W sieci trwa dyskusja na temat mięsa i polskiej wsi. Zaczęło się od weekendowych postów członków Platformy Obywatelskiej. Politycy udostepniali wpisy i nagrania pod hasłem: "PiS zaorał wieś". "Wydawało się to niemożliwe! A jednak... Po 7 latach rządów PiS na naszych stołach nie króluje już polski schabowy. PiS wykończył hodowców trzody chlewnej. Z 250 tys. stad zostało niecałe 60 tys. To katastrofa. Dzisiaj Polska jest 5. W UE importerem wieprzowiny!" - napisał poseł Arkadiusz Myrcha. Wideo w temacie opublikowała także posłanka Marta Wcisło."Za rządów PiS na polskich stołach królują niemieckie i duńskie schabowe" - stwierdza z kolei posłanka KO Kinga Gajewska. "PiS pozwolił, aby w Polsce upadały gospodarstwa rodzinne hodujące świnie. Ich miejsce na mapie hodowlanej zajęły koncerny zagraniczne" - dodaje. Rzecznik rządu: To jest dosyć kuriozalna sytuacja Do wpisów polityków Platformy Obywatelskiej odniósł się w poniedziałek rzecznik rządu Piotr Müller. Powiedział, że gdy myśli o tym, że "PO miałaby się zająć polskim rolnictwem, to jej skuteczność działania byłaby podobna do skuteczności działania intryg gangu Olsena". - Broń Bóg, żeby Platforma Obywatelska zaczęła się zajmować polskim rolnictwem, bo inaczej ono skończy się w ten sposób, że zamiast polskiego schabowego, to w Polsce będzie można tylko wybierać spośród warzyw - stwierdził. - To jest dosyć kuriozalna sytuacja, w przypadku, gdy politycy PO doprowadzili do tego, że podwyższono wiek emerytalny polskim rolnikom i przez lata nie było równych dopłat dla rolników z UE, bo to nasz rząd wywalczył równe, średnie unijne dopłaty dla polskich rolników - dodał. Według rzecznika rządu "internauci w kontekście tych schabowych skeczów PO są bezlitośni". - Myślę, że ich komentarz wystarczy - powiedział. Głos w dyskusji zabrała także Bogna Wiltowska, dyrektorka ds. śledztw i interwencji w stowarzyszeniu Otwarte Klatki. "Tymczasem schabowy w Polsce: - prosięta kastrowane bez znieczulenia, z jądrami wyrywanymi na żywca, obcinanymi ogonami, lochy zamknięte w kojcach porodowych bez możliwości obrócenia się, fatalne warunki na fermach. Brak dobrostanu zwierząt - to powinien być temat na kampanię!" - napisała na Twitterze. Mięsożerny jak Polak? Sondaż o jedzeniu mięsa Połowa Polaków nie zgadza się ze stwierdzeniem, że powinniśmy rezygnować z jedzenia mięsa lub je zdecydowanie ograniczać - wynika z badania wykonanego przez Smartscope na zlecenie Interii. Odmiennego zdania jest 30 proc. rodaków. Odpowiedź "nie wiem" wskazywał co piąty badany. - Coraz więcej osób chce rezygnować z jedzenie mięsa, nie tylko ze względu na zmiany klimatyczne, ale i z powodów zdrowotnych - uważa Barbara Nowacka, posłanka KO. - Widać, że większość Polaków jest przeciwna sztucznym ideologicznym ograniczeniom - twierdzi z kolei europoseł Solidarnej Polski Patryk Jaki. W sondażu zadano pytanie: "Wskaż, na ile zgadzasz się ze stwierdzeniem, że z powodu zmian klimatycznych Polacy powinni zrezygnować z jedzenia mięsa bądź je zdecydowanie ograniczyć". 9 procent odpowiedziało, że zdecydowanie tak. 6 procent wskazało odpowiedź "tak", natomiast 15 proc. "raczej tak". 30 proc. osób odpowiedziało "zdecydowanie nie". "Nie" - 11 proc., "raczej nie" - 9 procent. Natomiast 21 proc. nie miało zdania. Takiemu pomysłowi zdecydowanie sprzeciwia się co trzeci mężczyzna i zaledwie co czwarta kobieta. Dużo większy opór widać też u mieszkańców wsi - 56 proc. jest przeciwko, a zaledwie 24 proc. chciałoby ograniczenia spożycia mięsa przy 36 proc. popierających ten pomysł w największych miastach.