Crawly, bo taki jest jego pseudonim, od kilku miesięcy denerwuje pracowników warszawskich galerii. Tiktoker w przebraniu charakterystycznego zielonego gnoma, często w towarzystwie innych osób szturmował różne sklepy i punkty usługowe. Wśród jego wyczynów można wymienić choćby wchodzenie na ladę, prowokowanie pracowników ochrony, utrudnianie pracy sprzedawcom czy inscenizowanie potyczek z innymi postaciami. Przez jakiś czas w sieci krążyła informacja, że Crawly jest z Białorusi. Jak jednak ustalił serwis Nasza Niva, pochodzi on z Ukrainy. Informację potwierdził w rozmowie z Interią mł. asp. Bartłomiej Śniadała z Komendy Stołecznej Policji. - 23-latek przebywa w Polsce legalnie - dodał. Gnom z TikToka. Influencer wspomniał o Polakach Na jednym ze streamów tiktoker miał stwierdzić, że Polacy są "rogaczami" i że chciałby mieszkać w Moskwie. Zapowiedział też, że wyjeżdża z Polski. Jak się jednak okazuje, nie na długo. W listopadzie bowiem wrócił z kolejnymi "żartami". Razem ze swoimi "współpracownikami" demolował samochody w centrum Warszawy, a wobec jednej osoby użyto gaśnicy. Jak się co prawda później okazało, auta zostały podstawione na zlecenie samego tiktokera. Po jakimś czasie grupa udała się na peron metra, gdzie zakłócała porządek. Wielu internautów i osób śledzących sprawę Crawly'ego zastanawia się, dlaczego mężczyzna nie odpowiedział dotąd za żadne ze swoich działań. Zapytaliśmy karnistę dr hab. Mikołaja Małeckiego o to, jakie wykroczenia popełnia tiktoker. Jako pierwsze Małecki wymienia zakłócenie porządku publicznego, czyli wykroczenie z art. 51 kw. - Zachowania Gnoma stanowią wybryk i naruszają spokój w miejscu publicznym, szczególnie gdy wchodzi do sklepu czy też do restauracji - mówi karnista. Grozi za to areszt, ograniczenie wolności lub grzywna od 20 do nawet 5000 zł. Prawnik wskazuje także na możliwą odpowiedzialność za zaśmiecenie miejsca publicznego, np. gdyby po akcji tiktokera zostały pudła lub odpadki. To wykroczenie z art. 145 Kodeksu wykroczeń (grzywna nie niższa niż 500 złotych). - Można też wspomnieć art. 107 Kodeksu wykroczeń, który przewiduje karę za złośliwe niepokojenie innej osoby. Sprawca musiałby celowo drażnić kogoś, wywoływać dyskomfort innej osoby poprzez swoje akcje - dodaje Małecki. Grozi za to grzywna do 5000 zł lub ograniczenie wolności. Gnom z TikToka. Karnista o konsekwencjach W skrajnym przypadku Crawly może odpowiadać także za naruszenie miru domowego, jeśli na żądanie ochrony lub właściciela nie opuści terenu sklepu. - Wejście do sklepu jest co prawda otwarte, jednak jeśli zakłóca porządek w sklepie, może zostać wyproszony przez ochronę, a wówczas pozostając w sklepie dopuszcza się zaniechania, karalnego art. 193 Kodeksu karnego - podkreśla karnista. Czytaj także: Młodzi chcą walczyć z konsumpcjonizmem. Nowy trend dotarł do Polski Również zniszczenie (choć własnych) samochodów w centrum miasta może być uznane za wybryk. Mikołaj Małecki ponownie wskazuje na art. 51 kw. Komenda Stołeczna Policji po tym incydencie opublikowała w mediach społecznościowych komunikat: "W związku z informacjami pojawiającymi się w przestrzeni medialnej Policja podjęła czynności mające na celu wyjaśnienie czy w związku ze zorganizowanym na terenie Warszawy happeningiem doszło do naruszenia przepisów prawa". W rozmowie z Interią mł. asp. Bartłomiej Śniadała potwierdził, że policja zajmuje się sprawą tiktokera. - Mowa tu o art. 51, czyli zakłócaniu porządku publicznego - wyjaśnia. Anna Nicz Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: anna.nicz@firma.interia.pl ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!