Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Amerykańscy bogowie albo rewolucja kapitalistyczna

Prawica i lewica (ideologiczne, kulturowe) się mylą. Ekipa Trumpa nie jest instrumentem prawicowych, religijnych, narodowych, tradycyjnych czy jakichkolwiek innych wartości. To narzędzie i kolejny etap wielkiej rewolucji kapitalistycznej. Kapitalizm uwolniony od polityki może przełamać kolejne bariery efektywności (którą mu narzuca archaiczny etatyzm), ale może też zniszczyć świat. To dopiero "nieprzewidywalność".

Rewolucja kapitalistyczna w wydaniu Muska i Trumpa
Rewolucja kapitalistyczna w wydaniu Muska i Trumpa/Brandon Bell/East News

Redystrybucja na Zachodzie (w Wielkiej Brytanii, w UE, nawet w Polsce) osiągnęła poziom patologiczny. Coraz mniejsza część pracującej populacji ma zarobić na świadczenia i zasiłki coraz większej grupy "nieaktywnych ekonomicznie" obywateli. A od spodu puka jeszcze "gwarantowany dochód podstawowy". Pomysł hipsterskiej "postpracowniczej" lewicy, który wręcz gwarantuje, że zachodnie nastolatki nigdy nie dojrzeją, nigdy nie będą zmotywowane do nauki czy pracy. 

W dodatku coraz słabsza klasa polityczna nie promuje już czy choćby nie osłania długofalowych projektów rozwojowych. Spala się w doraźnych, zaczynające się rano i kończących wieczorem tego samego dnia, piarowych wojnach. W tej sytuacji trudno się dziwić, że to oligarchowie wyrastają w oczach wielu "wkurzonych" obywateli na nowych liderów.

Szansą przejścia kapitalizmu na etap Muska i Trumpa jest to, że kapitalizm, po zrzuceniu z siebie ograniczeń kiepskiej polityki przekroczy kolejne granice swej efektywności. I wtedy polecimy na Marsa albo staniemy się nieśmiertelni ciałem.

Ryzykiem jest to, że polecimy na Marsa jako niewolnicy oligarchów-miliarderów. A nawet nieśmiertelność ciała (drugie marzenie Muska transhumanisty) też będzie dystrybuowana na zasadzie azjatyckich satrapii. Czyli nieśmiertelność (lub choćby medycyna dająca 200 lat życia) dla miliarderów, a "lud" nawet bez minimalnych ubezpieczeń społecznych, leczący raka suplementami diety kupionymi w Internecie, czyli także u Muska.

Wszystko, co święte, ulega profanacji

"Wszystko, co stałe, wyparowuje, wszystko, co święte, ulega profanacji". To początek "Manifestu komunistycznego" Marksa i Engelsa. Ojcowie założyciele nowoczesnej lewicy wychwalają tam paradoksalnie rewolucję kapitalistyczną. To ona "wyparowuje i profanuje" feudalne "świętości" arystokracji i ludu, których Marks wcale nie chce bronić. Ma na ich określenie wyłącznie słowa "idiotyzm życia wiejskiego", które dziś doprowadziłyby do jego skancelowania przez autorów i autorki "ludowej historii Polski" czy "Chłopek".

Marks ma tylko nadzieję, że w momencie pełnej globalizacji kapitalizmu, człowiek okiełzna jego rewolucyjną (jednocześnie twórczą i niszczącą siłę) za pomocą "humanistycznego komunizmu".

Wiara w "humanistyczny komunizm" została skompromitowana przez "socjalizm realny" (łagry, miliony ofiar, kompletna katastrofa gospodarcza). Pozostała wiara, że rewolucja kapitalistyczna zostanie przez człowieka spętana, okiełznana, z pomocą liberalno-demokratycznej polityki i prawa.

Przywołani w tytule tego felietonu "Amerykańscy bogowie" to z kolei tytuł powieści Neila Gaimana (i jej świetnej serialowej ekranizacji), opisującej Armageddon, ostateczną wojnę pomiędzy "starymi bogami" Ameryki (czyli przywiezionymi przez osadników Odynem, Jezusem, bogami Afryki i Azji), a "nowymi bogami" kart kredytowych, telewizji, Internetu.

Rewolucja kapitalistyczna Muska i Trumpa jest jednoznacznym zwycięstwem "nowych bogów" nad "bogami starymi". A "odparowuje" i "profanuje" także ograniczenia i świętości liberalno-demokratycznej polityki i prawa.

