W korytarzu, który prowadzi do Muzeum Pergamońskiego w ostatnich dniach codziennie ustawiają się długie kolejki ludzi. Zarówno Berlińczycy, jak i turyści z całego świata chcą ostatni raz spojrzeć na cuda zgromadzone w jednym z najpopularniejszych muzeów Berlina. - Myślałem, że zamykają na kilka lat - mówi Thomas, który cierpliwie czeka, aż obsługa wpuści go do muzealnych sal. Na informacje o prawdziwym czasie zamknięcia najpierw szeroko otwiera usta ze zdziwienia. Faktycznie cały obiekt z powodu remontu pozostanie zamknięty od 22 października bieżącego roku przynajmniej do 2027 r. Wtedy ponownie otworzy się część, w której znajduje się Ołtarz Pergamoński. Natomiast większa część muzeum zostanie zamknięta przynajmniej na 14 lat. Choć muzeum w ostatnich dniach przed zamknięciem wydłużyło czas otwarcia, to szansę na osobiste pożegnanie z kolekcją są bliskie zeru. Wszystkie bilety zostały już wyprzedane z wyprzedzeniem. Można jedynie z samego rana polować na ewentualne pojedyncze wejściówki z odwołanych rezerwacji. Zainteresowanie jest ogromne. Szczególnie dla starszych ludzi może być to ostatnia szansa na zobaczenie skarbów antycznych cywilizacji. Jedyne takie muzeum na świecie 14 lat to bardzo odległy termin. Potrzeby muzeum są jednak gigantyczne. - Szklany dach przecieka, instalacje elektryczne są stare, nie ma klimatyzacji - wylicza prof. Barbara Helwing, jedna z dyrektorek muzeum, która odpowiada za wystawę obiektów z Bliskiego Wschodu. Muzeum Pergamońskie jest jednym z pięciu budynków, które wchodzą w skład Wyspy Muzeów. Cały kompleks muzealny w 1999 r. trafił na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. A to oznacza, że wszelkie prace renowacyjne wymagają absolutnej dbałości o oryginalną tkankę. - Nie ma na świecie porównywalnego kompleksu, więc też zadania, które rozpoczniemy 23 października będą miały bezprecedensowy wymiar - mówi Helwing. Wszystko co dotyczy remontu Muzeum Pergamońskiego obarczone jest ryzykiem. Dyrektorka ma w excelu długą listę wybranych podwykonawców. Już sama ich koordynacja będzie nie lada wyzwaniem dla zespołu muzeum. Symulacje kosztów remontu już wskazują na przekroczenie kwoty miliarda euro. A do 2037 r. suma ta pewnie zdąży jeszcze znacznie urosnąć. Dyrektorka wierzy jednak w żywotność, która tkwi w budynku. - Budowa trwała 20 lat, a prace obejmowały okres I wojny światowej, burzliwe czasy Republiki Weimarskiej i wielki kryzys finansowy. A i tak w 1930 r. udało otworzyć się muzeum dla zwiedzających - przypomina. Turyści mają jednak pewne obawy związane z charakterem stolicy Niemiec. - W Berlinie wszystko trzeba liczyć przynajmniej razy dwa - uśmiecha się Peter, który przyszedł obejrzeć wystawę. Dopiero co w 2020 r. otwarto nowe berlińskie lotnisko, które planowo miało działać już w 2011 r. Czarny ząb Renowacja budynku to tylko mniejsza część tego gigantycznego przedsięwzięcia. Symbolem muzeum jest Ołtarz Pergamoński, zbudowany w latach 180-160 p.n.e. na cześć Zeusa. To miejsce znajduje się w centralnej części muzeum i jest niedostępne dla zwiedzających już od 2014 r. Prace renowacyjne, choć mozolne, mogą być prowadzone na miejscu. Jednak tysiące obiektów na czas dalszego remontu trzeba będzie wywieźć do specjalnie utworzonego magazynu na przedmieściach Berlina. Wśród wielu obiektów, które szykują się do podróży, są słynne kamienne lwy ze starożytnego Samʼal (obecnie Zincirli w południowej Turcji). Figury pochodzą z ok. 8-10 w. p.n.e. Każdy z lwów waży po siedem ton. Gołym okiem widać, że aż proszą się o renowację. Czarny ząb jednej z figur to nie efekt tajemniczej muzealnej próchnicy, tylko skutek lekkomyślności zwiedzających, którzy pomimo