O skardze do Komisji Europejskiej poinformowała minister środowiska Anna Moskwa. - Polska złożyła do KE wniosek o skargę na Niemcy za nielegalnie przywiezione odpady. To pierwszy krok do postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej - mówiła. Z słów minister Moskwy wynika, że Polska oczekuje, że Niemcy "zabiorą 35 ton swoich odpadów" z naszego kraju. - W 2013 roku zostało poluzowane rozporządzenia, które określało zasady importu i gospodarowanie odpadami w Polsce. Podjęto wówczas, z niezrozumiałych powodów, decyzję o rezygnacji z decyzji środowiskowej. O tym dowiedział się cały świat i z całego świata wpłynęły wnioski o wwóz śmieci, w tym śmieci niebezpiecznych - uzasadniała szefowa resortu środowiska. Rzecznik niemieckiego ministerstwa odpowiada na zarzuty - To swoiste Eldorado za rządów Platformy Obywatelskiej zachęciło naszego zachodniego partnera do wwozu śmieci do Polski - dodawała. Mimo prób porozumienia się z Niemcami w tej sprawie, do przełomu nie doszło. Efektem tego jest złożona właśnie skarga Na zarzuty polskiego rządu w tej sprawie odpowiedział w rozmowie z Interią rzecznik Ministerstwa Ochrony Środowiska Niemiec Christopher Stolzenberg. - Jeżeli weźmiemy pod uwagę egzekwowanie prawa, prowadzenie śledztw, tropienie, a ostatecznie wydanie polecenia zwrotu nielegalnie wywiezionych odpadów, odpowiedzialność spoczywa na poszczególnych krajach związkowych - zaznaczył na wstępie. - Angażujemy się w te kwestie w sposób nieformalny, starając się pomagać tam, gdzie tylko to możliwe. Wiemy, że landy również są zaangażowane w te działania - dodał, zapewniając, że strona niemiecka zapozna się ze szczegółami skargi. "Nie dysponujemy danymi" Pytany o wspomniane "35 ton niemieckich odpadów w Polsce" odpowiedział, że sprawę zna jedynie z publikacji i wypowiedzi polskiego rządu. - Nie dysponujemy tymi danymi, gdyż to nie w naszej gestii. Odpowiedzialność za śledzenie, prowadzenie dochodzeń oraz wydawanie odpowiednich instrukcji zwrotu, spoczywa na krajach związkowych. Datkowe pytania powinny więc być kierowane do odpowiednich landów, które mają aktualne informacje. Mamy świadomość, że władze w Polsce prowadzą rozmowy z landami i utrzymują z nimi kontakt. Odbywają się także transporty zwrotne śmieci, co sugeruje, że istnieją odpowiednie kanały komunikacji do organizowania tych działań - zaznaczył Stolzenberg. Z Berlina dla Interii Tomasz Lejman *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!