Była kanclerz Niemiec Angela Merkel pracuje nad książką, w której opisze 16 lat swojego kanclerstwa i życie prywatne. - Chodzi o książkę popularnonaukową - powiedziała polityk CDU podczas spotkania na Międzynarodowych Targach Książki w Lipsku w sobotę wieczorem. Publiczność przywitała Merkel długimi oklaskami, a pożegnała ją owacją na stojąco. Bilety na spotkanie rozeszły się w ciągu kilku dni. Merkel pracuje nad książką ze swoją wieloletnią kierowniczką biura Beate Baumann. Książka ma się ukazać jesienią 2024 roku. Wzrost poparcia dla populistów W rozmowie z redaktorem naczelnym tygodnika "Die Zeit", Giovannim di Lorenzo, Merkel oceniła także kontrowersyjne decyzje, które podjęła za swojego kanclerstwa w latach 2005-2021. Pytana o to, czy jej polityka mogła mieć coś wspólnego z wynikami wyborczymi populistycznej AfD, Merkel zaprzeczyła. - Miałam do czynienia z sytuacjami politycznymi, które doprowadziły do podziału opinii w Niemczech - powiedziała 68-letnia była kanclerz. Dodała, że mimo to nie żywi sympatii dla ludzi, którzy naruszają zasady demokracji. Ona - jak przyznała - koncentruje się na tych, którzy podzielają demokratyczne wartości. Innych trzeba próbować odzyskać. To, że w 2017 roku, czyli dwa lata po swojej decyzji o uchodźcach, Angela Merkel ponownie wystartowała w wyborach, wynikało z tego, że "nie zamierzała uciekać po tej decyzji". Polityka wobec Rosji W wywiadzie Merkel przyznała się do porażek w kwestiach ochrony klimatu. Jak stwierdziła, kwestie takie jak kryzys finansowy czy uchodźczy uniemożliwiły jej realizację innych kwestii z większą energią. Była kanclerz broniła jednak swojej polityki wobec Rosji i decyzji dotyczących polityki energetycznej, które w znacznym stopniu uzależniły Niemcy od Rosji. - Wolałabym importować gaz z Wielkiej Brytanii i Norwegii, jak to robiliśmy w przeszłości, oraz Holandii. Ale nie były one już do dyspozycji. Pytaniem dla nas było: droższy LNG - o jedną trzecią - czy tańszy gaz rosyjski - powiedziała. LNG to skroplony gaz ziemny. Na zapytania dziennikarza Merkel wzbraniała się przed przyznaniem do błędów z perspektywy czasu. Na temat rosyjskiej inwazji na Ukrainę Merkel powiedziała: - Próbowałam za pomocą tego, co było do mojej dyspozycji, zapobiec tej sytuacji. To, że się nie udało, nie jest dowodem, że nie należało próbować - przyznała. Dyplomacja jest "koniecznością" - podkreśliła była kanclerz. Na pytanie, co myśli o tym, jak może zakończyć się wojna w Ukrainie, Merkel powiedziała, że nie chce się na ten temat wypowiadać. Jednocześnie opowiedziała się za myśleniem o przyszłym scenariuszu, w którym mogłoby dojść do negocjacji. Wspieranie kobiet i język gender Według Merkel jednym z niepowodzeń było jednak niewystarczające promowanie kobiet. - Nie osiągnąłem celu, który chciałam osiągnąć - powiedziała. Liczba kobiet w jej partii - CDU - pokazuje, że w przeszłości kobiety nie były wystarczająco promowane. - Potrzebujemy parytetu - wszędzie - dodała. Dotyczy to również Bundestagu. W odniesieniu do siebie samej Merkel ma do dziś jeszcze trudności z używaniem feminatywów. - W NRD byłam fizykiem. Byłam dyplomowanym fizykiem - tak było napisane na moim dyplomie - wyjaśniła. W międzyczasie przyzwyczaiła się do mówienia o sobie jako fizyczce. Poza tym nie stosuje - jak przyznała - języka gender. Pozostaje wierna niemieckiemu słownikowi Duden. Doradza Zełenskiego: Lepiej nie zachęcać agresora "Była kanclerz Merkel, która całkowicie uzależniła Europę od rosyjskich nośników energii, tłumaczy się: 'Zrobiłam wszystko, żeby Rosja nie zaczęła wojny i dlatego otrzymałam... rosyjski tani gaz'. Fantastycznie. Bo wojna się nie zaczęła, prawda?" - napisał na Twitterze Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. "Dalej autor mińsko-normandzkiego formatu kontynuuje: 'Trzeba myśleć o negocjacjach, nie wszyscy opowiadający się za pokojem myślą po putinowsku'. Jedno pytanie: negocjacje w sprawie czego? Znowu w sprawie taniego gazu od Rosji? Ale czy musi to być kosztem zniszczonych terytoriów Ukrainy i setek tysięcy niewinnych ukraińskich istnień ludzkich?" - podkreślił doradca prezydenta. "I najważniejsze (pytanie): z kim? Z oficjalnie uznanymi międzynarodowymi wojennymi zbrodniarzami? Czy po 430 dniach brutalnej wojny można tak gardzić wolnością, tak jawnie nie zauważać rosyjskich masowych zabójstw i tak otwarcie nienawidzić prawa Ukrainy do samoobrony?" - zapytał Podolak. "Jeśli nie można naprawić błędów przeszłości, lepiej po prostu przestać się tłumaczyć i zachęcać agresora" - zaapelował doradca Zełenskiego.