Kozioł Jaruzelskiego

Antoni Dudek

Antoni Dudek

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Hahaha
haha
133
Udostępnij

W połowie dekady lat 80. rządzący wówczas Polską gen. Wojciech Jaruzelski doszedł do przekonania, że nie powinien dłużej zajmować piastowanej od 1981 r. funkcji premiera. Nie oznaczało to oczywiście chęci oddania władzy, czy nawet jej ograniczenia. Jako I sekretarz Komitetu Centralnego PZPR Jaruzelski i tak nadzorował całe państwo.

Dlaczego Jaruzelski wybrał na swojego zastępcę Messnera?
Dlaczego Jaruzelski wybrał na swojego zastępcę Messnera?Jacek BarczAgencja FORUM

Generał uznał, że nie powinien powielać błędów swoich poprzedników na tym stanowisku. Wolał z wyprzedzeniem przygotować się na ewentualny wybuch społecznego niezadowolenia. Taki jak te, które położyły kres rządom Gomułki, a później Gierka. Tym bardziej, że w miarę upływu czasu od ostatecznego zniesienia w lipcu 1983 r. stanu wojennego, stawało się jasne, że deklarowane przez generała reformy gospodarcze nie przynoszą spodziewanych rezultatów.

Udało się wprawdzie znieść reglamentację butów, a później także i mydła, ale w dalszym ciągu mięso i jego przetwory, alkohol, czy benzyna były dla zwykłego obywatela dostępne wyłącznie na kartki.

Inspekcja Robotniczo-Chłopska 

Co gorsza, zniesienie reglamentacji nie oznaczało wcale, że jakiś towar był ogólnie dostępny. Dlatego powszechnym zjawiskiem stały się tzw. komitety kolejkowe, prowadzące rejestry, w których zainteresowani kupnem mebli, czy urządzeń AGD, które formalnie nie były reglamentowane, codziennie składanym podpisem deklarowali gotowość ich zakupu, gdy tylko pojawią się w danym sklepie.

Tak głęboki deficyt towarów powodował, że kwitła sprzedaż "spod lady". Gdy okazało się, że nie dają jej rady komisarze wojskowi, w końcu 1984 r. generał rzucił do walki tzw. Inspekcje Robotniczo-Chłopską. Tworzone przez działaczy PZPR specjalne komisje, w których starano się wstawić bodaj po jednym robotniku bądź rolniku, ruszyły w 1985 r. do działania.

"Na około 1,5 tys. przeprowadzonych kontroli, w 80 proc. z nich stwierdzono różnego rodzaju nieprawidłowości" - pisano w broszurze wydanej przez KC PZPR, w której oceniano pierwszy rok działalności IRCh, podając równocześnie charakterystyczne przykłady: "w woj. legnickim, płockim, rzeszowskim, krośnieńskim i zamojskim stwierdzono w sklepach (...) złe zaopatrzenie w podstawowe artykuły żywnościowe (chleb, mleko, masło, mąka, sery, sól); w woj. radomskim w sklepach branży przemysłowej stwierdzono przypadki ukrywania na zapleczu sklepów poszukiwanych towarów".

Jednak kontrolne sukcesy IRCh-y nie mogły spowodować cudownego rozmnożenia brakujących towarów i z końcem 1985 r. rozczarowany generał uznał, że potrzebne jest jakieś bardziej spektakularne posunięcie o charakterze personalnym. Takie, które mogłoby w przynajmniej niektórych obywateli tchnąć odrobinę optymizmu. 

Okazję do tego stworzyły tzw. wybory do Sejmu PRL, które z ponad rocznym opóźnieniem przeprowadzono jesienią 1985 r. Ich rezultat był podobny do poprzednich, to znaczy ponad połowę wszystkich mandatów otrzymali członkowie PZPR. Dopiero po trzech latach miało się okazać, że niektórzy z wybranych wówczas posłów zdradzają skłonność do samodzielności. 

Tymczasem jesienią 1985 r. błyskawicznie wybrali oni skład nowej Rady Państwa, czyli kilkunastoosobowego organu, który od czasu likwidacji w 1952 r. urzędu prezydenta, pełnił - wzorowaną na sowieckich rozwiązaniach ustrojowych - rolę tzw. kolegialnej głowy państwa. Jej przewodniczącym został Jaruzelski, który zwolnił równocześnie stanowisko premiera.

