Sąd Okręgowy we Wrocławiu uznał siedmioro oskarżonych ws. śmierci 25-letniego obywatela Ukrainy we Wrocławskim Ośrodku Pomocy Osobom Nietrzeźwym za winnych nieumyślnego spowodowania śmierci. 25-letni Dmytro N. zmarł na skutek bicia i siłowego przyciskania. Najsurowsze kary - pięć lat więzienia - sąd orzekł wobec dwóch byłych policjantów. Pozostała dwójka byłych funkcjonariuszy, lekarka oraz dwóch pracowników ośrodka zostali skazani na kary od 1,5 roku więzienia do 4 lat. Lekarka usłyszała wyrok 3 lat więzienia, a dwie pracownice izby wytrzeźwień zostały uniewinnione. Wobec byłych funkcjonariuszy policji orzekł również czasowy zakaz wykonywania zawodu. Skazani opiekunowie z izby wytrzeźwień nie będą mogli pracować w tym charakterze przez odpowiednio osiem lat i przez trzy lata, a lekarka przez pięć lat. Skazani mają też zapłacić każdemu z rodziców i narzeczonej Dmytra N. po 200 tys. zł. Wyrok sądu ws. śmierci na wrocławskiej izbie wytrzeźwień. Uzasadnienie Sędzia Marcin Myczkowski w uzasadnieniu wyroku podkreślił, że jeden z policjantów już w trakcie wprowadzania 25-latka do izby wytrzeźwień uderzył go w twarz. - Później Dmytro N. jest przyciskany przez trzech rosłych mężczyzn. On nie walczy, a ciosy są mu zadawane, jest dociskany, jest używana wobec niego niezgodnie z przepisami 'tonfa' (rodzaj pałki - red.), siada się na nim, trwa to bardzo długo - mówił sędzia. Dodał, że przez cały ten czas Dmytro N. był spokojny, ale spięty, ponieważ "walczył o życie". Sędzia Myczkowski podkreślił też, że zachowanie lekarki z izby wytrzeźwień "zaprzecza idei bycia lekarzem". - Ona opuszczała salę, patrzyła, jak jest bity, jak się na nim siedzi, w żadnym momencie temu nie zapobiegła. Zaniechała właściwego nadzoru nad poszkodowanym, nie oceniła jego stanu zdrowia, można zadać pytanie: po co tam była? - mówił sędzia. Inny policjant, jako świadek zdarzenia, "nie podjął żadnych działań uniemożliwiających stosowanie wobec pokrzywdzonego przemocy fizycznej". Dwie pracownice ośrodka - osoba wykonująca obowiązki opiekunki depozytariusza i kierownik zmiany, gdy wezwani do izby wytrzeźwień ratownicy medyczni uznali czynności ratunkowe za bezskuteczne, "podżegały ich do utrudnienia postępowania karnego związanego z nieumyślnym spowodowaniem śmierci poszkodowanego, a także do poświadczenia nieprawdy w karcie zlecenia wyjazdu zespołu ratownictwa medycznego i karcie medycznych czynności ratunkowych, jak też czasu nastąpienia zgonu" - podała prokuratura. Sąd jednak uniewinnił kobiety od postawionych im zarzutów, wskazując m.in. na wykluczające się wersje opisujące zdarzenia z ich udziałem. Jest wyrok sądu ws. śmierci Ukraińca we Wrocławiu. Siedem osób winnych Do wydarzeń opisanych w akcie oskarżenia doszło 30 lipca 2021 r. Policję powiadomili ratownicy pogotowia ratunkowego wezwani do interwencji na przystanku MPK we Wrocławiu. Zdaniem służb pijany mężczyzna był agresywny. Nie było wskazań, by musiał trafić do szpitala, więc funkcjonariusze zawieźli go do izby wytrzeźwień, gdzie 25-letni Dmytro N. zmarł. Według zeznań oskarżonych 25-letni mężczyzna był agresywny, atakował policjantów i opiekunów, nie podporządkowywał się poleceniom. Ugryzł też ratownika w palec. Dlatego próbowano go zapiąć w tzw. pasy na łóżku, ale "w trakcie tych czynności doszło do nagłego zatrzymania krążenia i mimo reanimacji Ukrainiec zmarł" - wynika z zeznań złożonych w śledztwie i podtrzymanych przez oskarżonych podczas procesu. Wrocław. Śledztwo ws. śmierci 25-letniego Ukraińca na izbie wytrzeźwień Śledztwo w tej sprawie ostatecznie poprowadziła Prokuratura Okręgowa w Szczecinie. Według niej "trzech funkcjonariuszy policji oraz dwóch opiekunów - ratowników medycznych w pomieszczeniu Wrocławskiego Ośrodka Pomocy Osobom Nietrzeźwym przekroczyło swoje uprawnienia w zakresie stosowania środków przymusu bezpośredniego". Według śledczych działali wspólnie i w porozumieniu. "Wzięli bowiem udział w pobiciu i znęcali się fizycznie nad prawnie pozbawionym wolności pokrzywdzonym, wobec którego po przyjęciu i obezwładnieniu przy użyciu pasów stosowali przemoc fizyczną. Polegała ona m.in. na dociskaniu głowy, górnej części ciała oraz nóg pokrzywdzonego do materaca łóżka, dociskaniu kolanem górnej części ciała i dolnej części pleców pokrzywdzonego, siadaniu na leżącym pokrzywdzonym i dociskaniu go całym ciężarem do materaca, uderzaniu ręką i pięścią w okolice lędźwi oraz głowy lub obręczy barkowej, uciskaniu rękoma szyi pokrzywdzonego, biciu pałką typu 'tonfa' w okolice dolnej części pleców" - podała szczecińska prokuratura w akcie oskarżenia. Zdaniem prokuratury, utrudniło to pokrzywdzonemu swobodne oddychanie i w rezultacie doprowadziło do jego śmierci w wyniku gwałtownego uduszenia. Ojciec Dmytra N. po ogłoszeniu wyroku w rozmowie z dziennikarzami powiedział, że jego syn został zamordowany, a oskarżeni powinni zostać skazani za zabójstwo. - To powinien być wyroki 25 lat więzienia - powiedział. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!