O Konfederacji było szczególnie głośno w ostatni wtorek. To wtedy posłowie stawili się przed Sejmem, żeby protestować przeciwko "segregacji sanitarnej". Na jednym z transparentów pojawiło się hasło "Szczepienie czyni wolnym", nawiązujące do napisu nad bramą obozu Auschwitz-Birkenau. Obrazki sprzed parlamentu zbulwersowały dużą część opinii publicznej, w tym przedstawicieli muzeum w Oświęcimiu. Na zdjęciach z pikiety uchwycono Roberta Winnickiego, Konrada Berkowicza, Artura Dziambora oraz Janusza Korwin-Mikkego. - To nie my przynieśliśmy transparent "Szczepienie czyni wolnym". Człowiek, który to zrobił, został wyproszony przed rozpoczęciem naszej pikiety. Jak widać, budzi to pewne emocje, skoro ktoś go przyniósł - tłumaczy Interii Dziambor. Jak mówi nam polityk, Konfederacja walczy z ustawą umożliwiającą pracodawcy zwolnienie pracownika ze względu na niezaszczepienie się. - Używamy do tego środków, które mają posłowie: walka na komisjach, posiedzeniach Sejmu, konferencjach prasowych. A obywatele walczą tak jak uważają - usłyszeliśmy od polityka. Kłopotliwe nagranie Jednak internauci pamiętają jak Artur Dziambor wypowiadał się o obowiązkowych szczepieniach w grudniu 2019 r. Spotkał się wtedy z sympatykami w Sosnowcu. - Nie wiem czy zawiodę, czy ucieszę, ale nie jestem antyszczepionkowcem. Nie przyłączyłbym się do tego ruchu - stwierdził wówczas poseł Konfederacji. Jest pan za przymusem szczepień? - zapytał ktoś z sali. - Jestem synem lekarza, mam małe dzieci, które szczepię. Nie wyobrażam sobie walki o to, żeby każdy mógł robić z tym, co chce. W tym przypadku mogę sobie nie być wolnościowcem. Generalnie, średnio mnie to obchodzi - tłumaczył Dziambor. Polityk podkreślał, że "trzeba być odpowiedzialnym". - Odpowiedzialność widzę w ten sposób, że są ludzie, którzy są ode mnie mądrzejsi w konkretnych dziedzinach. Z jakiegoś powodu wszyscy lekarze swoje dzieci szczepią. A ludzie, którzy lekarzami nie są i nie mają o tym pojęcia starają się ich nie szczepić - powiedział zebranym polityk Konfederacji. Czy zatem w ciągu dwóch lat i po wybuchu pandemii koronawirusa Artur Dziambor zmienił poglądy? Interię zapewnia, że nie. - Nigdy nie byłem antyszczepionkowcem. Zawsze uważałem, że przynajmniej część szczepionek, które są w oficjalnym obiegu, powinna być obowiązkowa. A covidowa nie - wyłuszczył nam polityk. Jak usłyszeliśmy od pomorskiego posła Konfederacji, jego opinia "to żadna sensacja". - Nie chcę jednak wracać do tego nagrania. Miałem później nalot wariatów na swoje profile. Przeżyłem to bardzo ciężko i ja, i moja rodzina. Dostawaliśmy komentarze w stylu: "zgińcie" i inne wulgaryzmy. Ciężko się czyta groźby śmierci dla siebie oraz swoich dzieci - podsumował parlamentarzysta. Jakub Szczepański