Słowa Zacharowej wywołały oburzenie. "Nie ma czegoś takiego"
Oprac.: Kajetan Leśniak
Istnieją dowody historyczne, które potwierdzają, że język mołdawski nie istnieje - oświadczył rzecznik MSZ w Bukareszcie. Była to odpowiedź na działania przedstawicielki rosyjskiego MSZ Marii Zacharowej, która stwierdziła ostatnio, że historia języka mołdawskiego "sięga połowy minionego tysiąclecia". Według MSZ Rumunii to stwierdzenie jest błędne, gdyż istnieje tylko język rumuński. Zgadzają się z tym władze Mołdawii, które w bieżącym roku uznały ten język za tożsamy z mołdawskim, czyniąc go językiem urzędowym.

Przedstawicielka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa z okazji 350. urodzin hospodara Mołdawii - historycznego bytu państwowego pomiędzy Karpatami Wschodnimi a Dniestrem - opublikowała "życzenia", w których podkreśliła m.in. historyczne związki dzisiejszej Republiki Mołdawii z Rosją.
Okres sowiecki, kiedy utworzono Mołdawską SRR określiła "złotym wiekiem". Osobny akapit poświęciła również historii języka mołdawskiego, która, jak stwierdziła "sięga połowy minionego tysiąclecia".
Reagują na słowa Marii Zacharowej: Język mołdawski nie istnieje
Ostatni punkt "życzeń" Zacharowej wywołał reakcję MSZ Rumunii, z której, na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow, wydzielono część terytorium Mołdawii. Rzecznik prasowy ministerstwa Radu Filip odpowiedział przedstawicielce rosyjskiego MSZ, że nie ma czegoś takiego jak "język mołdawski" i są na to historyczne dowody.
- Przypominamy pani Zacharowej, że to książę Dimitrie Cantemir wyraźnie napisał nawet w książce wydanej w Sankt Petersburgu, że mieszkańcy księstw wołoskich i mołdawskich mówią jednym i tym samym językiem. Jest to solidny i niezaprzeczalny dowód naukowy, sprzed stuleci, że tak zwany język 'mołdawski' nie istnieje. Jest tylko język rumuński - oświadczył rzecznik rumuńskiego MSZ, cytowany przez portal telewizji Digi24.
Spór o język mołdawski. Rząd Mołdawii stoi po stronie Rumunii
Odrębności języka mołdawski nie uznaje również rząd Mołdawii. W marcu bieżącego roku z inicjatywy proeuoropejskich władz krajowy parlament uchwalił ustawę uznającą język rumuński za tożsamy z językiem mołdawskim i tym samym uznając rumuński za język urzędowy Republiki Mołdawii.
Decyzja nie była wymysłem obecnych władz. Stanowiła realizację zapisu obecnego w deklaracji niepodległości Mołdawii z 1991 roku, a także decyzji Trybunału Konstytucyjnego z 2013 roku. Przeciwne tej decyzji były Blok Komunistów i Socjalistów oraz istniejąca jeszcze wówczas prorosyjska partia Sor.
Protestowało wówczas również rosyjskie MSZ. Maria Zacharowa oświadczyła wtedy, że "język mołdawski był symbolem samoidentyfikacji mieszkańców Mołdawii", utworzonej w obecnych granicach 1940 r.
Zwolennicy używania nazwy "język rumuński" nie zgadzają się z takim postawieniem sprawy. Twierdzą, że wyodrębnienie języka "mołdawskiego" było jednym z narzędzi sowietyzacji. Dowodem na to ma być fakt, że do końca lat 80. ubiegłego wieku w sowieckiej Mołdawii używano języka "mołdawskiego" w zapisie cyrylicą.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!