Prawdziwa kapitalistyczna biografia

W "Polityce" ukazał się fascynujący tekst Łukasza Wójcika o przyszłym sekretarzu skarbu USA wskazanym przez Trumpa. Radzę, by przeczytali go nasi "alt-rightowcy", ale też nasza lewica kulturowa, wiele złudzeń stracą. Scott Bessent jest homoseksualistą żyjącym w legalnym związku, w pełnym małżeństwie z mężczyzną (mają dwóch adoptowanych synów). Bessent jest najwyżej ulokowanym w rządzie jawnym homoseksualistą w całej historii USA. Nie w administracji Kennedy’ego, Clintona, Obamy, ale właśnie u Trumpa. To co przeszkadza polskiej prawicy nawet na poziomie związków partnerskich, Muskowi i Trumpowi nie przeszkadza nawet na poziomie pełnego jednopłciowego małżeństwa z adopcją.

Co równie dla prawicy kontrowersyjne, w 1992 roku Bessent brał udział wraz z Sorosem w słynnym rajdzie na brytyjskiego funta, który doprowadził do zdemolowania brytyjskiej waluty i obalił Johna Mayora. Soros robił tamten rajd zarówno dla kasy, jak też z powodów bardziej ideowych, Bessent robił to wyłącznie dla kasy.

Także spór o wizy dla zagranicznych imigrantów, który zderzył Elona Muska (on i inni oligarchowie potrzebują taniej i wykwalifikowanej siły roboczej) z antyimigranckim prawicowym zapleczem Trumpa skończył się absolutnym tryumfem rewolucji kapitalistycznej. Człowiek, który wraz z Muskiem będzie "modernizował i ograniczał" amerykańskie państwo, Vivek Ramaswamy, napisał na portalu X bardzo rozsądnie: "kultura, która celebruje królową balu nad mistrza olimpiady matematycznej, nie będzie produkować najlepszych inżynierów".

Alt-rightowe zaplecze Trumpa oburzyło się na tak "antyamerykańskie poglądy" czekając na odsiecz samego Donalda. Trump rozstrzygnął na rzecz rewolucji kapitalistycznej, stwierdzając na łamach The New York Post: "Zawsze podobały mi się wizy, zawsze byłem za wizami. Dlatego je mamy".

Koniec z polityką (demokratyczną)

Musk zaatakował Europę używając wartych setek milionów narzędzi komunikacyjnych, żeby zdestabilizować Starmera w Wielkiej Brytanii, wesprzeć AfD przed wyborami w Niemczech, żeby maksymalnie osłabić polityczne centrum we Francji, Austrii, w całej UE. "Wolnościowcy" się ucieszyli, nawet jeśli to nie ich wolność, ale wolność Muska (od regulacji) jest podstawowym celem tych działań. 

Jakże się zdziwiła Marine Le Pen, że nie ona, ale Éric Zemmour (polityk z peryferiów francuskiej skrajnej prawicy) został przez Trumpa zaproszony na inaugurację. Jakże zdziwił się Farage, że nie jego, ale jakiegoś wyciąganego z więzienia skrajnego prawicowca Musk chce uczynić liderem brytyjskiej prawicy. AfD ucieszyła się poparciem Muska, choć pewnie też się zdziwi, jak Musk zacznie jej wybierać liderów.

Prezydent Andrzej Duda nie trafi na inaugurację Trumpa, może znajdzie się na niej Mateusz Morawiecki. Jedzie do Waszyngtonu, ale nie ma jeszcze pewności, czy na inaugurację go wpuszczą. Pisałem już parę razy, że kiedy Apokalipsa nadejdzie, na Bestię nie można się obrażać, z Bestią trzeba uprawiać politykę, szczególnie kiedy jest się - jako lider rządu lub lider opozycji - odpowiedzialnym za naród i państwo średniej wielkości i średniego potencjału. 

Co jednak, jeśli Bestia polityki uprawiać już nie będzie chciała? No cóż, wtedy zaczniemy z Bestią "negocjować" z pozycji niewolnika pragnącego przynajmniej uratować własną firmę i własną rodzinę. Ja się już niczemu nie dziwię, bo widziałem zbyt wiele. Uważam jednak, że lepiej mówić niż milczeć, bo inaczej nikt nawet nie będzie wiedział, kiedy już musi się poddać, a kiedy jeszcze może się trochę opierać.

Cezary Michalski

"Debata polityczna". Spór polityczny w Polsce. Eskalacja czy deeskalacja?/Polsat News Polityka

Zobacz także