Księgowy z Katowic 

Nowym premierem generał uczynił prof. Zbigniewa Messnera, który na przestrzeni kilku poprzednich lat zrobił oszałamiającą karierę. Do jesieni 1980 r. był nieznanym szerzej rektorem Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Katowicach. Jednak po wybuchu solidarnościowej rewolucji w peerelowskim aparacie władzy zaczęły się gorączkowe zmiany, w ramach których na wysokie stanowiska zaczęto wysuwać towarzyszy, którzy nie skompromitowali się udziałem w ostro atakowanej wówczas ekipie Edwarda Gierka.

W listopadzie 1980 r. Messner został przewodniczącym Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Katowicach (tak nazywał się ówczesny odpowiednik wojewody), a już w kilka tygodni później połączył tę funkcję ze stanowiskiem I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach. Ponieważ górnośląska organizacja PZPR była najliczniejsza w Polsce, jej szef z zasady zostawał członkiem Biura Politycznego, czyli najważniejszego, kolegialnego organu władzy w partii komunistycznej.

I właśnie na posiedzeniach Politbiura istnienie Messnera odkrył gen. Jaruzelski, który na przestrzeni kilku miesięcy 1981 r. do pełnionej już funkcji ministra obrony dołączył stanowiska premiera oraz I sekretarza KC, skupiając w swoim ręku pełnię władzy.

Generał był zadowolony ze sposobu, w jaki Messner rządził w Katowicach w okresie stanu wojennego, a że był to region najważniejszy dla peerelowskiej gospodarki (węgiel był w latach 80. najważniejszym towarem eksportowym), to w 1983 r. mianował go wicepremierem. Wprawdzie wicepremierów było wtedy aż ośmiu, ale Messner od razu uzyskał rangę tzw. pierwszego wicepremiera, co oznaczało, że miał prowadzić obrady Rady Ministrów pod nieobecność generała. To wyróżnienie wynikało z przekonania Jaruzelskiego, że Messner jest wybitnym ekonomistą.

Szkopuł w tym, ze specjalnością prof. Messnera był szczególny dział ekonomii - księgowość. Jest ona oczywiście niezbędna do prowadzenia działalności gospodarczej, ale akurat w zarządzaniu centralnie planowaną gospodarką państwową, jaka istniała w PRL, jej przydatność była niewielka. Także i dlatego, że powszechnym zjawiskiem, z jakim zmagali się kolejni ludzie próbujący nią kierować, było fałszowanie danych ilustrujących podstawowe wskaźniki ekonomiczne.

Generał jednak wierzył, że to właśnie Messner zdoła dokonać swoistego cudu: zwiększy szybko efektywność państwowych przedsiębiorstw, nie podważając zarazem żadnego z ideologicznych fundamentów systemu realnego socjalizmu. Takich jak utrzymywanie niskich cen wielu towarów (z żywnością na czele), nadzorowanie przedsiębiorstw przez aparat partyjny, czy też niedopuszczanie do nadmiernego rozwoju sektora prywatnego.

Śmietanowy sondaż 

Generał umeblował Messnerowi niemal cały rząd, wstawiając w jego skład - w roli najmłodszego, bo zaledwie 31-letniego, ministra ds. młodzieży - Aleksandra Kwaśniewskiego. Jednak to nie z późniejszym prezydentem Messner miał problemy, ale z tymi ministrami-generałami, którzy - jak szef MSW gen. Czesław Kiszczak, czy szef MON gen. Florian Siwicki nie pojawiali się w ogóle na posiedzeniach rządu - uznając, że ich realny szef rezyduje w Belwederze. 

Innego ze swoich zaufanych generałów, Michała Janiszewskiego, Jaruzelski pozostawił natomiast jako szefa Urzędu Rady Ministrów. W praktyce odgrywał on przy Messnerze rolę swoistego anioła stróża. Obok generałów największy utrapieniem premiera był... rzecznik jego rządu, czyli niepowtarzalny Jerzy Urban. Zwykle rzecznik należy do najbardziej zaufanych współpracowników szefa rządu. W tym przypadku było dokładnie odwrotnie i - jak kwaśno zauważył w swoich wspomnieniach sam Messner - o niektórych działaniach Rady Ministrów, którą formalnie kierował, dowiadywał się tak jak wszyscy obywatele - z konferencji prasowych Urbana.

