Robert Telus wraz z rodziną zajmuje się hodowlą blisko stu koni na 15-hektarowym dzierżawionym terenie. O decyzji wypowiedzenia umowy dzierżawy byłego ministra rolnictwa poinformował "Super Express". Decyzja została podjęta na skutek przeprowadzenia kontroli Lasów Państwowych, które doszukały się pewnych nieprawidłowości. Jak poinformowali, na dzierżawionej przez polityka ziemi wykryto m.in. trzy padłe zwierzęta. Kłopoty posła Roberta Telusa. Media: Polityk ma oddać ziemię Na sytuację szybko zareagował Robert Telus, który zdementował te doniesienia. Według niego konie padły ofiarą wilków. - Ale to mój, a nie ich problem - dodał. - Szukali różnych błędów, zarzucali na przykład jakąś wycinkę drzew, która nie miała miejsca - wyjaśnił w rozmowie z "Super Expressem" polityk PiS. Argument polityka podważył Jacek Chudy, który wyjaśnił, że ogrodzenie było szczelne, zatem wilki nie miały możliwości dostania się na posiadłość posła. Jak powiedział "SE" Robert Telus, "gołym okiem widać, że to sprawa polityczna". Kontrola Lasów Państwowych. Telus: To sprawa polityczna Podczas kontroli wykryto też inne nieprawidłowości na dzierżawionych od lasów państwowych ziemiach. Dyrektor Jacek Chudy poinformował o tym, że dzierżawcy zajęli około hektar więcej gruntów niż przewidywała umowa. Wyjaśnił, że na tym terenie miały powstać zabudowania, czego dowodziły wycięte drzewa. Na oskarżenia szybko zareagował poseł, który zapowiedział złożenie pisma do Lasów o zniesławienie. - Niech zgłaszają, komu chcą. Tu gołym okiem widać, o co chodzi - skwitował, wskazując, że "nie obawia się konsekwencji". ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!