Polacy nie potrafią osądzać komunistycznych oprawców? Wypowiedz się! Uroczystości z okazji tragicznych wydarzeń sprzed 44 lat rozpoczęły się o godz. 6 rano pod Pomnikiem Ofiar Grudnia 1970, nieopodal stacji Szybkiej Kolei Miejskiej Gdynia Stocznia, gdzie padły pierwsze strzały do idących do pracy robotników. Odczytano apel poległych, a przed monumentem złożono wieńce i wiązanki kwiatów. Kompania Marynarki Wojennej oddała trzy salwy honorowe. Przewodniczący międzyzakładowej komisji Solidarności Stoczni Gdynia Roman Kuzimski w swoim wystąpieniu podkreślił, że "grudniowa masakra na Wybrzeżu jest ciągle zbrodnią nieosądzoną, choć od 44 lat nadaremnie domagamy się sprawiedliwości, nie tylko dla tych poległych, ale dla setek i tysięcy rannych, bitych, represjonowanych i zmuszonych do emigracji". - Ale czemu się dziwić, wolna Polska nie tylko nie potrafi osądzić komunistycznych oprawców, co jest trudnym procesem, ale nie potrafiła też zapewnić bezpieczeństwa swojemu prezydentowi, nie potrafi tak prostej rzeczy, jak rzetelnie przeprowadzić demokratyczne wybory - mówił. - Chciałoby się powiedzieć: sorry, taki kraj - dodał. - Wojciech Jaruzelski i wielu mu podobnych już uniknęli sprawiedliwości, ale dziś jesteśmy świadkami kolejnej farsy, gdzie kolejny z bandytów, Czesław Kiszczak w asyście policji, jest odwożony na badanie, czy może uczestniczyć w procesie, choć parę miesięcy wcześniej biegał w kąpielówkach po Mazurach - mówił. - Dlaczego tak nieudolnie zagospodarowaliśmy naszą wolność, choć mieliśmy tak wspaniałych nauczycieli jak święty Jan Paweł II? Dlaczego pozwoliliśmy cwaniaczkom z Wiejskiej narzucić nam prywatyzację, śmieciowy rynek pracy, chorą demokrację? - pytał. I jak dopowiadał, "to dlatego, że zamiast za przykładem Solidarności działać wspólnie i walczyć o swój kraj, jesteśmy narodem indywidualistów, którzy indywidualnie dają się wykorzystywać". Dopóki tego nie zmienimy, nic się nie zmieni" - powiedział na zakończenie wystąpienia Kuzimski. Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Łukasz Kamiński swoje wystąpienie podczas porannych uroczystości w Gdyni rozpoczął od przytoczenia słów ballady o Janku Wiśniewskim: "nie płaczcie matki, to nie darmo". "Te słowa w minionych ponad 40 latach brzmiały bardzo różnie. () Dziś sens, znaczenie tych słów zależy od nas samych, zależy od tego, jaki ład zbudujemy w ojczyźnie, jakie decyzje będziemy podejmowali, jakie sami wyciągniemy wnioski z tej tragicznej lekcji historii" - tłumaczył. - Gdy patrzę na młodych ludzi, którzy stoją tutaj, pod pomnikiem, na harcerzy, uczniów; wkrótce to od was będzie zależało, jaki będzie sens tych słów: "nie płaczcie matki, to nie na darmo" - dodał. W porannych uroczystościach w Gdyni uczestniczyło kilkaset osób, m.in. mieszkańcy Trójmiasta, uczniowie, harcerze, byli i obecni stoczniowcy, rodziny i przyjaciele ofiar Grudnia 1970 roku, parlamentarzyści i przedstawiciele władz miasta. Podczas uroczystości kilkudziesięciu kibiców Arki Gdynia i Lecha Poznań odpaliło race i skandowało m.in. "Cześć i chwała bohaterom", "Będą wisieć komuniści", "My stoczniowców pamiętamy, komunistom żyć nie damy". Po południu w Gdyni odbędzie się druga część uroczystości upamiętniających wydarzenia sprzed 44 lat. Obchody rozpocznie msza w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa, po której uczestnicy nabożeństwa przejdą centralna ulicą miasta, Świętojańską przed Pomnik Ofiar Grudnia'70 w pobliżu Urzędu Miasta. Zostaną tam złożone kwiaty; będzie odczytany apel poległych i oddana salwa honorowa. Przewidziane są wystąpienia prezydenta Gdyni, Wojciecha Szczurka, szefa Solidarności Regionu Gdańskiego, Krzysztofa Dośli i posła PiS Janusza Śniadka. W grudniu 1970 r., w proteście przeciw podwyżkom cen wprowadzonym przez władze PRL, przez Wybrzeże przetoczyła się fala strajków i demonstracji. Aby stłumić protesty, władze zezwoliły milicji i wojsku na użycie broni. Według oficjalnych danych, w grudniu 1970 r. na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga od kul milicji i wojska zginęły 44 osoby (w tym 18 w Gdyni, a 16 w Szczecinie), a ponad 1160 zostało rannych.