Bilet miał zachęcić przede wszystkim do korzystania z komunikacji publicznej i porzucenia samochodów w okresie kryzysu energetycznego, który doprowadził również do wzrostu cen paliw. Akcję ogłoszono sukcesem. Zdaniem Deutsche Bahn obecnie pociągami regionalnymi podróżuje 25 procent pasażerów więcej. W najbliższych miesiącach liczba nowych posiadaczy sieciówki może dobić nawet do 17-18 mln, ponieważ kolejne zakłady pracy oferujące swoim pracownikom bilety miesięczne regionalne będą przestawiać się na nowy abonament. CZYTAJ WIĘCEJ: Polska skarży Niemcy przed KE. Niemcy: Odpowiedzialność spoczywa na landach Ale w kwestii Deutschlandticket jest jeszcze wiele do zrobienia. Przyznają to Interii zarówno przewoźnicy, organizacje skupiające pasażerów, jak i sam federalny minister transportu. Ci pierwsi domagają się większego budżetu na transport publiczny, ponieważ firmy obsługujące połączenia nie zarabiają tak, jak powinny. Zwiększony popyt na komunikację, zdaniem rzecznika Niemieckiego Stowarzyszenia Przewoźników VDV, Eike Arnolda, wręcz wymusza na firmach transportowych zakup nowego taboru. Aby oferta biletu za 49 euro była atrakcyjna, konieczne jest też zwiększenie siatki połączeń, a bez dodatkowych pojazdów i bez dodatkowych kierowców, maszynistów i motorniczych będzie to niemożliwe. - Pasażerowie będą korzystać z komunikacji publicznej, jeżeli będzie więcej połączeń, szczególnie na prowincji - podkreśla Eike Arnold. Ale to nie wszystko, bo konieczne są również gigantyczne inwestycje w infrastrukturę, chodzi zarówno o remonty, jak i nowe projekty. Komunikacja publiczna musi przyśpieszyć - apelują przewoźnicy. Bilet za 49 euro. Problem dla dojeżdżających Polaków Organizacje skupiające pasażerów, takie jak ProBahn, zwracają uwagę na wiele problemów związanych z akceptacją biletów na niektórych trasach, gdzie brakuje np. połączeń regionalnych. Apelują również o rozszerzenie oferty o połączenia transgraniczne, przynajmniej do pierwszych miast za niemiecką granicą, tak by z połączeń regionalnych mogli korzystać również codziennie dojeżdżający do pracy Polacy, Czesi, Austriacy i Holendrzy. Do tej pory przygraniczne samorządy oferowały bilety miesięczne, które pozwalały na przekraczanie granicy. W przypadku biletu za 49 euro zdaniem ProBahn nie zadbano o transgranicznych pasażerów. Wystarczy spojrzeć na polsko-niemieckie pogranicze. Na bilecie za 49 euro nie można dojechać do Szczecina. Od granicy do stolicy Pomorza Zachodniego trzeba wykupić dodatkowy bilet. Pociągiem z Niemiec można jedynie na nowej sieciówce dojechać do Zgorzelca lub Świnoujścia od strony wyspy Uznam, gdzie znajduje się przystanek kolejowy Świnoujście Centrum. Do Słubic na bilecie Deutschlandticket można dojechać tylko autobusem. Na pociąg trzeba kupić dodatkowy bilet. Organizacje skupiające pasażerów starają się przekonywać niemieckie landy do rozszerzenia oferty, ale jak na razie te rozmowy są bardzo trudne, bo wszystko rozbija się o pieniądze. CZYTAJ WIĘCEJ: Dietmar Nietan: Niemcy powinni się pochylić nad sprawą reparacji wojennych Choć budżet na bilet za 49 euro jest duży, aby pokryć straty samorządów w wysokości trzech mld euro, gminy i powiaty apelują do rządów landowych i rządu federalnego o nową kalkulację i rozmowy na temat przyszłości biletu za 49 euro. Jego finansowanie jest na razie zapewnione do końca przyszłego roku. Choć federalny minister transportu, dr Volker Wissing, w rozmowie z Interią zapewnił, że nikt nie myśli o likwidacji biletu, ponieważ jest to wielki sukces, Zrzeszenie Miast i Gmin już domaga się konkretów w sprawie biletu po roku 2025. Przy tej okazji pojawia się coraz więcej głosów, że gdy projekt taniego biletu zostanie przedłużony, zmieni się jego cena i to na niekorzyść pasażerów. Niemieckie problemy z cyfryzacją. "Kontrolują bilety oczami" Według niemieckiego ministra transportu, trzy miesiące po wprowadzeniu Deutschlandticket należy skoncentrować się na gorących problemach, które pojawiły się przy okazji uruchomienia projektu. Jednym z nich jest cyfryzacja, z którą Niemcy w wielu dziedzinach mają poważne problemy. Szef resortu transportu Volker Wissing, odpowiedzialny w rządzie Olafa Scholza również za cyfryzację, mówi Interii wprost: wiele przedsiębiorstw transportowych w Niemczech działa jeszcze analogowo patrząc na sprzedaż biletów. Wiele z nich, szczególnie te małe, nie ma biletów elektronicznych ani urządzeń do wczytywania kodów QR, więc kontrolerzy przede wszystkim kontrolują bilety swoimi oczami. To musi się zmienić. Przepływ danych jest konieczny, aby bilet za 49 euro spełniał swoją rolę tak, jak powinien. CZYTAJ WIĘCEJ: Pat w niemieckim parlamencie. Kontrowersyjna regulacja bez rozstrzygnięcia Bilet za 49 euro działa w Niemczech w ramach miesięcznego abonamentu. Oznacza to, że aby go wykupić, konieczne jest podpisanie, a następnie wypowiedzenie umowy z danym przewoźnikiem. Bilet jest imienny i obowiązuje od pierwszego do ostatniego dnia miesiąca. Nie można z niego korzystać podróżując pociągami IC, EC czy ICE. Nie jest też honorowany przez wielu prywatnych przewoźników, którzy oferują autobusowe połączenia ponadregionalne.