Sędzia okręgowa USA Aileen Cannon z Florydy podjęła w poniedziałek decyzję o oddaleniu zarzutów wobec Donalda Trumpa, które dotyczyły przetrzymywania przez niego tajnych dokumentów po zakończeniu prezydentury. Jak przekazała agencja AFP, sędzia przyjęła wniosek byłego prezydenta USA o oddalenie zarzutów na podstawie bezprawnego mianowania na stanowisko specjalnego prokuratora Jacka Smitha. Sędzia uznała, że nie posiadał on uprawnień do prowadzenia tej sprawy. Wskazała również na biuro prokuratora Smitha, które miało być niewłaściwie finansowane przez Departament Sprawiedliwości. Donald Trump. Miał przechowywać tajne dokumenty. Sąd oddalił zarzuty Prokurator Smith oskarżył Trumpa o złamanie ustawy o szpiegostwie poprzez przetrzymywanie dokumentów zawierających informacje dotyczące obrony narodowej, składanie fałszywych zeznań, utrudnianie śledztwa i działanie w zmowie, w celu utrudniania śledztwa. Były prezydent odmówił oddania dokumentów, co skłoniło FBI do przeprowadzenia przeszukania w jego domu, w trakcie którego znaleziono dziesiątki tajnych akt. Jak przekazała agencja AFP, w związku z umyślnym przechowywaniem akt, byłemu prezydentowi USA postawiono łącznie 31 zarzutów. Donald Trump zabrał głos po decyzji sądu Jak komentuje "Washington Post", decyzja Cannon to "trzęsienie ziemi", bo wniosek prawników Trumpa kwestionujący legalność powołania był uważany za niemający szans powodzenia. Do decyzji odniósł się sam zainteresowany, który zaapelował w poniedziałek, że wszystkie sprawy sądowe prowadzone przeciwko niemu powinny zostać oddalone. "Odrzucenie bezprawnego aktu oskarżenia na Florydzie powinno być tylko pierwszym krokiem, po którym nastąpi szybkie odrzucenie wszystkich polowań na czarownice" - przekazał na swojej platformie Truth Social. Biuro specjalnego prokuratora jak dotąd nie skomentowało decyzji sędzi i nie określiło, czy się od niej odwoła. Zamach na Donalda Trumpa. Został zraniony w ucho Przypomnijmy, w niedzielę doszło do zamachu na Donalda Trumpa. Podczas wiecu wyborczego w Pensylwanii zamachowiec wycelował bronią w kierunku byłego prezydenta, raniąc go w ucho. W wyniku ataku zginęły dwie osoby, w tym 20-letni zamachowiec. Dwie kolejne osoby zostały poważnie ranne. Byłemu prezydentowi nie zagrażało niebezpieczeństwo. Kilka godzin po ataku został on przetransportowany do swojej posiadłości w Mar-a-Lago. Źródło: AFP ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!