Pod koniec ubiegłego miesiąca obrady Rady Nadzorczej PKP Cargo miały zakończyć się awanturą. Poszło o umowę sponsorską i pieniądze, które w jej ramach ma otrzymać ekstraklasowy Widzew Łódź. Co ciekawe, do grona sympatyków klubu należy m.in. Dariusz Seliga, były poseł PiS i prezes PKP Cargo. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że ledwie 24 stycznia podpisał porozumienie płacowe i zakończył spór zbiorowy ze związkowcami. To żadna tajemnica, że spółka nie jest w najlepszej kondycji finansowej. - Przewoźnik systematycznie traci udziały w rynku i balansuje na granicy rentowności. Po zmianie zarządu obiecywano nowy model biznesowy i odbudowę pozycji dominującego gracza na rynku. W praktyce nie udało się jednak odrobić strat i poprawić kursu akcji - mówi Interii Jakub Majewski, prezes Fundacji ProKolej. - Bo firma od lat skupia się głównie na swojej wielkości zamiast na przychodach. Mam wrażenie, że filozofia bycia największym przysłania to, co powinno być podstawą działania każdej spółki prawa handlowego, czyli trosce o konkurencyjność i rentowność - tłumaczy ekspert. "Nie wiem, czy to prawda" Wróćmy jednak do posiedzenia Rady Nadzorczej z 30 stycznia. Co ciekawe, wniosku dotyczącego współpracy z Widzewem Łódź, nie było w oficjalnym porządku obrad. Członkowie rady nie otrzymali go wraz z innymi materiałami, pojawił się dopiero na posiedzeniu. Obecnie nikt nie chce przyznać, kto był autorem dokumentu, jednak w źródłach zbliżonych do PKP Cargo powtarzane jest nazwisko Macieja Małeckiego, wiceministra aktywów państwowych, który nadzoruje spółkę. Jak ustaliliśmy nieoficjalnie, chociaż temperatura dyskusji była wysoka, jedynie trzy osoby oficjalnie sprzeciwiły się zawarciu umowy z łódzkim klubem. To członek niezależny i dwóch przedstawicieli pracowników. Co do powiedzenia o umowie sponsorskiej mają ludzie, którzy ją zatwierdzali? Niektórzy nie potrafią nawet odpowiedzieć na pytanie czy... wyrazili swoją zgodę. Marek Ryszka, jeden z członków rady nadzorczej i Prezes Zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie początkowo w ogóle nie chciał rozmawiać z Interią. Potem jednak zaczął dopytywać: - A skąd pan słyszał o przekazaniu pieniędzy dla Widzewa? Niech pan pyta tam, gdzie o tym usłyszał. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy to prawda, czy nieprawda - odpowiedział w końcu. Henryk Grymel, kolejny członek Rady Nadzorczej PKP Cargo i związkowiec z Sekcji Krajowej Kolejarzy NSZZ "Solidarność" przyznał, że ma zakaz udzielania informacji prasie i odesłał nas do rzecznika prasowego spółki. Nieco bardziej rozmowny okazał się marszałek województwa lubelskiego, który również nadzoruje kolejową spółkę. - Nie wiem, skąd pomysł (na przekazanie pieniędzy dla Widzewa - red.), ale popieram wszelkie wsparcie dla klubów sportowych, polskiego sportu. Taki już jestem - tłumaczy Interii Jarosław Stawiarski, były wiceminister sportu z w rządzie PiS. - Na pewno pan pamięta: Górnik Zabrze, Legia Warszawa i Widzew Łódź to trzy rozpoznawalne marki w całej Europie. Widzew to marka - oświadczył i odłożył słuchawkę. Umowa nie została zawarta Żeby dowiedzieć się czegoś więcej o 3 mln zł, które mają trafić do kasy łódzkiego klubu, skontaktowaliśmy się z PKP Cargo. Krzysztof Losz, rzecznik spółki i były redaktor "Naszego Dziennika" zapewnił nas, że dowie się czegoś więcej o sprawie. Utknął jednak na posiedzeniu zarządu, a potem przestał odbierać telefony i odpisywać na SMS-y. Równie niedostępni byli dla nas wiceminister Maciej Małecki oraz prezes PKP Cargo Dariusz Seliga. Zwróciliśmy się zatem oficjalnie do Ministerstwa Aktywów Państwowych (MAP). Pytaliśmy m.in. z jakiego powodu spółka PKP Cargo zdecydowała się na umowę sponsorską z Widzewem Łódź, co jest przedmiotem umowy, kto ją proponował i jaki jest stosunek wiceministra nadzorującego firmę do klubu piłkarskiego, który ma otrzymać państwowe pieniądze. - PKP Cargo nie jest podmiotem nadzorowanym przez MAP. Jest to notowana na giełdzie spółka, w której 33 proc. ma PKP S.A. O kwestie, które pana interesują, należy dopytywać samą spółkę - przekazał nam Karol Manys, rzecznik Jacka Sasina. - Wszelkie decyzje tego typu pozostają w gestii jej organów i MAP nie ma na ten temat wiedzy. Za każdym razem decyzje sponsoringowe mają jednak uzasadnienie biznesowe - dodał urzędnik resortu aktywów. Odnośnie do samego dokumentu słychać jednak sprzeczne wersje. Osoby spółki PKP Cargo mówią nam, że wniosek dotyczący sponsoringu nie zawierał obszernego uzasadnienia, ani nie był dobrze przygotowany. - Uzasadnienie biznesowe jest poważne, ponieważ spółka liczy na duży zwrot - usłyszeliśmy od drugiej strony. - Są zgody, jednak umowa nie została zawarta - dodaje bliski współpracownik Macieja Małeckiego. Ekspert: Chybiony wydatek Prezes Fundacji ProKolej, z którym rozmawialiśmy o kondycji PKP Cargo, nie ukrywa, że spółka ma swoje kłopoty. - Problemem systemowym PKP Cargo jest zdekapitalizowany majątek i stary tabor. Czyli brak programu inwestycyjnego. W przeciwieństwie do przewozów pasażerskich, które mogą liczyć na dofinansowanie unijne, ruch towarowy - poza wycinkiem obsługującym przewozy intermodalne - środki na inwestycje musi wygospodarować z własnych przychodów. Przy wieloletnich stratach jest to karkołomne - komentuje Majewski. Czy w takiej sytuacji finansowej spółki inwestycja w Widzew Łódź jest dobrym pomysłem? - zapytaliśmy. - To kompletnie chybiony wydatek. Na stadionie nie ma klientów tej spółki, a PKP Cargo nie świadczy żadnych usług dla klubu, ani jego fanów - uważa szef Fundacji ProKolej. - Na takie prezenty można sobie pozwolić, jeśli notuje się dobre wyniki. W trudnej sytuacji, w której tkwi cała kolej towarowa, trzeba liczyć każdy grosz. A wolne środki najlepiej inwestować w rozwój własny, a nie w cudzy - puentuje. Widzew Łódź jest tegorocznym beniaminkiem Ekstraklasy. Po 19. kolejkach zajmuje czwarte miejsce w tabeli z dorobkiem 31 punktów. Jakub Szczepański