W wywiadzie dla tygodnika "Sieci" prezydent mówił o rozpoczętej niedawno kampanii i swojej "drużynie"."Kampania to gra zespołowa, w mojej drużynie grają zawodnicy bardzo doświadczeni. Pani premier Beata Szydło odpowiada za kwestie programowe, Joachim Brudziński za kwestie organizacyjne. Mają na koncie sukcesy i wierzę, że pomogą także mnie. Nie mam tutaj żadnych obaw, wiem, że sztab działa dobrze" - podkreślił. Dodał, że jest pewien, iż szefowa sztabu wyborczego Jolanta Turczynowicz-Kieryłło poradzi sobie w tej roli. Dwa miliardy dla TVP Prezydent był też pytany o nowelę ustawy, która zakłada rekompensatę w wysokości 1,95 mld zł w 2020 r. dla TVP i Polskiego Radia, która czeka na jego decyzję. Opozycja uważa, że te pieniądze powinny zostać przeznaczone na onkologię. Andrzej Duda, odnosząc się do tej kwestii, ocenił, że "choroba i ludzkie cierpienie są instrumentalnie wykorzystywane w politycznych celach". "Oczywiście, że jest to manipulacja. Prawda jest natomiast taka, że wydatki na leczenie nowotworów rosną. Na początku lutego w Pałacu Prezydenckim przedstawiliśmy z ministrem zdrowia Łukaszem Szumowskim Narodową Strategię Onkologiczną - kompleksowy, 10-letni plan walki z rakiem. Mamy pełną świadomość wagi problemu. Stąd narodowy program, który wiąże się ze znacznym zwiększeniem środków" - przypomniał. O wydarzeniach w Pucku Prezydent w rozmowie z tygodnikiem "Sieci" odniósł się również do wydarzeń w Pucku. Przypomnijmy - w Pucku i Wejherowie podczas uroczystości z okazji 100. rocznicy zaślubin Polski z morzem, grupa manifestujących próbowała zakłócić spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą. Pikietujący mieli ze sobą transparenty, na których widniały hasła m.in. "Konstytucja" i "Duda jesteś wstydem narodu", gwizdali i wykrzykiwali hasła m.in.: "Marionetka" i "Będziesz siedział". W uroczystościach uczestniczyła też wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska, kontrkandydatka Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Na filmikach zamieszczonych w internecie widać, że spotyka się ona z protestującymi wcześniej osobami, które pytają: "Było słychać?". "To zachowanie uważam za gorszące. To naprawdę wielka rocznica dla Polski, a zwłaszcza Kaszubów, bo do nich niepodległość przyszła dopiero, gdy gen. Józef Haller dokonał symbolicznego gestu zaślubin Polski z morzem. Na uroczystości rocznicowe przybyło mnóstwo ludzi. Jest mi przykro, że w tak haniebny sposób zakłócono to wielkie święto" - powiedział. "Jeśli ktoś w ten sposób chce mnie sprowokować, to swojego celu nie osiągnie" - podkreślił. Odnosząc się do tych wydarzeń, a także gestu poseł PiS Joanny Lichockiej prezydent powiedział: "Taka sytuacja nie powinna się zdarzyć. Nad emocjami trzeba panować. Szczególnie w polityce. Doskonale wiem, że w Sejmie bywają różne sytuacje, czasem skrajnie trudne. Pamiętam to dobrze z czasów, kiedy byłem ministrem w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego czy później posłem, wtedy nieraz zdarzało się, że byłem obrzucany wyzwiskami. Nie było to miłe, takie zachowanie zawsze wywoływało moje oburzenie, ale polityk musi umieć nad sobą panować". Andrzej Duda nie chciał jednak skomentować wspomnianego wyżej wideo z kandydatką KO na prezydenta. Ważne rocznice Prezydent był też pytany, czy rozważa wyjazd do Rosji w 10. rocznicę katastrofy smoleńskiej i 80. rocznicę zbrodni katyńskiej. "W tej chwili wszystko jest kwestią otwartą, trwają działania dyplomatyczne w tej sprawie" - powiedział. Dopytany o jego prośbę do premiera Mateusza Morawieckiego, aby te obchody były zorganizowana godnie, przypomniał, że "mówimy o rocznicy zbrodni katyńskiej, której ofiary pochowane są na czterech cmentarzach: w Katyniu, Miednoje, Bykowni i Charkowie". "Zależy mi na tym, abyśmy uczcili pamięć wszystkich ofiar. Dziękuję, że pan premier przystąpił do realizacji tej prośby, dziękuję, że działa w tej sprawie minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz, a jakie będą tego efekty w przestrzeni międzynarodowej, zobaczymy. To nie jest prosta sprawa" - zauważył. Więcej w tygodniku "Sieci".