"Wybory przypieczętowały zerwanie Ukrainy z autorytarnym modelem rosyjskim" - pisze we wtorek "Frankfurter Allgemeine Zeitung". "Wygrały siły prozachodnie. Wyborcy ponownie potwierdzili fundamentalną decyzję na korzyść otwartej demokracji, a przeciwko jej 'sterowanemu' wariantowi typu moskiewskiego" - stwierdza komentator konserwatywnej gazety. W gruzach legło podnoszone przez Moskwę twierdzenie, że w Kijowie władzę przejęła "junta" złożona z "faszystowskich zamachowców". Partie nacjonalistyczne nie odgrywają poważniejszej roli - podkreśla "FAZ". Komentator zastrzega, że pomimo wszystko walka nie jest jeszcze wygrana. Separatyści w Donbasie - "wspierani rosyjską bronią i rosyjskimi mitami" - mogą w każdej chwili rzucić do boju swoje oddziały. "Gospodarka jest zniszczona, przemysł zbombardowany, grozi kryzys energetyczny. Bardzo możliwe, że nadchodząca zima pełna będzie krwi i lodu" - wylicza autor komentarza. "FAZ" wskazuje na niebezpieczeństwo nacjonalistycznych prawicowo-populistycznych sił, które w warunkach kryzysu mogą zagrozić demokracji. "Aby temu zapobiec, konieczna jest pomoc Zachodu" - tłumaczy komentator. "Ukraina potrzebuje tej zimy dużo pieniędzy i dużo gazu ziemnego oraz (...) nowoczesne wyposażenie dla długo zaniedbywanej armii" - czytamy w "FAZ". "Pomoc nie będzie tania" - ostrzega niemiecka gazeta. Europejskie elity będą zmuszone wytłumaczyć wyborcom, którzy myśleli, że zimna wojna skończyła się, iż czeka nas być może długa zima w stosunkach między Wschodem a Zachodem. "Wsparcie Ukrainy jest konieczne" - pisze komentator ostrzegając, że wzmocniony rosyjski nacjonalizm po spustoszeniu części Ukrainy może zagrozić krajom UE takim jak Estonia czy Łotwa. Jeżeli Europa nie znajdzie w sobie wystarczającej siły, by przeciwstawić się temu rozwojowi wypadków, to sama na tym ucierpi. Jeżeli natomiast pomoże Ukrainie, co leży w zasięgu jej możliwości, to odniesie sukces, który pozwoli jej na powrót uwierzyć w siebie - konkluduje "FAZ". Zdaniem "Sueddeutsche Zeitung" dalszy los Ukrainy zależy od tego, czy prezydent Petro Poroszenko i premier Arsenij Jaceniuk zdołają uzgodnić wspólną politykę wobec Rosji i separatystów. W Kijowie uważa się, że Poroszenko pogodził się z utratą Donbasu. Nie wiadomo natomiast, jaki plany ma Jaceniuk, który twierdzi, że Rosja prowadzi przeciwko jego krajowi wojnę i ostrzega, że Donbas będzie pierwszym krokiem do opanowania innych części Ukrainy. Czy chce on, by Ukraina przystąpiła do wojny? Od odpowiedzi zależy przyszłość koalicji i zapewne los kraju - uważa "SZ". Jak zauważa "Die Welt", zachodni politycy wmawiają sobie, że sankcje wprowadzone przez UE przemówią Putinowi do rozsądku. W rzeczywistości Kremlowi pasuje teraz chwila spokoju, aby skonsolidować rosyjską dominację w Donbasie. Prezydent Rosji uważa, że Zachód przestanie popierać Ukrainę. Jego celem strategicznym jest podział i likwidacja UE. Chociaż Putin wysuwał już groźby pod adresem Polski i krajów bałtyckich, Zachód ciągle liczy na powrót "normalności" w relacjach z Rosją. "Na Zachodzie ludzie najbardziej obawiają się powrotu zimniej wojny. Lecz przecież Putin już dawno temu wypowiedział Zachodowi wojnę" - czytamy w "Die Welt". Berliński "Tagesspiegel" uważa, że "plany Putina spaliły na panewce". "Wielkim przegranym" wyborów jest właśnie prezydent Rosji. Kreml chciał zapobiec zbliżeniu Ukrainy do UE, a stało się dokładnie odwrotnie. "Zamiast Janukowycza, którym mógł łatwo sterować, Putin ma obecnie do czynienia z demokratycznie legitymizowanym i pewnym siebie kierownictwem w Kijowie" - czytamy w "Tagesspieglu". Ostatnią szansą Rosji jest konflikt militarny we wschodniej Ukrainie, dlatego należy przypuszczać, że nie zostanie on szybko rozwiązany - przewiduje komentator. Kreml zainteresowany jest tym, by Ukrainie w drodze do Europy podwinęła się noga - ocenia berlińska gazeta.