Po ogłoszeniu wyroku Poczobut wyszedł przed sąd entuzjastycznie witany przez zebranych pod budynkiem, w tym działaczy nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków. Zgromadzeni odśpiewali "Rotę". Poczobut był oskarżony z dwóch artykułów: o znieważenie i zniesławienie prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Sprawa dotyczy ośmiu artykułów Poczobuta w "Gazecie Wyborczej", jednego na opozycyjnym portalu internetowym Biełorusskij Partizan i jednego na jego prywatnym blogu. Po wyjściu z sądu w Grodnie zapewnił, że będzie kontynuował swoją działalność. - Wyrok nie wpływa na moje przekonania - powiedział Poczobut przed sądem. Poczobut został uniewinniony z oskarżeń o znieważenie prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki. Sąd uznał go jednak winnym zniesławienia głowy państwa i wydał wyrok trzech lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Na rozprawę w grodzieńskim sądzie, na której ogłoszono wyrok w procesie korespondenta "Gazety Wyborczej" Andrzeja Poczobuta, nie wpuszczono dziennikarzy. Wcześniej adwokaci przekazali, że ogłoszenie wyroku będzie publiczne. Nie wpuszczono też konsula generalnego RP w Grodnie Andrzeja Chodkiewicza. Milicjanci pilnujący drzwi wpuścili do środka siedem osób: żonę Andrzeja Poczobuta Aksanę, matkę dziennikarza - Wandę, działaczy ZPB. Kancelaria sądu odmówiła wyjaśnień w sprawie osób, które mogą być wpuszczone do środka na publiczne ogłoszenie wyroku.