A przecież miało być tak ładnie. Nieco nobliwie, ale i czasem z przymrużeniem oka. Jak w takim mądrzejszym, edukacyjnym streamingu Youtube’owym, który mamy mogą bezpiecznie pokazywać pociechom. Zresztą dzieci przecież zaczęły - ku zbiorowej aprobacie, ba, aplauzowi - oglądać ten streaming po szkołach. Cóż za ewolucja społeczna. CZYTAJ WIĘCEJ: Dajcie o wiatrakach decydować samorządom Marszałek Hołownia pouczał, czasem bawił, jak dobry nauczyciel. Nowa władza miała surowo osądzać PiS, a PiS surowo patrzeć na ręce nowej władzy. A ten dzień miał być najważniejszy. Dla Sejmu i dla Donalda Tuska. Mądra, uśmiechnięta, europejska Polska miała poprzez swoich przedstawicieli rozlać się wszędzie. Od ekranów dziecięcych komórek po warszawską Kinotekę. Tylko, że wszystko to było jak wioski, które z papieru i desek admirał Potiomkin ustawiał wzdłuż Dniepru, gdy rzeką płynęła caryca. Mirażem i lipą. Psucie parlamentaryzmu w Polsce nie zaczęło się od wczoraj, a dawno temu. Koncert kabotynów Zachowanie posła Brauna było oburzające i powinno budzić oburzenie, a także zostać ukarane. Po pierwsze, bo jest kompromitacją Sejmu. Po drugie, bo obraża uczucia religijne i narodowe Żydów, choć charakterystyczne, że faktycznie część oburzonych jakoś w przypadku innych uczuć religijnych nie wykazuje takiej troski. Ale też część obowiązkowych głosów oburzenia na błazenadę Brauna to Himalaje kabotyństwa i pozerstwa. Część publicystów i polityków zaczęła internetową akcję wzniosłych przeprosin, gestów solidarności, a posłanka Aleksandra Wiśniewska z Łodzi, do tej pory znana z mało weryfikowalnych sensacyjnych opowieści, porównała wydarzenia w polskim Sejmie do działań SA, SS i Holocaustu. Wszystko to dzieje się w czasie, kiedy w Izraelu i Gazie trwa krwawy konflikt, Żydzi na Zachodzie są autentycznie atakowani, antysemityzm rozlewa się po świecie, a parlamenty państw arabskich, ale też np. Turcji wydają antyżydowskie oświadczenia. Korzeni zachowania swojego starszego kolegi z ław poselskich posłanka Wiśniewska powinna upatrywać dużo bliżej. Powinna podpytać kolegów. Także z własnych ław, z Koalicji Obywatelskiej. Przecież za chwilę będziemy mieli siódmą rocznicę niemal miesięcznej okupacji Sejmu, złośliwie potem nazywaną Ciamajdanem. Przecież to wówczas zaczęło się śpiewanie piosenek, durne filmiki. Mieszanka dziecinady z komicznym wręcz patosem. A protesty przed Sejmem i barierki, które wówczas ustawiono? Czy marszałek Hołownia i inni posłowie tłumaczą młodzieży skąd się wzięły? Na przykład stąd, że posłanka Scheuring- Wielgus zdecydowała się na wwożenie człowieka w bagażniku samochodu do Sejmu. CZYTAJ WIĘCEJ: Otwórzcie sklepy w Święta Bożego Narodzenia! PiS-owi pójdzie w pięty Nie można nie docenić pracy jaką wykonano w tym psuciu i degenerowaniu Sejmu też części reprezentacji, którą wprowadzono w 2019 roku. Szczególne zasługi ma tu znowu Koalicja Obywatelska goszcząc w ławie poselskiej niespełnioną lalkarkę panią Jachirę, znaną z parodiowania apeli poległych i rozrzucania w Sejmie fałszywych pieniędzy. Nowi posłowie potrafili dać też czadu na wyjazdach. Pamiętacie posła Sterczewskiego z siatkami w rękach ganiającego się ze Strażą Graniczną? Starsi sejmowi wyjadacze z prawa i lewa zresztą ruszyli z młodymi w konkury. Także w tym Sejmie. Obecność w internecie, cytowalność, nazwisko, zapewnia to, że się powie coś dziwnego albo "ostrego". Choć są tacy, którzy robią to chyba już bez żadnego planu, jak prezes PiS, który pomimo, że od pół wieku zajmuje się polityką, daje się sprowokować jak dziecko do agresji za każdym razem, gdy ktoś z Platformy wspomni cokolwiek na temat jego świętej pamięci brata. Jego główny przeciwnik, obecny premier dowiódł za to, że polityk jest w stanie się posunąć w swej demagogii do wszystkiego, po raz kolejny wykorzystując na potrzeby propagandy samobójczą śmierć chorego człowieka. Tani stand-up No i w końcu sprawa najważniejsza. Od wielu lat trwa proces unieważniania polskiego Sejmu. Przez lata posłowie pełnili rolę maszynek do głosowania. Znudziło im się to i postanowili zostać stand-uperami. Tyle, że do nauki dzieci zasad parlamentaryzmu, trójpodziału władzy, stanowienia prawa przez legislatywę i innych dziś zapomnianych, archaicznych bzdetów, to miejsce się kompletnie nie nadaje. Wstyd się przyznać, ale kiedy ja byłem szczeniakiem, nie oglądaliśmy obrad Sejmu, tylko kasety wideo kupowane na targowiskach, czasem także takie dla dorosłych. Mimo wszystko i one chyba były chyba mniej szkodliwe niż dzisiejsze obrady najwyższego organu władzy wykonawczej wybranego w pięcioprzymiotnikowych wyborach przez zdecydowaną większość uprawnionych obywateli. Wiktor Świetlik