Mieszkańcy miasta Solingen kilkadziesiąt godzin po zamachu zastanawiają się, jak mogło dojść do tego ataku, jak to jest możliwe, że niemieckie służby nie poradziły sobie z udaremnieniem tej zbrodni. 26-letni Syryjczyk, jak się okazuje, był dobrze znany niemieckim służbom i skutecznie je przechytrzył. Jak poinformowały niemieckie media, mężczyzna od dawna nie powinien przebywać w Niemczech, bo jego wniosek o azyl został odrzucony, a odpowiedzialna administracja zdecydowała o jego deportacji do Bułgarii, gdzie przekroczył granicę, przedostając się na teren Unii Europejskiej. Mężczyzna jednak krótko przed wydaleniem go z Niemiec zniknął i skutecznie ukrywał się przed służbami. Mało tego, nie zdecydowano się na wysłanie za nim listu gończego, bo uznany został za osobę nieszkodliwą. Przypadek 26-latka pokazuje, że przy coraz bardziej rosnącej fali migracji niemieckie służby nie dają sobie rady ze skuteczną kontrolą przyjeżdżających do Niemiec uchodźców i imigrantów. Choć zaledwie niewielkie grono to ekstremiści, niemiecki system nie radzi sobie z prześwietlaniem i skutecznym odsyłaniem tych, którzy albo nie spełniają wymogów otrzymania azylu, albo stanowią potencjalne zagrożenie. Zamach w Solingen. Puste słowa rządzących Zbierający się w weekend w centrum miasta mieszkańcy Solingen wyrażali swoje ogromne niezadowolenie z niemieckiej polityki. Wśród nich byli także migranci lub dzieci tych, którzy do Niemiec przyjechali kilkanaście lub kilkadziesiąt lat temu. Ci drudzy obawiają się, że antyislamskie nastroje w Niemczech - i tak już napięte po sytuacji na Bliskim Wschodzie - wzrosną. I winą za to obarczają rządzących polityków, którzy robią niewiele, by obniżyć poziom agresji wobec muzułmanów. Inni są rozczarowani słowami i działaniami polityków po samym zamachu. - Usłyszeliśmy tylko, że musimy trzymać się razem, że ta zbrodnia jest godna potępienia, ale nie ma żadnych konkretnych deklaracji, co stanie się w najbliższym czasie - mówiła Interii 50-letnia Eleonore, która mieszka na przedmieściach Solingen. Faktycznie, politycy, w tym federalna minister spraw wewnętrznych, nie odnieśli się do planów zaostrzenia przepisów dotyczących posiadania ostrych narzędzi w miejscach publicznych. O stosownym zakazie niemiecki rząd mówi już od miesięcy, ale do tej pory te przepisy nie zostały znowelizowane, mimo że statystyki są alarmujące. W roku 2023 policja w Niemczech zanotowała blisko dziewięć tys. przypadków ataku przy użyciu noża. To prawie 1000 przypadków więcej niż w roku 2022. Niemcy: Zamach paliwem dla opozycji Zamach w Solingen już jest wykorzystywany do celów politycznych. Jest niczym paliwem dla populistów przed zbliżającymi się wyborami lokalnymi we wschodnich Niemczech. Za niecały tydzień do urn pójdą mieszkańcy Saksonii i Turyngii, gdzie skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec ma już blisko 30-procentowe poparcie. Atak w Solingen stał się dla skrajnie prawicowych populistów politycznym paliwem. Już teraz zapowiadają, że na ostatniej prostej w kampanii wyborczej będą mówić o swojej racji zamknięcia Niemiec dla uchodźców i imigrantów. Choć dobrze wiedzą, że bez migracji niemiecki rynek i gospodarka nie poradzą sobie, temat migracji stawiają na pierwszym miejscu, bo ludzie panicznie reagują w temacie bezpieczeństwa. Ale nie tylko populiści posługują się radykalnymi zdaniami. Również niemieccy chadecy, którzy w sondażach idą z AfD łeb w łeb i w zacięty sposób walczą o pozycję lidera, używają zaciętego języka, nie różniącego się w znaczący sposób od sposobu komunikacji populistów. Również Friedrich Merz, przewodniczący CDU, zażądał zamknięcia granicy dla Syryjczyków i obywateli Afganistanu. W liście skierowanym do Olafa Scholza napisał wprost: "Apeluję do Pana o szybkie i bez dalszych opóźnień podjęcie decyzji, które konsekwentnie będą ukierunkowane na zapobieżenie dalszym atakom terrorystycznym, takim jak ten z zeszłego piątku w naszym kraju". Kanclerz Olaf Scholz udaje się dziś z wizytą do Solingen. Ma odwiedzić spontanicznie stworzone miejsce pamięci ofiar piątkowego zamachu, spotkać się z władzami miasta i służbami, które pomagały mieszkańcom po zamachu. W programie nie ma jednak planów spotkania z mieszkańcami, choć początkowo pojawiły się plany zorganizowania dialogu obywatelskiego, podczas którego szef niemieckiego rządu musiałby się zmierzyć z trudnymi pytaniami mieszkańców. Ale kanclerz jest znany z tego, że nie lubi wprost odpowiadać na stawiane mu pytania. Z Solingen dla Interii Tomasz Lejman