W poniedziałek ok. godz. 11 rano zawalił się most kolejowy w norweskim Ringebu. Stalowa konstrukcja złamała się w pół i wpadła do rzeki Lagen. "Nie zgłoszono żadnych obrażeń" - przekazała miejscowa policja. Przeprawa była zamknięta od kilku dni z powodu wysokiego stanu rzeki. - Brzmiało to jak wysypywanie kamieni z ciężarówki, ale hałas trwał trochę za długo. Pomyślałem, że musiał zawalić się most - opisał w rozmowie z publicznym nadawcą NRK świadek zdarzenia, Skjeggestad Kleven. Zawalenie mostu w Norwegii. Został zamknięty kilka dni wcześniej Most znajdował się na linii kolejowej łączącej miasta Eidsvoll i Trondheim. Wysoka woda miała wcześniej uszkodzić jeden z filarów mostu. Intensywne opady doprowadziły do powodzi na tym obszarze. Ze względu na zawieszoną nad mostem sieć trakcyjną, wokół miejsca zdarzenia utworzono zamkniętą strefę o średnicy ok. 100 metrów. - Musimy zachować środki bezpieczeństwa, a kiedy sytuacja się ustabilizuje, podejmiemy próbę wydobycia elementów konstrukcji z rzeki - powiedział NRK Sigbjorn Korsgard z norweskich kolei. Powodzie w Norwegii. 920 mieszkańców nie może wrócić do domu Obfite opady deszczu i osunięcia ziemi przyniosła do Norwegii burza Hans, która w ubiegłym tygodniu przetoczyła się nad Skandynawią. Najbardziej ucierpiała gmina Ringerike w południowo-wschodniej części kraju. Po ewakuacji, 920 mieszkańców regionu wciąż nie może wrócić do domu. Meteorolodzy ostrzegają przed kolejnymi ulewami na południowym wschodzie Norwegii. Straty wywołane przez kataklizm szacowane są na co najmniej miliard norweskich koron (ok. 390 mln zł). *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!