Informacja o strzelaninie w szkole w Georgii w Stanach Zjednoczonych pojawiła się w środę w amerykańskich mediach. Do zdarzenia doszło w szkole średniej Apalachee w Winder. Służby pojawiły się na miejscu przed godz. 11 czasu lokalnego. W strzelaninie zginęły cztery osoby, a dziewięć zostało rannych. Ofiarami, jak przekazał Chris Hosey, szef biura śledczego w Georgii, jest dwoje uczniów i dwoje nauczycieli. Początkowo informowano, że życie straciły dwie osoby, a cztery kolejne zostały poszkodowane. Z kolei CNN podawało wcześniej, że rannych może być około 30 osób. Biuro szeryfa hrabstwa Burrow poinformowało, że jeden z podejrzanych został zatrzymany przez policję, która została zadysponowana na miejsce. Funkcjonariuszy w akcji wspierają także agenci FBI z Atlanty. "Jesteśmy świadomi obecnej sytuacji w szkole. Nasi agenci są na miejscu, współpracując z lokalnymi organami ścigania" - przekazało FBI w komunikacie. USA. Strzelanina w szkole. Są ofiary i ranni Rano władze szkoły miały otrzymać telefon z groźbami, że w pięciu placówkach edukacyjnych dojdzie do strzelanin, a Apalachee będzie pierwszą z nich - przekazało kilku funkcjonariuszy stacji CNN. Nie wiadomo jednak, kto wykonał połączenie. Władze stanu przekazały jednak, że nie mają informacji, aby szkoła dostała takowe groźby. Portal stacji CNN zaznaczył, że nagranie z kamery monitoringu znajdującej się na zewnątrz budynku zarejestrowało obecność kilku karetek pogotowia, widziano także co najmniej jeden helikopter ratownictwa medycznego. Źródło w jednym z lokalnych szpitali przekazało, że do placówki przywożone są osoby z ranami postrzałowymi. Uczniowie dostali pozwolenie na opuszczenie szkoły, a ich rodzice zostali powiadomieni o zdarzeniu i mieli odebrać najmłodszych z placówki. Szkoła przekazała, że uczniowie, którzy nie mają jak wrócić do domu, będą mieli zapewniony transport. Na strzelaninę w szkole zareagował gubernator Georgii Brian P. Kemp. "Wzywam wszystkich mieszkańców Georgii, aby dołączyli do mojej rodziny w modlitwie o bezpieczeństwo osób w naszych klasach, zarówno w hrabstwie Barrow, jak i w całym stanie" - napisał. Strzelanina w szkole. Joe Biden: Nie możemy tego akceptować Biały Dom przekazał, że o tragicznym zdarzeniu powiadomiony został prezydent Joe Biden oraz wiceprezydent Kamala Harris. - To, co powinno być radosnym powrotem do szkoły w Winder w stanie Georgia, zmieniło się teraz w kolejne przerażające przypomnienie o tym, jak przemoc z użyciem broni nadal rozdziera nasze społeczności - mówił Biden. Dodał, że dzieci "zamiast uczyć się czytać i pisać, uczą się chować". - Nie możemy akceptować tego, jako coś normalnego - oznajmił. Kamala Harris, która przebywa na wiecu w New Hampshire, powiedziała natomiast: - To po prostu oburzające, że każdego dnia w naszym kraju rodzice muszą posyłać swoje dzieci do szkoły, martwiąc się o to, czy wrócą do domu żywe. Dodała też, że muszą to powstrzymać. Do tragedii odniósł się także na swojej platformie społecznościowej Truth Social Donald Trump. "Nasze serca są z ofiarami i bliskimi osób dotkniętych tragicznym wydarzeniem w Winder" - napisał republikanin. Odnosząc się do sprawcy dodał, że "ukochane dzieci zostały nam odebrane zbyt wcześnie przez chorego i obłąkanego potwora". Głos w sprawie zabrał prokurator generalny USA Merrick Garland. - Jestem zdruzgotany z powodu rodzin, które zostały dotknięte tą straszną tragedią - powiedział dziennikarzom. Służby ustaliły po godz. 16 czasu lokalnego, że sprawca ma 14 lat. Wcześniej nieoficjalnie informowały o tym media. - Nastolatkowi zostanie postawiony zarzut zabójstwa i będzie sądzony jak dorosły - dodał Chris Hosey, szef biura śledczego w Georgii. W związku ze strzelaniną, w ramach środka bezpieczeństwa, okoliczne szkoły zostały zamknięte. Placówki w całym hrabstwie będą nieczynne do końca tygodnia. Strzelanina w szkole w USA. Usłyszeli strzały, schronili się w klasie ABC News dotarło do jednego ze świadków strzelaniny. 17-letni Sergio Caldera relacjonował, że kiedy rozległy się strzały, był na lekcji chemii. Gdy nauczyciel prowadzący zajęcia otworzył drzwi, aby sprawdzić co się dzieje, inny z nauczycieli natychmiast przybiegł i poinformował, żeby zabarykadowali klasę, bo na terenie szkoły jest strzelec. Nastolatek dodał, że kiedy wraz z pozostałymi uczniami i nauczycielem chowali się skuleni w klasie, ktoś kilkakrotnie dobijał się do drzwi i krzyczał, aby je otworzyć. Gdy nerwowe pukanie do drzwi ustało, 17-latek usłyszał kolejne strzały i krzyki na korytarzu. Później jego klasa ewakuowała się na szkolne boisko do piłki nożnej. Obecny na miejscu zdarzenia korespondent stacji CNN przekazał, że wielu rodziców natychmiast przybyło do szkoły, aby sprawdzić, czy ich dzieci są bezpieczne. Jedna z matek przekazała, że była w pracy, kiedy dostała SMS z informacją o strzelaninie - jej dziecko uczęszcza do szkoły podstawowej znajdującej się w pobliżu. Gdy dowiedziała się o zdarzeniu - jak mówiła - "rzuciła wszystko i ruszyła na miejsce". Jeden z uczniów, kiedy w szkole padły pierwsze strzały, napisał kilka wiadomości do swojej matki. "Strzelanina w szkole, boję się, nie żartuję" - SMS-y o takiej treści wysłał nastolatek. Kiedy matka odpisała, że wychodzi z pracy, syn napisał jedynie, że ją kocha. Źródła: Reuters, CNN, AFP ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!