Turcja blokuje zdjęcia z zamachu w Suruc
Po poniedziałkowym zamachu terrorystycznym w Suruc, tureckie władze po raz kolejny zablokowały dostęp do Twittera. Kilkugodzinna blokada miała zapobiec rozpowszechnianiu przez użytkowników zdjęć z zamachu oraz uniemożliwić zwoływanie antyrządowych manifestacji - informuje The Associated Press.

Rząd Turcji wystąpił w środę do administratorów Twittera o usunięcie kont 107 użytkowników, którzy zamieścili w swoich profilach zdjęcia przedstawiające sceny z krwawego zamachu. Portal zdążył usunąć 50 z nich, zanim władze wprowadziły blokadę. Przez kilka godzin internauci nie mogli korzystać ze swoich kont.
Anonimowy przedstawiciel tureckich władz poinformował, że dostęp został przywrócony po tym jak, "Twitter usunął złośliwą zawartość, zawierającą mowę nienawiści, zgodnie z wyrokiem sądu". Chodzi o postanowienie sądu w Suruc, który zabronił publikowania, w mediach i na portalach społecznościowych, fotografii, na których zostały utrwalone sceny zamachu.
W wielu tureckich miastach ludzie zaczęli organizować protesty przeciwko rządowi, który ich zdaniem jest odpowiedzialny za zamach. Nawoływania do demonstracji pojawiały się właśnie na Twitterze.
Turcja wzmocni granicę z Syrią
Po poniedziałkowych wydarzeniach, władze w Ankarze zapowiedziały wzmocnienie granicy z Syrią, w pobliżu której doszło do zamachu. Powstanie tam system ogrodzeń i fosa, a do patroli wykorzystane zostaną sterowce. 118-kilometrowy odcinek granicy wyposażony zostanie w reflektory. Naprawione będą też drogi dla patroli granicznych. Armia turecka już kopie fosę o długości 365 kilometrów.
Na granicę z Syrię skierowano 90 proc. dronów i samolotów zwiadowczych, a także około połowy pojazdów opancerzonych patrolujących granice - poinformowała armia Turcji. Połowa z łącznie 40-tysięcznego personelu wojskowego chroniącego granice Turcji - które dzieli ona także z Irakiem, Iranem, Armenią, Gruzją, Grecją i Bułgarią - jest teraz na granicy syryjskiej.
Krwawy zamach w mieście Suruc przy granicy z Syrią, w którym zginęły 32 osoby, wzbudził obawy, że konflikt przeniesie się na terytorium Turcji. Według Ankary za atakiem stoi Państwo Islamskie.