Jak powiedzieli przedstawiciele FBI podczas telefonicznego briefingu prasowego, śledczy zyskali dostęp do telefonu 20-letniego Thomasa Matthew Crooksa i przeglądają jego zawartość, jednak jak dotąd nie zidentyfikowano nic, co wskazywało na ideologię i motyw zamachowca. Nie dotarli też do żadnych informacji wskazujących na problemy psychiczne. FBI potwierdziło wcześniejsze doniesienia, że Crooks działał sam i że posługiwał się karabinem półautomatycznym zakupionym przez jego ojca. Zamach na Donalda Trumpa. Służby wskazują na zachowanie internautów Wiceszef Biura Paul Abbate powiedział, że po zamachu odnotowano zwiększenie intensywności zastraszającej retoryki w mediach społecznościowych. Dyrektor FBI Christopher Wray określił zamach mianem "ataku na demokrację" i powiedział, że sprawa jest badana jako akt terroryzmu. W dalszym ciągu nie jest jasne, jak 20-letni zamachowiec mógł wejść na dach budynku oddalonego od 130 m od Trumpa i oddać w jego kierunku strzały. Według doniesień CNN, Crooks wzbudził podejrzenia już na początku wiecu, kiedy miał podejrzanie się zachowywać w pobliżu wykrywaczy metalu. USA. Zgromadzeni na wiecu zwrócili uwagę na zamachowca Według źródeł agencji Associated Press, minuty przed zamachem część uczestników wiecu Trumpa wskazała zamachowca funkcjonariuszom organów ścigania. Jeden z funkcjonariuszy miał wejść na dach po drabinie, lecz szybko z niego zszedł po tym, jak zamachowiec wymierzył w niego lufę karabinu. Chwilę potem napastnik oddał strzały, po czym został zabity przez snajperów Secret Service. Według źródeł "Washington Post" w Secret Service, pracownicy służby skarżyli się na brak wystarczających zasobów i przepracowanie. Rozmówcy gazety wyrazili jednak niedowierzanie z powodu faktu, że dach pobliskiego budynku nie został zabezpieczony. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!