Polacy kochają Włochy - plaże, jedzenie, historię, architekturę. Kierunek ten od lat - nie tylko w sezonie - cieszy się dużą popularnością. Obecnie mamy bardziej urozmaiconą i dającą największe możliwości podróżowania siatkę połączeń lotniczych z tym krajem niż kiedykolwiek wcześniej. Dolecieć możemy właściwie wszędzie, do niektórych regionów - na przykład na Sycylię czy Sardynię - na więcej niż jedno lotnisko. Włoskie wakacje. Gdzie najtaniej? Z Natalią Rosiak - autorką bloga "Italia by Natalia" rozmawiamy o najmniej i najbardziej ekonomicznych destynacjach. - Jednym z najdroższych regionów jest niezmiennie Toskania, gdzie możemy dolecieć bezpośrednio do Pizy. Także luksusowe Wybrzeże Amalfi oraz ekstremalnie droga wyspa Capri są łatwo dostępne dzięki połączeniom z Neapolem. Sam Neapol jeszcze do niedawna był miastem w miarę tanim, ale ostatnio ceny noclegów poszybowały mocno w górę. Na Sycylii loty do Katanii zapewniają możliwość spędzenia wakacji w luksusowej Taorminie, będącej jednym z trzech najdroższych miejsc na wyspie. Ale z Katanii można równie dobrze pojechać na południowe wybrzeże pełne długich, piaszczystych plaż i spędzić tam wakacje znacznie taniej. Tańsze jest też zachodnie wybrzeże Sycylii, gdzie możemy dolecieć do Trapani lub Palermo, choć również tutaj znajdą się miejsca drogie. Kurort San Vitlo lo Capo w sezonie do tanich z pewnością nie należy, podobnie jak Cefalu na wybrzeżu północnym. Także na Sardynii ceny są zróżnicowane. Drogo jest na Costa Smeralda, ale już choćby na zachodnim wybrzeżu - szczególnie w jego środkowej części - ceny są bardziej atrakcyjne. Dolecieć z Polski na Sardynię możemy do Cagliari oraz Alghero - wymienia. Na północy Włoch znajduje się port lotniczy w Bergamo. To - obok Rzymu - najpopularniejszy kierunek dla Polaków. Daje nam dość szerokie możliwości - Mediolan, jeziora Garda i Como, choć - jak podkreśla Natalia Rosiak - nie są to miejsca na budżetowe wakacje, a na pewno nie w szczycie sezonu. Lecąc do Bolonii, w miarę szybko dostaniemy się na Wybrzeże Adriatyckie, w tym do popularnego Rimini, gdzie łatwiej o tańsze noclegi, choć ceny w restauracjach przy głównej ulicy są porównywalne. Za makaron z owocami morza zapłacisz 13 euro. Dla porównania, w mniej turystycznej Barlettcie w Apulii, takie samo danie wyniesie cię 8-9 euro. Dwa oblicza Wenecji Sprawdźmy zatem przykładowe ceny lotów i noclegów dla dwóch osób organizujących wyjazd samodzielnie. W lipcu - z różnych lotnisk w Polsce - do Wenecji dostaniemy się za 250 złotych. Mediolan to 268 złotych, Rzym - 278 złotych, Palermo na Sycylii - 601 złotych, Brindisi - 500 zł. Mowa o bilecie dla jednego pasażera w jedną stronę. Powrotne loty znajdziemy w zbliżonych cenach. W sierpniu kierunki Bari, Brindisi czy Katania wyniosą nas 500-570 złotych w jedną stronę. Hotel na pięć lipcowych nocy w Rzymie dla dwojga znajdziemy w średniej cenie 1100-2400 złotych. Bari - pięć nocy na przełomie sierpnia i września to koszt od 1149 złotych do 7198 złotych. Katania w tym samym terminie wychodzi taniej. Od 816 do 2456 złotych. Z kolei za lipcową Wenecję zapłacimy od 2100 złotych do nawet 8200 złotych. "O ile rzeczywiście w szczycie sezonu ceny noclegów przyprawiają o zawrót głowy, o tyle jesienią, zimą lub wczesną wiosną można znaleźć zakwaterowanie za rozsądną kwotę. Podobnie z wyżywieniem" - podkreśla Natalia Rosiak w swojej najnowszej książce "Italia - kraina kontrastów i różnorodności". Jak zaznacza, Wenecja nie zauroczy każdego, kto przyjedzie na jeden dzień w szczycie sezonu i będzie się przepychał przez tłumy. "Obecnie istnieją dwie przenikające się nawzajem Wenecje. Pierwsza to ta, w której żyją ludzie mający swoje codzienne potrzeby, pragnący normalności i spokoju. Drugą zawładnęli turyści; często jest ona kiczowata, głośna i - w opinii niektórych - powoli zmienia się w wesołe miasteczko. To Wenecja, w której likwiduje się małe sklepy spożywcze, by w ich miejsce otworzyć kolejny punkt z pamiątkami; to Wenecja, gdzie znikają przedszkola i szkoły, a czynsze i ceny mieszkań szybują tak wysoko, że zwykłych ludzi nie stać na życie. Wówczas pojawiają się inwestorzy z innych miast bądź krajów i kupują apartamenty w starych pałacach - bądź całe palazzi - i przyjeżdżają dwa, może trzy razy do roku na kilka