Kontrowersje w szeregach Konfederacji wywołał projekt dotyczący zlikwidowania podatku spadkowego. Za cel ma wykluczenie wszelkich danin związanych z dziedziczeniem. Zdaje się więc, że nie powinien budzić większych kontrowersji. A jednak. Pierwszy raz dokument wylądował w Sejmie 3 października, ale niedługo później został... wycofany. Oficjalnie swoje poparcie pod projektem odwołało trzech posłów: Andrzej Zapałowski, Roman Fritz oraz Włodzimierz Skalik. Wszyscy należą do Konfederacji Korony Polskiej, której szefem jest Grzegorz Braun. - Pojawiły się wątpliwości interpretacyjne i ustaliliśmy, iż muszą one zostać doprecyzowane w nowej wersji projektu - przekazał Interii Zapałowski. O jakie wątpliwości chodzi? W tej materii, przynajmniej oficjalnie, parlamentarzyści Konfederacji nie są zbyt rozmowni. Nam udało się jednak ustalić, że najbardziej kontrowersyjne okazało się kilka zdań uzasadnienia. "Ustawodawca wyróżnił trzy grupy podatkowe, do których przynależność ma kluczowe znaczenie dla wysokości obciążenia. Dla każdej przyjęto bowiem odmienną skalę podatkową. Różnią się w nich stawki i stopień progresji" - czytamy w uzasadnieniu pierwszego projektu Konfederacji i Sławomira Mentzena. A dalej: "Tak skonstruowany system stanowi jawną dyskryminację, np. wobec osób homoseksualnych. Dziedziczenie w związku homoseksualnym kwalifikuje bowiem do tzw. III grupy innych nabywców, co skutkuje koniecznością zapłacenia najwyższych stawek podatkowych. Ponadto wyklucza taką osobę z całkowitego zwolnienia podatkowego dla osób najbliższych, mimo że niewątpliwie należy ona do grona najbliższych zmarłego". Wnioskodawcy podają tu przykład spadku małżonka heteroseksualnego, który otrzyma spadek o wartości 10 mln zł i będzie mógł skorzystać z całkowitego zwolnienia od podatku. "Z kolei osoba homoseksualna, która otrzyma od swojego partnera spadek o tej samej wartości, będzie musiała zapłacić blisko 2 mln zł podatku" - czytamy. To właśnie kilka zdań dotyczących związków tej samej płaci wywołało w Konfederacji spór i poskutkowało ruchem posłów Grzegorza Brauna. Konfederacja zmienia uzasadnienie projektu. Nie wszystkich to przekonało Zmodyfikowana wersja projektu, bez akapitu uzasadnienia dotyczącego osób homoseksualnych, trafiła do laski marszałkowskiej 9 października. Tym razem do grona wnioskodawców, obok Konfederacji, zalicza się również Kukiz’15. Wciąż brakuje podpisów Fritza i Skalika, ale swoją decyzję zmienił Andrzej Zapałowski. - Podpisałem ponownie po korekcie - skomentował krośnieński poseł Konfederacji. Jego koledzy byli niedostępni dla Interii. - Aktualnie Konfederacja Korony Polskiej analizuje pod kątem prawnym nowy projekt ustawy. Żywimy nadzieję, że nie będzie on zawierał najmniejszych furtek do promowania dewiacji - zakomunikowała nam Marta Czech, rzecznik partii Grzegorza Brauna. Nowe spojrzenie na projekt Sławomira Mentzena nie było jednak potrzebne wyłącznie braunistom. - W całym klubie byliśmy zgodni, że uzasadnienie trzeba zmodyfikować. Zgodnie z planem, ustawa została wycofana i złożona podobnie w poprawionej wersji - mówi Michał Wawer, rzecznik sejmowej Konfederacji. Dlaczego Włodzimierz Skalik i Roman Fritz wciąż nie podpisali dokumentu? - dopytujemy. - Nabrali wątpliwości odnośnie do