Dziennikarze Politico dotarli do dokumentów, w których zebrane były powody nałożenia sankcji na rosyjskich biznesmenów i ich rodziny. Źródła użyte przy ich tworzenia podają w wątpliwość słuszność niektórych decyzji. Unijne sankcje na rosyjskich oligarchów. Od Reutera po Wikipedię Źródła, na których opierają się dokumenty, do których dotarli dziennikarze, są bardzo zróżnicowane: od prestiżowych agencji prasowych, po Wikipedię i rosyjskie magazyny lifestylowe związane z Kremlem. Dziennikarze natrafili również na artykuły oznaczone jako płatna reklama lub napisane częściowo przez sztuczną inteligencję, co powinno spowodować ich automatycznie odrzucenie. Wikipedia była dla twórców dokumentów częstym źródłem informacji o życiu osoby, której dotyczyć miały sankcje. Podstawową cechą internetowej encyklopedii jest jej otwartość - każdy może zostać edytorem. Nie oznacza to, że informacje wpisywane tam przez anonimowych użytkowników nie są weryfikowane. Znane są jednak przypadki osób, które stworzyły fałszywą tożsamość, uwiarygodnioną przez artykuł na Wikipedii. Opieranie decyzji o sankcjach wobec osoby lub firmy na danych zaczerpniętych z tej encyklopedii wzbudziło się kontrowersje. Europejski dyplomata zapytany przez portal o zdanie w tej sprawie bronił sposobu zbierania informacji, zauważając jednocześnie potencjalny problem, który mu towarzyszy. - Nie ma wspólnej definicji, czy może to być akceptowalne czy nie. Musiałby to jednak być bardzo dobry artykuł na Wikipedii - powiedział urzędnik. Bezkrytyczne kopiowanie nazwisk Kolejny zarzut wobec procesu zbierania danych przez europejskich urzędników odnosi się do bezkrytycznego czerpania z istniejących źródeł. Jak wskazują dziennikarze, jeśli ktoś widnieje na liście rosyjskich oligarchów Departamentu Skarbu Stanów Zjednoczonych, to automatycznie uznawany jest za winnego współpracy z Kremlem i obejmowany jest sankcjami. Zawierająca około 100 nazwisk lista została stworzona w celu nakładania sankcji przez rząd USA, jednak nie wszystkie znajdujące się na niej osoby zostały nimi objęte. Wojna w Ukrainie. Jak UE nakłada sankcje Proces nakładania sankcji rozpoczyna państwo członkowskie UE, które zbiera dowody i przekazuje je Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych. Dyplomaci gromadzą dane i przedkładają propozycje sankcji Radzie Europejskiej, która decyduje o ich nałożeniu. Od początku inwazji Rosji na Ukrainę ukarano ponad 1500 osób. Ze względu na rekordową liczbę sankcji proces ich nakładania jest wyjątkowo szybki, cierpi na tym jakość zebranego materiału dowodowego. Oligarchowie czują się pokrzywdzeni Nałożenie sankcji oznacza wykluczenie jednostki lub firmy z możliwości działania na rynku UE i zakaz wjazdu na jej teren. Może się to również wiązać z zamrożeniem funduszy zdeponowanych w europejskich instytucjach finansowych. Nałożenie tak daleko idących kar na osoby niewinne byłoby wielką niesprawiedliwością. Tak przynajmniej uważają prawnicy reprezentujący rosyjskich oligarchów objętych sankcjami. W marcu bieżącego roku grupa adwokatów wystosowała do Unii Europejskiej list, w którym żalili się na jakość dowodów, które posłużyły do ukarania ich klientów. "Zapoznając się z 'dowodami' zebranymi przez Radę widać, że wiele osób zostało wpisanych na listę wyłącznie na podstawie publicznie dostępnych źródeł, zebranych przez wyszukiwarkę Google, w tym z wątpliwych artykułów internetowych lub anonimowych blogów" - napisali prawnicy. "Z powodu niewłaściwego przygotowania, wiele sankcji zawiera w swoich uzasadnieniach rażące przeinaczenia, nieprawdziwe stwierdzenia i niespójności" - dodali. Zmian raczej nie będzie Decyzję o nałożeniu sankcji można zaskarżyć do sądu UE, który może zarządzić ich zniesienie. Wobec kar nałożonych w związku z rosyjską agresją na Ukrainę złożono do tej pory 95 skarg. Na początku bieżącego roku unijny sąd zdjął sankcję z matki Jewgienij Prigożyna, po tym jak stwierdzono, że zgromadzone dowody nie były wystarczające, by uznać jej winę. Niecały tydzień później Rada zdecydowała o ponownym nałożeniu sankcji. Większość osób objętych restrykcjami nie może liczyć nawet na tak symboliczne zwycięstwo. Z listy znikają zazwyczaj po śmierci. Źródło: Politico ***Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!