Prezydent Chorwacji nie szczędzi słów. "Migranci wchodzą jak do lunaparku"

Oprac.: Sebastian Przybył
- Migranci wchodzą do Chorwacji jak do lunaparku. Kilometry płotu na granicy z Węgrami nie zatrzymują nielegalnego szlaku - stwierdził prezydent Zoran Milanović. Chorwacki lider oskarżył Serbię oraz Bośnię i Hercegowinę o "zwlekanie i niewykonywanie dobrze swojej pracy" na granicach, które mają być "dziurawe jak ser szwajcarski".

Zoran Milanović wizytował na granicy chorwacko-słoweńską. Prezydent stwierdził, że największym problemem w kwestii wzrostu napływu nielegalnej migracji są przemytnicy.
- Tysiąc euro grzywny to dla nich nic w porównaniu z ich zarobkami. Potrzeba nowych sposobów, by z nimi walczyć - zaznaczył.
Chorwacja: Prezydent oskarża inne kraje. W tle nielegalna migracja
Milanović oskarżył Serbię oraz Bośnie i Hercegowinę - kraje, z których migranci dostają się na terytorium Chorwacji w nielegalny sposób - o "zwlekanie i niewykonywanie dobrze swojej pracy".
- Dopiero poważna i realistyczna obietnica dotycząca przystąpienia do Unii Europejskiej może przekonać je do przyłożenia się do swoich zadań - wskazał.
Chorwacja znajduje się na tzw. szlaku bałkańskim, wiodącym przez Turcję, Bułgarię, Grecję, Macedonię Północną, Serbię oraz Bośnie i Hercegowinę. Jest to jeden z głównych korytarzy migracyjnych, prowadzących do Unii Europejskiej.
Liczba migrantów przybywających o Chorwacji wzrosła o 170 proc.
W związku ze wzrostem napływu imigrantów, zmierzających ku UE, rząd Słowenii zdecydował o wprowadzeniu kontroli na granicach z Chorwacją i Węgrami. Komentując tę decyzję, premier Chorwacji Andrej Plenković powiedział, że nie oznacza ona "końca strefy Schengen", jednak zdecydowanie potwierdza istnienie poważnych problemów wewnątrz Wspólnoty.
W październiku parlamentarna komisja polityki wewnętrznej i bezpieczeństwa narodowego Chorwacji oceniła, że "granice kraju są dziurawe jak szwajcarski ser, a premier Andrej Plenković odrzuca pomoc Frontexu, bo wyszedłby na niekompetentnego".
Wiceprzewodniczący komisji Mario Kapulica z partii premiera odrzucił twierdzenie, że rząd nie radzi sobie z sytuacją i wyjaśnił, że chce, aby Frontex znajdował się na granicy z Chorwacją, ale po stronie Bośni i Hercegowiny, skąd przybywa do kraju najwięcej imigrantów, przedostających się w nielegalny sposób.
Liczba przybywających do Chorwacji imigrantów wzrosła w tym roku o 170 proc., a liczba złożonych wniosków o azyl - o 700 proc.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!