dni. W pozostałym czasie mieszkania stoją puste, no chyba że nieruchomości te trafią w ręce biznesmena, który utworzy w nich hotel. I ściągnie jeszcze więcej turystów" - czytamy. Włochy z biurem podróży. Jakie ceny? Biura podróży proponują nam następujące oferty (w cenie loty). Za tydzień końcówki maja na południu Włoch w trzygwiazdkowym hotelu w Santa Cesarea Terme - tylko ze śniadaniem - zapłacimy 2983 złotych za osobę. Przełom lipca i sierpnia w centrum Rzymu na dwie noce to koszt od 1900 do 3500 złotych za osobę ze śniadaniem. Cztery dni we włoskiej stolicy, ale na przełomie czerwca i lipca dostępne są za 5199 złotych. Z kolei trzy dni (30 sierpnia - 2 września) we Florencji, bez wyżywienia, ale w czterogwiazdkowym hotelu wyniesie nas 3500 złotych od osoby. Ricadi w Kalabrii na tydzień, na przełomie sierpnia i września, z dwoma posiłkami w dwugwiazdkowym hotelu kosztuje 3179 złotych. Podobna oferta w standardzie czterogwiazdkowym to 6500 złotych z lotami. Tygodniowe czerwcowe all inclusive na Sycylii w Altavilla Milicia, w czterogwiazdkowym hotelu, wyniesie nas niemal pięć tysięcy. Jak zaoszczędzić na włoskich wakacjach? Są jednak sposoby, by zaoszczędzić na włoskich wakacjach. Przede wszystkim warto wybrać inne niż sierpniowe terminy. Wtedy to Włosi masowo udają się na urlopu nad morzem, a ceny szybują w górę. - Kogo nie ograniczają dzieci w wieku szkolnym, tego bardzo zachęcam do wyjazdu w czerwcu lub wrześniu. Pogoda zazwyczaj jest piękna, temperatury nadal wysokie, a ceny znacznie niższe - podkreśla Natalia Rosiak. Warto zwracać też uwagę na wysokość coperto - opłaty za serwis, chleb, oliwę na stole, ale nie tylko. To również możliwość skorzystania z toalety w lokalu, pranie obrusów i partycypacja w podatku za miejsce na placu czy ulicy, który zajmują stoliki ustawione na zewnątrz. Najczęściej wynosi ono od 1,5 do 3 euro, choć od tego zwyczaju - szczególnie na północy - powoli się odchodzi. - Jednak brak coperto zazwyczaj wiąże się z wyższymi cenami jedzenia i napojów serwowanych przy stoliku. Po prostu ta opłata została doliczona do ceny potraw. I tutaj idealnym przykładem jest kawa. Ta sama filiżanka aromatycznej kawy wypita przy barze jest znacznie tańsza niż przy stoliku, nawet jeśli lokal nie dolicza coperto. Wówczas często jest tak, że w kawiarni obowiązują dwa cenniki - inny przy barze, inny przy stoliku - wyjaśnia blogerka. W sklepach taniej niż w Polsce Natalia Rosiak podkreśla, że - mając mocno ograniczony budżet - warto postawić na nocleg w apartamencie i samodzielnie przygotować posiłki. - Ceny we włoskich sklepach nie są wyższe niż w polskich, a w każdym razie nie dotyczy to wszystkich produktów. Niektóre bywają nawet tańsze. Pizzę możemy kupić w typowej pizzerii sprzedającej wyłącznie na wynos. W takim miejscu nie tylko jest znacznie taniej, niż w restauracji, ale też prawie zawsze jedzenie jest pyszne. Innym sposobem na oszczędzenie jest rezygnacja ze wstępów do płatnych atrakcji. - Wiele małych miasteczek jest tak pięknych i urokliwych, że spacerowanie po nich jest atrakcją samą w sobie. Warto zapłacić za wejścia na wieże - to często tańsza atrakcja niż muzeum. Kto jednak bardzo lubi galerie sztuki i muzea, ten powinien wstać wcześnie rano w pierwszą niedzielę miesiąca i ustawić się w kolejce przed wybraną atrakcją. Wstęp jest wówczas darmowy, choć zainteresowanie ogromne. Nie dotyczy to jednak muzeów i obiektów prywatnych. Nocleg podrożał dwukrotnie Jak dodaje nasza rozmówczyni, wielu czytelników bloga jest zaskoczonych znacznymi podwyżkami cen noclegów. - Pamiętam, jak płaciłam 40 euro za dobę za skromny, ale komfortowy i ciepły pokój w samym centrum Wenecji w październiku 2021. Dziś sprawdziłam cenę tego samego miejsca na październik 2023 - 85 euro. W górę poszły także ceny w restauracjach. Przykładowo danie, które kosztowało rok temu 10 euro, dziś nierzadko kosztuje 14 euro. Polaków najbardziej jednak szokują ceny w wypożyczalniach samochodów, których wysokość wzrosła znacząco już w pandemii. - W dużej mierze wpływ na to miała zmiana przepisów w zakresie rejestracji nowych aut pod najem oraz kryzys na rynku i wydłużenie okresu oczekiwania na nowe samochody - słyszymy. Czytaj też: Hel kusi pustymi plażami i niskimi cenami przed sezonem. Odetchniesz pełną piersią