Od blisko dwóch dni strażacy, policjanci i żołnierze prowadzą intensywne prace, próbując powstrzymać skutki ulewnych deszczy, które przechodzą w kilku regionach kraju. Stale podnoszący się poziom wody zagraża coraz większym obszarom. W małych miejscowościach m.in. w województwie dolnośląskim i śląskim trwa walka z czasem, by zabezpieczyć wały przeciwpowodziowe, co uniemożliwi wylanie wody poza koryta rzek. Jak informuje Państwowa Straż Pożarna, w ciągu ostatniej doby, do godziny 22, odnotowano 6404 interwencje. Najwięcej przypadków zanotowano w województwie śląskim 2646 i dolnośląskim 2034. Dużo pracy mają także służby w województwie opolskim - 505 interwencji, małopolskim - 314, łódzkim - 182, wielkopolskim - 178 i mazowieckim - 155. Powódź w Polsce. Coraz więcej ewakuowanych mieszkańców Według informacji podawanych przez IMGW na godzinę 21:00 wynika, że na 59 stacjach pomiarowych przekroczone są stany alarmowe poziomu wody, a na 34 stany ostrzegawcze. Zagrożenie powodziowe zaczyna pojawiać się w coraz większej ilości regionów. Najtrudniejsza, a wręcz krytyczna sytuacja, odnotowywana jest w Lądku-Zdroju, gdzie prowadzona jest ewakuacja mieszkańców. Pilne działania spowodowane są wylaniem rzeki Biała Lądecka. Pierwsze osoby musiały opuścić swoje domy już we wczesnych godzinach porannych. Obecnie trwa ewakuacja mieszkańców kolejnych ulic. Podobne działania prowadzone są także w Stroniu Śląskim, przez który również przepływa Biała Lądecka. Ze specjalnym apelem do mieszkańców wystąpił także burmistrz Prudnika w województwie opolskim. Samorządowiec wezwał do podporządkowania się służbom osoby, które mieszkają Moszczankach, Łące Prudnickiej i części miasta Prudnik, która przylega do rzeki o tej samej nazwie. - Zarządziłem ewakuację wszystkich mieszkańców, którzy mieszkają blisko Złotego Potoku i rzeki Prudnik. Prognozy z Czech mówią o większej ilości opadów, które mogą spłynąć na naszą stronę granicy - ogłosił Grzegorz Zawiślak, dodając, że - lepiej stracić swój majątek, niż zdrowie, czy życie. Pogoda. Woda zalewa Głuchołazy Poważne zagrożenie powodziowe występuje także na południu województwa opolskiego. IMGW po godzinie 15:00 poinformowało, że stacja pomiarowa w Głuchołazach uległa awarii w związku ze zbyt wysokim poziomem wody. Ostatni pomiar, jaki udało się dokonać, wskazywał 305 cm. Czyli dwa metry powyżej stanu alarmowego. W rozmowie z Interią kpt. Dariusz Pryga z Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Nysie przekazał, że na wysokości mostu tymczasowego na rzece Biała Głuchołaska woda jest w stanie dużego spiętrzenia, co grozi wylaniem w ciągu najbliższych godzin. Most jest zamknięty od piątkowego wieczoru, a w przeprawę stale uderzają przepływające konary. W mieście pojawił się z wizytą Donald Tusk. Premier w wypowiedzi dla mediów wspomniał o poważnym zagrożeniu dla miejscowej infrastruktury. - Są tam dwa mosty, prowizoryczny i ten w budowie. Jak tutaj dojeżdżałem z Nysy to woda dotykała pierwszego mostu i dochodziło już do spiętrzenia wody - relacjonował. Ulewy nad Polską. Tusk: Prognozy nie są optymistyczne W godzinach popołudniowych premier Donald Tusk udał się do Nysy by wziąć udział w spotkaniu sztabu kryzysowego. Po zakończeniu spotkania polityk wyszedł do dziennikarzy i przedstawił aktualną wówczas sytuację w najbardziej zagrożonych regionach. - Tak, jak przewidywaliśmy, ten niż, który przyniósł te ulewne deszcze w Polsce i Czechach, jest nie do końca przewidywalny. Prognozy zmieniały się, ale generalnie nie są optymistyczne. To, co czeka nas tej nocy i przez część niedzieli, to te opady będą rekordowe - stwierdził. - Gdybyśmy tylko mierzyli sumę opadów, to można by porównywać ten rok z powodziami roku 1997 czy 2010. Są miejsca, gdzie suma opadów jest większa niż w tych najbardziej krytycznych latach i widać wyraźnie, że państwo polskie przez te długie lata jest wyraźnie lepiej przygotowane do tego typu działań - dodał. Powódź. Donald Tusk apeluje o ewakuację Szef rządu zaapelował także do mieszkańców o działanie zgodnie z poleceniami służb, szczególnie w przypadku komunikatów o ewakuacji. Donald Tusk zwrócił uwagę, że coraz częściej dochodzi do sytuacji, w których straż pożarna zmuszona jest interweniować u osób, które wcześniej odmówiły pomocy. - Chcielibyśmy gorąco prosić wszystkich, którzy czują się zagrożeni, tych wszystkich którzy mieszkają w miejscach, gdzie woda podchodzi coraz wyżej, żeby naprawdę w sposób zdyscyplinowany podporządkowywali się poleceniom straży pożarnej i policji. Chodzi tu o kwestie ewakuacji z tych miejsc, które są poważnie zagrożone - podkreślał polityk. - Jest kilka takich miejsc, gdzie za godzinę, może za pięć godzin, ewakuacja nie będzie możliwa, ze względu na podnoszącą się wodę. Organizacyjnie, technicznie jesteśmy przygotowani. Strażacy, policja podstawiają autokary. Apeluję, perswaduję, ale nie będziemy przecież używali przymusu w tej kwestii. Bardzo gorąco proszę wszystkich, do których dotrze straż pożarna i policja z takim apelem, żeby nie ryzykować i współpracować w tych momentach najbardziej krytycznych - wyjaśnił, dodając, że jest to kwestia nie tylko bezpieczeństwa tych osób, ale także znaczące ułatwienie pracy służb. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!