Protest w Barcelonie zorganizowało stowarzyszenie Societat Civil Catalana, przeciwne niepodległości regionu. Uczestniczyli w niej przedstawiciele hiszpańskich partii prawicowych - Partii Ludowej (PP) i Vox. Miał to być społeczny wyraz sprzeciwu wobec trwających obecnie negocjacji między urzędującym premierem Pedro Sánchezem, a wspierającymi niepodległość katalońskimi partiami regionalnymi: Junts i ERC. Protestujący: Nie dla amnestii i samostanowienia Od powodzenia rozmów zależy przyszłość rządów w Hiszpanii. W wypadku porozumienia, Sánchez zapewni sobie kolejną kadencję. Jeśli strony się nie dogadają, prawdopodobnie odbędą się kolejne wybory. Warunkiem stawianym przez partie katalońskie jest amnestia dla separatystów skazanych za swoją działalność polityczną. Demonstracja odbyła się pod hasłem "Nie w moim imieniu: nie dla amnestii i samostanowienia". Według organizatorów ulicami Barcelony przeszło 300 tysięcy osób. Policja mówi o 50 tysiącach uczestników. Protest zorganizowano sześć lat po historycznym marszu przeciwko separatyzmowi, w którym udział wzięło ponad milion Hiszpanów. Tym razem ludzi było mniej. Wśród obecnych znaleźli się jednak najważniejsi konserwatywni politycy, m.in. lider Ludowców Alberto Núñez Feijóo, szef ultraprawicowego Vox Santiago Abascal i prezydent Madrytu Isabel Díaz Ayuso. Lider opozycji: "To niedopuszczalne, aby politycy łamali prawo" Zarówno dla polityków, jak i zwykłych obywateli uczestniczących w demonstracji, separatyści to zdrajcy narodu, a ich lider Carles Puigdemont jest wrogiem publicznym numer jeden. Negocjacje na temat amnestii uznają za cyniczną grę Pedro Sáncheza, który jest w stanie zaprzedać jedność Hiszpanii, by tylko utrzymać się u władzy. - To nie jest amnestia, która ma na celu pojednanie, ale wyłącznie uzyskanie posady premiera - mówił w trakcie marszu Feijóo. - To niedopuszczalne, aby politycy łamali prawo, jedni, by zostać premierem, inni, żeby uregulować swój dług wobec prawa - dodał lider PP, nawiązując do negocjacji między Sánchezem i Puigdemontem. Szef Vox Santiago Abascal nazwał proponowaną amnestię atakiem na Konstytucję Hiszpanii. Dokument w sprawie amnestii jest już gotowy Lewicowe ugrupowanie Sumar, wywodzące się z obecnego partnera koalicyjnego Pedro Sáncheza - partii Podemos - przygotowało już w związku z amnestią odpowiedni dokument, który został przesłany katalońskim separatystom. We wtorek ma on zostać zaprezentowany publicznie. Premier Sánchez odniósł się do sprawy w trakcie szczytu liderów państw Unii Europejskiej, który odbył się w ubiegłym tygodniu w hiszpańskiej Grenadzie. - Jesteśmy świadomi propozycji Sumara dotyczącej amnestii, a także propozycji innych partii, co jest dobre, ponieważ jest to sposób na rozwiązanie kwestii sądowych - powiedział. Impas polityczny w Hiszpanii Amnestia stała się głównym tematem politycznym w Hiszpanii, ponieważ wybory parlamentarne z 21 lipca nie wyłoniły jednoznacznego zwycięzcy. Żaden z dwóch głównych bloków nie zdobył większości mandatów. Najwyższy wynik uzyskali Ludowcy i to ich lider - Alberto Núñez Feijóo - został wyznaczony przez króla Filipa VI do stworzenia rządu. Parlament odrzucił jednak jego kandydaturę a król przekazał zadanie utworzenia rządu Pedro Sánchezowi. Urzędujący premier, by zapewnić sobie kolejną kadencję potrzebuje wsparcia baskijskich i katalońskich partii nacjonalistycznych. Baskowie i katalońska lewica niepodległościowa (ERC) udzielili Sánchezowi wsparcia już we wcześniejszych latach. Do przekonania zostało jednak Junts, które stawia jasne warunki: deputowani zagłosują za kandydaturą premiera, jeśli obieca on amnestię dla dla wszystkich sądzonych w związku z dążeniem do niepodległości. W tej grupie jest lider partii - Carles Puigdemont - który od 2017 roku przebywa za granicą, gdzie uciekł przed hiszpańskim wymiarem sprawiedliwości. Wszystko wskazuje na to, że wkrótce będzie mógł wrócić do kraju. Źródło: AFP *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!