Niespokojnie na Bliskim Wschodzie. Potężne uderzenie Izraela
Siły obronne Izraela przekazały we wtorek, że uderzyły w szereg pozycji Hezbollahu w południowym Libanie. To odpowiedź na ostrzał moździerzowy i atak rakietowy na północny Izrael. Wojsko twierdzi, że samoloty zaatakowały "infrastrukturę terorystyczną" Hezbollahu.
Od 7 października na granicy izraelsko-libańskiej niemal codziennie dochodzi do wymiany ognia między armią izraelską a propalestyńskimi grupami zbrojnymi.
Według szacunków AFP od ataku Hamasu na Izrael 7 października w wymianie ognia na granicy zginęło co najmniej 59 osób w Libanie, w większości bojownicy Hezbollahu, ale także czterech cywilów, w tym dziennikarz. W Izraelu armia poinformowała o czterech ofiarach śmiertelnych.
Czytaj raport na temat wojny w Izraelu
Izrael. Premier Libanu o "wyścigu z czasem"
W poniedziałek premier Libanu Nagib Mikati oświadczył, że jego rząd robi wszystko, co w jego mocy, aby zapobiec przystąpieniu kraju do wojny między Izraelem a palestyńskim Hamasem.
W wywiadzie dla agencji AFP premier Mikati stwierdził, że odbywa się "prawdziwy wyścig z czasem pomiędzy zawieszeniem broni w Gazie", a możliwą "eskalacją".
Libański urzędnik, który rozmawiał z amerykańskim dziennikiem "Washington Post", przyznał, że "w obliczu upadku państwa oraz fatalnej sytuacji gospodarczej Liban i jego ludności nie mogą sobie pozwolić na nowy konflikt".
Jednak próby nacisku na działający w Libanie, wspierany przez Iran, Hezbollah (szyickie radykalne ugrupowanie, uważane za organizację terrorystyczną przez liczne kraje i Ligę Państw Arabskich) mogą okazać się nieskuteczne. Liderzy Hezbollahu przyjmują argumenty władz Libanu, ale nie mogą "zaakceptować upadku Hamasu" - twierdzi "WP".
Izrael a Liban. Lider Hezbollahu milczy
Według amerykańskiej gazety życie w Libanie praktycznie ustało. Restauracje, hotele i bary opustoszały, kluby odwołały wydarzenia w akcie solidarności z mieszkańcami Strefy Gazy. Jednocześnie narastają obawy, że jeśli Hezbollah przystąpi do wojny, Liban zostanie zniszczony tak, jak Gaza.
Przedstawiciele Hamasu wyrażali nadzieję na większy udział Hezbollahu w walkach, które rozpoczęły się po brutalnym ataku palestyńskiego ugrupowania na Izrael z 7 października. - Spodziewaliśmy się znacznie większego zaangażowania niż to, co ma miejsce. Wzywamy ich do dalszego uczestnictwa - mówił 16 października członek biura politycznego Hamasu Musa Abu Marzuk.
Lider Hezbollahu Hassan Nasrallah nie zabrał publicznie głosu od ataku z 7 października, a wraz z upływem dni jego milczenie staje się coraz bardziej znaczące - ocenia "WP".
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
PAP/INTERIA.PL