Tomasz Kaczmarek w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przyznał, że w piątek zgłosił się Prokuratury Rejonowej w Olsztynie i złożył zeznania obciążające m.in. szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego oraz jego zastępcę Macieja Wąsika. Według byłego posła i agenta CBA na polecenie polityków przekazywał tajne dokumenty dziennikarzom sympatyzującym z Prawem i Sprawiedliwością. Celem takich działań było, jak sam stwierdził, "wyrzynanie konkurencji politycznej". "Agent Tomek" podkreślał, że zdecydował się na taki krok celem "odkupienia win". Dodawał, że chce uzyskać status świadka koronnego. "Agent Tomek" w prokuraturze. Jest odpowiedź Kamińskiego i Wąsika Na artykuł oraz wywiad zareagowało w poniedziałek biuro prasowe ministra koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego. W komunikacie opublikowanym na rządowych stronach zaznaczono, że "obecna aktywność" byłego posła "jest kolejną próbą uzyskania przez niego bezkarności". "Jego historia oparta jest na kłamstwach" - stwierdzono. "W listopadzie 2019 roku Tomasz Kaczmarek usłyszał szereg zarzutów karnych dotyczących wielomilionowych oszustw finansowych w tzw. aferze stowarzyszenia Helper. W związku z zarzutami, a także wobec braku zgody Ministra Koordynatora na zapewnienie mu bezkarności, Kaczmarek w kolejnych miesiącach rozpoczął szerzenie insynuacji przeciwko Ministrowi Mariuszowi Kamińskiemu i Maciejowi Wąsikowi - zarówno w mediach jak i prokuraturze" - dodano. Służby przypominają, że w 2021 r. Kaczmarek usłyszał zarzuty dotyczące składania fałszywych zeznań, a akt oskarżenia w tej sprawie wpłynął do sądu w sierpniu tego samego roku. Wpis w podobnym tonie zamieścił w serwisie X Maciej Wąsik. "Tomasz Kaczmarek chciał zapewnienia bezkarności w sprawie wyłudzeń ze stow. Helper, kiedy mu odmówiono - zaatakował kłamstwami. Akt oskarżenia za fałszywe zeznania złożone w 2019 r. jest już w sądzie. Kaczmarek nadal szuka bezkarności i nadal produkuje kłamstwa" - przekazał wiceszef MSWiA. Reagują wymienieni dziennikarze. Gmyz pokazuje zdjęcie Sprawy bez komentarza nie zostawili też wspomniani w publikacji dziennikarze. Według Tomasza Kaczmarka, Cezary Gmyz miał otrzymać materiały operacyjne dotyczące "afery gruntowej" z 2007 r. na parkingu przed restauracją "Zielona Gęś" na Polach Mokotowskich. - Wcześniej nie znałem Cezarego Gmyza, to był pierwszy raz, gdy się spotkaliśmy. Od tamtego momentu w dużym stopniu przejąłem kontakty z nim, ale też z przedstawicielami "Gazety Polskiej": Tomaszem Sakiewiczem, Dorotą Kanią, Anitą Gargas, Katarzyną Hejke, Maciejem Maroszem, Samuelem Pereirą. Na polecenie Kamińskiego i Wąsika wielokrotnie dostarczałem materiały z podsłuchów - mówił "agent Tomek" w dla "GW". W odpowiedzi Gmyz opublikował w mediach społecznościowych zdjęcie z Pól Mokotowskich z pytaniem do autora artykułu. "Czy Wojciech Czuchnowski może mi wskazać ten parking przed Zieloną Gęsią, gdzie Agent Tomek miał mi przekazywać dokumenty? Chyba, że chodzi o ten stojak na rowery ale przecież mieli przyjechać samochodami" - napisał. Dorota Kania: Daję 24 godziny Dorota Kania dała Kaczmarkowi "24 godziny na odwołanie kłamstw". "Jeżeli pan tego nie zrobi, kieruję sprawę do sądu" - podkreśliła. Z kolei redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz udostępnił na swoim profilu społecznościowym oświadczenie biura prasowego ministra. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!