całości tej ustawy, więc zdecydowali się jej nie podpisywać. Nie były to jednak podpisy niezbędne do wniesienia tego projektu, zatem będziemy walczyć o zlikwidowanie podatku spadkowego - odpowiada Wawer, na co dzień związany z Ruchem Narodowym. Zamiast podpisów Skalika i Fritza, pod najnowszą wersją projektu dotycząca likwidacji podatku spadkowego z pewnością znajdziemy także podpis Jarosława Sachajki z Kukiz’15. Zapytaliśmy, dlaczego konfederaci zwrócili się właśnie do tego parlamentarzysty. - Nie wchodzę w potyczki konfederacyjne, nie wiem, skąd decyzja o wycofaniu podpisów - przekazał Interii Jarosław Sachajko. - Poparłem ten projekt, ponieważ pasuje, żeby wybić jeden z argumentów zwolenników związków partnerskich. Zawsze mówią, że za ich wprowadzeniem miałyby przemawiać ulgi podatkowe - tłumaczy polityk. Jak mówi poseł Kukiz’15, jeśli projekt Konfederacji zostanie przegłosowany, możliwość określenia związku partnerskiego mianem małżeństwa zniknie. Kampania prezydencka. Polityczna manifestacja Grzegorza Brauna? Wątek osób homoseksualnych w ustawie Sławomira Mentzena to tylko jedna z potencjalnych przyczyn dla których ludzie Grzegorza Brauna mieli oficjalnie wycofać swoje podpisy. W tle jest także kampania prezydencka. Chociaż kandydatem Konfederacji jest formalnie lider Nowej Nadziei, od dawna mówi się, że europoseł i lider Korony ostrzy sobie zęby na start w wyborach. - Zapis o homoseksualistach w projekcie ustawy to tylko pretekst. Podczas eventów w ramach kampanii prezydenckiej Sławek często, w żartach, opowiada o ich dyskryminowaniu. Jeśli dorzucimy do tego nadgorliwego legislatora, kłopot gotowy - tłumaczy nam jeden z polityków Konfederacji. Jak usłyszeliśmy, chociaż w rozmowach wewnętrznych Grzegorz Braun wcale nie wychyla się w kontekście swojego potencjalnego startu w wyborach prezydenckich, nie można wykluczyć, że wycofanie podpisów jego posłów, do tego odnotowane w oficjalnych dokumentach, było celowe. - Wygląda trochę jak sabotaż kampanii Sławka - uważa jeden z naszych rozmówców. - Nie dam sobie ręki uciąć, że Braun nie zrobi nam numeru i nie wystartuje - dodaje. Za potencjalnym startem europosła przemawiają chociażby jego wyniki indywidualne. Grzegorz Braun. Czy wystartuje w wyborach 2025? W 2019 r. polityk Konfederacji uzyskał poparcie na poziomie ponad 31 tys. głosów. Kiedy w 2023 r. startował w wyborach do Sejmu, również jako numer jeden na rzeszowskiej liście Konfederacji, przekonał do siebie blisko 26,9 tys. ludzi. W wyborach do Parlamentu Europejskiego, również na Podkarpaciu, poparło go blisko 114 tys. wyborców, co stanowi 7,64 proc. głosów z całego okręgu. Czy wolta polityków Konfederacji Korony Polskiej to manifestacja polityczna dotycząca potencjalnej kandydatury Grzegorza Brauna w wyborach prezydenckich? - zapytaliśmy rzecznika sejmowej Konfederacji. - Jestem przekonany, że wszyscy posłowie Konfederacji oceniają ustawy merytorycznie. Jeśli się pod czymś nie podpisują, wynika to właśnie z takich przesłanek. Wiem, że tak jest w tym przypadku. Na pewno wewnętrzne, personalne różnice zdań nie będą wpływać na to, jak będziemy głosować i co proponować w Sejmie - powiedział Interii Michał Wawer. Jakub Szczepański ---- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!