Milicja w Grodnie ostrzegła ludzi czekających przed sądem na ewentualny wyrok, że biorą udział w niedozwolonym mityngu. Przed budynkiem stało ok. 70 osób, w tym działacze ZPB, bliscy dziennikarza, dziennikarze. Członkowie ZPB trzymali w rękach gazety organizacji z portretem Poczobuta i dużym tytułem "Andrzej Poczobut z więzienia: Nie złamią mnie". - (...) Chcemy tylko wejść do środka, na sąd, do Andrzeja. Ten proces toczy się trzeci tydzień, ale nikt z nas, nawet z jego rodziny, nie może wejść. Nie mityngujemy; nikt nic nie mówi, nie wykrzykuje. Jesteśmy solidarni z Andrzejem - powiedziała dziennikarzom jedna z kobiet. Prokurator zażądał dla oskarżonego kary trzech lat kolonii karnej o ogólnym rygorze. Poczobut jest oskarżony z dwóch artykułów: o znieważenie i zniesławienie głowy państwa. Sprawa dotyczy ośmiu artykułów dziennikarza w "Gazecie Wyborczej", jednego na opozycyjnym portalu internetowym Biełorusskij Partizan i jednego na prywatnym blogu. Proces toczy się przy drzwiach zamkniętych. Sąd odrzucił podczas rozpraw wnioski obrony i oskarżonego o wezwanie świadków i ekspertów. Największa opozycyjna gazeta białoruska "Narodnaja Wola" zastanawia się we wtorek, czy sprawa Poczobuta stanie się precedensem sądowym. Wskazywać na to mogą słowa prokuratora generalnego Białorusi Ryhora Wasilewicza, który niedawno w wywiadzie prasowym mówił o "wprowadzeniu porządku w internecie" - pisze "Narodnaja Wola". W obronie Poczobuta wypowiadali się przedstawiciele Unii Europejskiej, Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), polskie władze i politycy opozycji. Organizacja obrony praw człowieka Amnesty International uznała Poczobuta za więźnia sumienia.