"Dla kogokolwiek, kto wątpi, że zastraszanie w stylu sowieckim utrzymuje się w Europie dwie dekady po zakończeniu zimnej wojny, sprawa Poczobuta jest pouczająca" - pisze "WSJ" w obszernym artykule. Autor opisuje działalność dziennikarską Poczobuta, korespondenta "Gazety Wyborczej", zarzuty wobec niego i przebieg zakończonego w lipcu procesu. Wskazuje, że przy wyroku trzech lat w zawieszeniu kara może być odwieszona w przypadku - jak pisze - ponownego zniesławienia "człowieka znanego na świecie jako ostatni dyktator Europy". Zdaniem gazety, Poczobutowi wytoczono "pokazowy proces w sowieckim stylu", ponieważ "władzom potrzebny był skuteczniejszy sposób odstraszania przed wolnością słowa w internecie". Cytuje słowa Poczobuta: "Kiedy ludzie wejdą do internetu, widzą, że olbrzymia większość użytkowników krytykuje dyktatora. To daje im poczucie pewności". "WSJ" przypomina, że proces Poczobuta był "jedynie ostatnim" spośród jego licznych zatrzymań, związanych z działalnością dziennikarską. Cytuje rzecznika niezależnego Białoruskiego Związku Dziennikarzy Andreja Alaksandraua, który przypuszcza, że w traktowaniu Poczobuta odegrał rolę jego status "jako lidera mniejszości polskiej na Białorusi". Artykuł nie wspomina jednak o konflikcie wokół Związku Polaków na Białorusi. Gazeta zauważa natomiast, że "na łukaszenkowskiej Białorusi wszelkie związki z Zachodem są podejrzane". "Dyktator zachowuje szczególną wrogość wobec Warszawy, którą oskarżył o finansowanie piątej kolumny przeciwko Mińskowi" - dodaje. Wskazuje, że Grodno, "miasto w zachodnim stylu", "utrzymuje bliskie więzi kulturalne z Polską" i według tamtejszych działaczy "większość urzędników w Grodnie jest przysłana z Mińska, w celu ukrócenia skłonności miasta ku Europie". "Kafkowska podróż dziennikarza przez białoruski system prawny nie zakończyła się" - pisze "WSJ" w konkluzji artykułu. Wskazuje, że Poczobutowi przysługuje jeszcze jedna apelacja w sądach na Białorusi, po czym chce on zwrócić się do instancji w ramach ONZ. Jednak "jakiekolwiek zwycięstwo w ONZ będzie głównie symboliczne, ponieważ Białoruś rzadko uznaje werdykty Komitetu (Praw Człowieka). Trzyletni wyrok Poczobuta nadal prawdopodobnie będzie nad nim wisiał" - przypuszcza "WSJ". "Nawet wobec groźby więzienia Poczobut mówi, że będzie nazywał Łukaszenkę takim, jakim on jest" - podkreśla dziennik. Korespondent "GW" został aresztowany na początku kwietnia. Sąd skazał go 5 lipca za zniesławienie prezydenta Łukaszenki na 3 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata. Sprawę przeciwko niemu wszczęła prokuratura obwodu grodzieńskiego z powodu jego ośmiu artykułów w "GW", jednego na opozycyjnym portalu internetowym Biełorusskij Partizan i jednego na jego prywatnym blogu. W jego obronie wypowiadali się przedstawiciele Unii Europejskiej, Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), polskie władze i politycy opozycji. Organizacja obrony praw człowieka Amnesty International uznała dziennikarza za więźnia sumienia.