Gdy choroba zwala z nóg, czasem ciężko zwlec się z łóżka. W trudniejszych przypadkach potrzebna jest hospitalizacja. Bywa, że nie jest tak źle, bo przeziębienie tak mocno nie dewastuje organizmu, ale lepiej pozostać w domu - częściej dlatego, by nie zarażać koleżanek i kolegów w pracy. Dlatego czasem potrzebne jest L4, czyli zwolnienie lekarskie, a fachowo rzecz biorąc zaświadczenie o czasowej niezdolności do pracy. Wystawiają je upoważnieni lekarze, którzy po przebadaniu pacjenta nie mają wątpliwości, że powinien on odpocząć w domu. W latach 2019-2021 lekarze wystawiali od 24,1 do 24,6 mln zwolnień lekarskich rocznie. Kontroli ZUS będzie więcej Zdarza się jednak, że ktoś przebywa na L4, mimo że tak do końca chory nie jest. Mówi się wtedy o "lewym zwolnieniu", które często wystawia zaprzyjaźniony lekarz bądź też sam pacjent wprowadza lekarza w błąd. Dlatego też osoby przebywające na zwolnieniach lekarskich mogą zostać skontrolowane. Ustawowo zobowiązany jest do tego Zakład Ubezpieczeń Społecznych, który sprawdza zarówno prawidłowości orzekania o niezdolności do pracy, jak i wykorzystania zwolnień lekarskich. Co ważne, postępowanie kontrolne może zostać podjęte na wniosek pracodawcy jak i z inicjatywy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Jak tłumaczy nam rzecznik prasowy ZUS Paweł Żebrowski, wyjątkowe w tym względzie były lata 2020-2021, kiedy to z powodu pandemii COVID-19 kontroli było zdecydowanie mniej. Teraz jednak sytuacja wraca do normy, a kontrolerzy do przedpandemicznej formy. - Dlatego liczba kontroli lekarskich będzie zbliżała się do tej sprzed pandemii - zapowiada Paweł Żebrowski. O jakich liczbach mówimy? W 2019 roku ZUS przeprowadził ponad 574 tys. kontroli osób posiadających zaświadczenie o czasowej niezdolności do pracy. W 2022 roku było to już ponad 420 tys. kontroli, ale Zakład z każdym kolejnym miesiącem się rozkręca. Przed pandemią standardem było skontrolowanie pół miliona osób rocznie. Kto może podlegać kontroli? Kontroli ZUS może podlegać każdy, kto jest na zwolnieniu lekarskim, ale jak zaznacza Żebrowski, Zakład pod lupę bierze szczególnie tych, którzy np. często korzystają z kolejnych krótkotrwałych zwolnień lekarskich od różnych lekarzy, a także tych, którzy już kiedyś musieli zwrócić zasiłek, bo korzystali z niego nieprawidłowo. Co jednak ważne, poza tymi osobami pozostałe są losowane, co oznacza, że urzędnik może zapukać do drzwi w zasadzie każdego chorego. Osoba na zwolnieniu lekarskim musi pamiętać, że w trakcie wypisywania L4 trzeba zadeklarować, pod jakim adresem faktycznie chory będzie przebywać. - Inspektorzy ZUS mogą realizować taką kontrolę w miejscu zamieszkania, miejscu pracy albo innym miejscu pobytu ubezpieczonego. Aktualne miejsce pobytu wskazuje się w zwolnieniu lekarskim - przypomina Żebrowski. Jak wygląda kontrola? Podczas kontroli pracownicy ZUS sprawdzają, czy osoba przebywa we wskazanym miejscu i czy podczas zwolnienia nie wykonuje pracy zarobkowej albo innych czynności sprzecznych z celem zwolnienia. - Zwolnienia lekarskiego nie można wykorzystywać jak urlopu albo w jego czasie pracować. Nie można też podejmować innych aktywności, które mogłyby wydłużyć okres niezdolności do pracy - podkreśla rzecznik ZUS. Jeśli inspektorzy stwierdzą, że zwolnienie było wykorzystywane nieprawidłowo, to ZUS wzywa taką osobę do zwrotu wypłaconego zasiłku chorobowego w całości. Jeśli ZUS jeszcze nie wypłacił zasiłku, to przelew jest po prostu wstrzymywany. Tymczasem, jak wynika z odpowiedzi wiceministra rodziny Stanisława Szweda na jedną z interpelacji poselskich, zdarza się, że Polacy oszukują. W 2019 roku wydano 20 176 decyzji o braku prawa do zasiłku. W dwóch kolejnych latach, przy mniejszej liczbie kontroli, były to odpowiednio 6 152 oraz 12 520 decyzji. W tylu przypadkach kontrolerzy uznali, że przebywający na zwolnieniu tak naprawdę są zdolni do pracy. Łukasz Szpyrka