródło w rządzie Donalda Tuska. - Do tego użyła i cały czas używa sformułowania "kredyt zero procent", a przecież takiego programu nie ma. Jest projekt "Kredyt na start". Używa określenia "kredyt zero procent", by grać szefowi na nosie, bo to jego hasło z wyborów - dodaje nasz rozmówca. Sama Pełczyńska-Nałęcz przekonuje, że program opierający się na dopłatach do kredytów to "po prostu zła polityka". Utrzymuje, że doświadczenia z przeszłości powinny rządzących czegoś nauczyć, bo poprzednie podobne programy wyłącznie podbiły ceny mieszkań. Kredyt na start bez żadnych zmian. O czym mówi się na KERM? Takich argumentów politycy Polski 2050 używają podczas posiedzeń Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów pod przewodnictwem ministra finansów Andrzeja Domańskiego. To w gronie kilkunastu osób wchodzących w skład KERM ma zostać wypracowany kompromis. Siły na KERM są rozłożone równo - jest tam podobna liczba zwolenników, co przeciwników "Kredytu na start". - Jak będzie głosowanie na KERM, to ten kredyt powinien tam przejść. Nie zmienia to jednak sytuacji, że nie ma tu zgody. Tam nie ma merytoryki - ocenia nasze źródło. Co ważne, bo pojawiają się różne głosy na temat możliwych modyfikacji w programie, na posiedzeniach KERM w ogóle nie ma o tym mowy. Ciągle rozmawia się o tym samym projekcie, który ujrzał światło dzienne i jest ogólnie dostępny. Z naszych informacji wynika, że na ten moment żadne zmiany nie zostały do niego wprowadzone. Zresztą, na tym etapie nie dyskutuje się, czy wprowadzić do projektu zmiany, ale szuka się jakiegoś pola do kompromisu. - Jak będzie trzeba zawrzeć jakiś kompromis, to dopuszczamy zmiany, jesteśmy otwarci. Oni mówią tylko "nie, nie, nie", a nie wskazują żadnych propozycji - słyszymy od członka rządu, który jest zwolennikiem dopłat do kredytu. Żeby była jasność - zwolennikami "Kredytu na start" są politycy Koalicji Obywatelskiej oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego. Przeciwnikami natomiast politycy Lewicy oraz od jakiegoś czasu również Polski 2050. Jeden ze zwolenników projektu: - Sytuacja jest skomplikowana. Kompleksowego programu mieszkaniowego nie da się przeprowadzić bez wsparcia mieszkalnictwa własnościowego. To rozwiązanie ułomne. Budownictwo społeczne i czynszowe to 3-4 proc. budownictwa w Polsce. Wszystko inne to budownictwo własnościowe. Kredyt na start. Czy chcą go Polacy? Inny z naszych rozmówców przytacza jeden z sondaży "Rzeczpospolitej". Według respondentów Polacy oczekują od rządu wsparcia kompleksowego. - I my to proponujemy, nogę społeczną, komunalną i własnościową. Tego chcą ludzie - przekonuje. Stan gry jest więc taki, że co do samej drogi w rządzie nie ma porozumienia. Zwolennikiem "Kredytu na start" jest sam Donald Tusk, który może mieć decydujący głos. Z jego słów wynika, że kompleksowy program mieszkaniowy trafi do Sejmu i powinien być tam głosowany. Czy w ostatniej chwili zdanie zmienią koalicjanci z Lewicy i Polski 2050? - Lewica tego nie poprze, ale w ich przypadku jest to zrozumiałe, bo od lat mają tani wynajem na sztandarach. To kwestie ideologiczne. A Polska 2050? Trudno powiedzieć, o co im chodzi, bo przecież dostali duży program budownictwa czynszowego. A wciąż idą w zaparte - ocenia nasz rozmówca. Kolejne spotkanie w ramach posiedzenia Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów odbędzie się w środę 11 września. Być może na nim zapadnie kierunkowa decyzja. Łukasz Szpyrka