wyraźnego zakazu dotykają eksponaty. Bezcennych obiektów o znacznej wielkości i wadze jest więcej. Przewóz każdego z nich będzie zadaniem wymagającym dokładności i czasu. Barbara Helwing podkreśla, że sam transport obiektów ma potrwać przynajmniej rok. Dopiero później zaczną się właściwe prace konserwatorskie. Poczucie immersji Friederike, której również udało się odpowiednio wcześniej kupić bilet wstępu, odwiedza muzeum po raz ósmy w życiu. Jak sama podkreśla, tym razem przygląda się wszystkiemu o wiele uważniej. - Próbuję dobrze zeskanować, to co tu widzę - tłumaczy. Takie obiekty, jak babilońska droga procesyjna, która wiedzie do Bramy Isztar, trzeba bowiem zobaczyć na żywo. Żadne zdjęcie nie odda skali, ale i niebieskiej barwy cegieł, którymi posługiwali się budowniczy przeszło 2,5 tys. lat temu w czasach panowania króla Nabuchodonozora II. Równie spektakularne wrażenie sprawia rekonstrukcja rzymskiej Bramy Targowej z Miletu. Sposób prezentacji znalezisk to zasługa Waltera Andrae, który najpierw sam uczestniczył w pracach archeologicznych, a w 1928 r. został jednym z dyrektorem muzeum. - To on już w tamtych czasach zadbał o wywołanie poczucia immersji u zwiedzających - mówi Barbara Helwing. To co obecnie odczuwa się w trakcie niektórych seansów filmowych lub grając w najnowsze gry komputerowe, czyli głębokie wniknięcie w przedstawioną fikcje, udało się blisko sto lat temu uzyskać w berlińskim muzeum. Walter Andrae chciał, żeby zwiedzający wchodzący do kolejnych pomieszczeń na moment przenosili się do starożytnych zakątków świata. I swój cel osiągnął. W poszukiwaniu nowych narracji Zwiedzająca obiekt Friederike podczas ostatniej wizyty zastanawia się także, czy przez najbliższe 14 lat obiekty zgromadzone w niemieckim muzeum nie zmienią właściciela. Wskazuje na liczne przykłady z ostatnich lat, kiedy kraje posiadające w przeszłości kolonie, np. Wielka Brytania, ale i Niemcy, zwróciły niektóre obiekty muzealne krajom ich pochodzenia. Dyrektorka Barbara Helwing podkreśla jednak, że zbiory znajdujące się w Muzeum Pergamońskim zostały pozyskane w drodze oficjalnych umów z władzami Imperium Osmańskiego. W XIX w. i na początku XX w., archeolodzy Cesarstwa Niemieckiego uzyskiwali zezwolenia na wykopaliska. A umowa sprowadzała się do podziału znalezisk pomiędzy ówczesną Turcję i Niemcy. Dyrektorka podkreśla, że w przypadku Bramy Isztar, osmańscy urzędnicy wręcz podkreślali, że to znalezisko powinno znaleźć się pod opieką Niemców. - To był wówczas wielki komplement pod adresem kunsztu niemieckich archeologów - podkreśla. Pomimo tego, zarówno w Niemczech, w Turcji, ale i Iraku, co jakiś czas powraca temat zwrotu zbiorów. Oficjalnie władze Berlina nie planują żadnych zwrotów ze zbiorów berlińskich muzeów. Jednak za kilkanaście lat możemy być świadkami zupełnie innych dyskusji. Turyści żądni antycznych doświadczeń w najbliższych latach muszą zadowolić się ogromną panoramą Pergamonu autorstwa artysty Yadegara Asisiego. Instalacja znajduje się w owalnym budynku wzniesionym nieopodal muzeum i pozostaje otwarta. Jak przekonuje dyrektor Helwing, zespół muzeum nadchodzący czas wykorzysta także do poszukiwania nowych narracji możliwych do wykorzystania przy ponownym otwarciu wystawy. Dekady temu zwiedzający pragnęli przede wszystkim w ciszy kontemplować kontakt z obiektami muzealnymi. Dzisiejsi turyści potrzebują już więcej bodźców i wrażeń - tłumaczy Helwing. Możliwe, że technologie dostępne za kilkanaście lat pozwolą nam zatem na jeszcze intensywniejsze spotkanie z dorobkiem sprzed tysięcy lat. Łukasz Grajewski, Redakcja Polska Deutsche Welle *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!