Szczególnie dotknęła go informacja, że jego rząd zamierza wysłać bezdomnym nowojorczykom 5 tys. śpiworów i kocy. Miał to być wedle Urbana rewanż za decyzję władz USA o przesłaniu do Polski po katastrofie w Czarnobylu dużej partii mleka w proszku, którą uznał za uderzenie w sojusz polsko-sowiecki.

Poziom kontroli Messnera przez Jaruzelskiego był posunięty tak daleko, że teksty wszystkich jego wystąpień w roli premiera były wcześniej konsultowane z generałem. Pierwszym i zarazem ostatnim przemówieniem niespełniającym tego warunku było to z września 1988 r., w którym złożył dymisję rządu. Jej główną przyczyną było fiasko tzw. drugiego etapu reformy gospodarczej, którego głównym architektem był właśnie Messner.

Hasło drugiego etapu generał rzucił na zjeździe PZPR w 1986 r., ale w rzeczywistości ani myślał brać na siebie ciężar jego forsowania. Tę rolę zostawił premierowi, dość długo nierozumiejącemu, że Jaruzelski wytypował go na kozła ofiarnego, który miał wziąć na siebie odpowiedzialność za kilka kolejnych lat marazmu gospodarczego.

Pierwszym ostrzeżeniem dla Messnera był los "śmietanowego" sondażu, jaki przeprowadził na początku 1987 r. Ponieważ drugi etap reformy miał polegać m.in. na stopniowym odchodzeniu od wyznaczania przez władze cen niemal wszystkich towarów na rzecz określania ich wysokości przez producentów (jak to jest w każdej normalnej gospodarce), premier postanowił przeprowadzić eksperyment, polegający na przeprowadzeniu tej operacji w odniesieniu do kilku wybranych towarów.

Najważniejszym z nich była śmietana. W końcu 1986 r. minister finansów Bazyli Samojlik poinformował Centralny Zarząd Spółdzielni Mleczarskich, że od nowego roku cena śmietany może być już ustalana przez jej producentów. Eksperyment zakończył się już na początku stycznia 1987 r., gdy Samojlika wezwano w trybie pilnym do Komitetu Centralnego PZPR i - na polecenie samego Jaruzelskiego - zażądano wyjaśnień na temat przyczyn gwałtownego wzrostu cen śmietany. W rezultacie decyzja została w trybie pilnym cofnięta.

"Jeden z moich współpracowników powiedział - oczywiście przerysowując 'casus śmietana' - że reforma została przekreślona na rok przed jej wprowadzeniem" - napisał później w swoich wspomnieniach Messner.

Ten współpracownik premiera miał jednak rację, choć przed formalnym rozpoczęciem II etapu reformy z początkiem 1988 r., na jego autorów spadł jeszcze kolejny cios, tym razem w postaci referendum przeprowadzonego w listopadzie 1987 r. Jego wyniki pokazały, że większość społeczeństwa nie ma już zaufania do reformatorów z PZPR.

Paradoks Messnera

Nokautem dla Messnera okazały się zaś dwie fale strajków z 1988 r., po których generał dał zielone światło do otwartego ataku na rząd ze strony związkowców OPZZ. Ich żądanie usunięcia nieudolnego gabinetu miało uwiarygodnić Alfreda Miodowicza i jego ludzi, w obliczu rozważanej już wówczas perspektywy ponownej legalizacji "Solidarności". Wprawdzie rzucenie na pożarcie Messnera nie uratowało ostatecznie generała, ale zastąpienie go znacznie bardziej medialnym Mieczysławem Rakowskim pozwoliło nieco zyskać na czasie i osłonić operację Okrągłego Stołu.

Paradoks polegał na tym, że zdecydowania większość ustaw wprowadzonych przez Rakowskiego, łącznie z najsłynniejszą ustawą o prowadzeniu działalności gospodarczej (tzw. ustawa Wilczka), została w rzeczywistości przygotowana przez urzędników Messnera. Ten ostatni nie potrafił jednak przekonać Jaruzelskiego, że jej uchwalenie może uwolnić przedsiębiorczość Polaków. A bez tego nie było najmniejszych szans na wyjście z gospodarczego kryzysu, w którym Polska tkwiła wówczas już od ponad dekady.

Szłapka w "Graffiti": Bez nas walka Ukrainy byłaby bardzo trudnaPolsat NewsPolsat News
emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
52
Super
relevant
21
Hahaha
haha
41
Szok
shock
7
Smutny
sad
2
Zły
angry
10
Lubię to
like
Hahaha
haha
133
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Przejdź na