Wpadają w orbitę wpływów Rosji. "Nazywają Zachód źródłem zła"

Dawid Szczyrbowski

Oprac.: Dawid Szczyrbowski

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Super
relevant
831
Udostępnij

Niespokojnie w Tbilisi po głosowaniu parlamentu w sprawie "rosyjskiej ustawy". Gruzja wysyła sprzeczne sygnały do swoich europejskich partnerów, przyjmując prawo o zagranicznych agentach - ocenia szef think tanku Geocase Wiktor Kipiani. - Rząd kieruje państwem, które chce być w UE. (...) Jednocześnie mówią, że UE jest źródłem zła - podkreślił specjalista. W którą stronę zmierza rządzące krajem Gruzińskie Marzenie?

Premier Gruzji Irakli Kobachidze
Premier Gruzji Irakli KobachidzeVANO SHLAMOVAFP

- Antyzachodnia narracja, po którą sięga gruzińska partia rządząca w celu obrony swoich działań politycznych, w tym ustawy o przejrzystości wpływów zagranicznych (tj. ustawy o agentach zagranicznych - PAP), jest sprzeczna z deklaracjami o dążeniu Gruzji do UE i NATO - podkreśla w rozmowie z PAP Kipiani, prawnik i analityk.

Zwraca uwagę, że wyciągając projekt ustawy z "zamrażarki" (w ubiegłym roku władze wycofały się z prac nad nim po masowych protestach), Gruzińskie Marzenie "stworzyło problem z niczego, przede wszystkim dla siebie".

Większość analityków zgadza się, że partia władzy mogła dość pewnie liczyć na zdobycie po raz czwarty większości w październikowych wyborach parlamentarnych. Sięgając po projekt ustawy o agentach zagranicznych wywołała szeroki protest, mobilizując grupy społeczne, które dotychczas nie były aktywne politycznie, przede wszystkim młodzież. Jak zaznaczają analitycy, w Gruzji poparcie dla eurointegracji wynosi ponad 80 proc. i jest bardzo wysokie również wśród stronników partii władzy. Promując ustawę, która przez m.in. UE i USA została uznana za "niezgodną z unijnymi wartościami i standardami", i prawdopodobnie zahamuje start rozmów akcesyjnych, Gruzińskie Marzenie idzie w poprzek oczekiwaniom społecznym.

Gruzja. Działania władzy "sprzeczne z logiką"

- Dlaczego się na to zdecydowało? To jest pytanie za milion dolarów, kompletnie sprzeczne z logiką - ocenia Kipiani, przypominając, że rok temu partia władzy obiecała publicznie, że do tego projektu nie wróci.

- Obecnie nie chodzi już wyłącznie o konkretną ustawę, ale o szerszą agendę polityki wewnętrznej i zewnętrznej. Bardzo niezręczne oświadczenia i oskarżenia pod adresem Zachodu wysyłają co najmniej wieloznaczny komunikat co do tego, jaką drogą chce dalej kroczyć Gruzja - mówi.

Gruzińskie Marzenie w ślad za swoim "honorowym przewodniczącym", byłym premierem i wpływowym miliarderem Bidziną Iwaniszwilim powtarza teorię spiskową o istnieniu rzekomej "partii globalnej wojny", która ma dążyć do destabilizacji Gruzji i otwarcia w niej "drugiego frontu" wojny rosyjsko-ukraińskiej. Agentami tych wrogich sił, rzekomo powiązanych z masonami, mają być struktury społeczeństwa obywatelskiego i organizacje pozarządowe, czyli instytucje będące celem budzącej kontrowersje ustawy. Władze odmawiają informowania w szczegółach o rzekomym spisku przeciw Gruzji. Tłumaczą, że mogłoby to zaszkodzić bezpieczeństwu państwa.

- Stygmatyzowanie ludzi jako agentów wywołuje złe skojarzenia z przeszłością, z czasów ZSRR. Rząd Gruzji kieruje państwem, które chce być w UE, to jest cel deklarowany, również przez władze. Jednocześnie mówią, że UE jest źródłem zła - zauważa Kipiani, zaznaczając, że "nie da się utrzymać dwóch sprzecznych ze sobą komunikatów".

Ustawa o zagranicznych agentach. Weto prezydent

Obecnie zdominowany przez Gruzińskie Marzenie parlament ma rozpatrzyć weto prezydent Salome Zurabiszwili, skierowane do parlamentu w sobotę. Partia władzy ma wystarczająco wiele głosów, by weto odrzucić, i już zadeklarowała, że zamierza to zrobić. Opinię Komisji Weneckiej, która uznała, że nowa ustawa jest niepotrzebna, bo obecne prawo jest wystarczające, władze skrytykowały. Według premiera Iraklego Kobachidzego opinia Komisji jest pełna "absurdalnych nut i kłamstw", i słaba z prawnego punktu widzenia".

Władze liczą, że uda im się przeczekać protesty, ale zdaniem Kipianiego "on nie zniknie".

- To, co zrobiły władze, to prezent dla opozycji, która jest bardzo podzielona i przez to słaba. Ten protest jest jednak inny. Nie prowadzą go partie polityczne, on nie ma ośrodka, nie ma lidera, jest rozproszony. Prowadzą go różne grupy i środowiska studenckie - wyjaśnia Kipiani. Dla władzy "poradzenie sobie z takim protestem jest trudniejsze" - podkreśla.

Obecnie - przekonuje analityk - kluczowe jest, by kryzys "nie wyszedł poza ramy konstytucyjne i nie doprowadził do niestabilności".

----

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Możliwe zakończenie wojny. Europoseł w "Gościu Wydarzeń": Ukraina się nie zgodzi
      Możliwe zakończenie wojny. Europoseł w "Gościu Wydarzeń": Ukraina się nie zgodziPolsat NewsPolsat News
      Przejdź na