Alaksandr Łukaszenka ostatni raz pojawił się na obchodach Dnia Zwycięstwa w Moskwie 9 maja. Już wtedy zwracano uwagę, że wygląda na schorowanego. Nie mógł ujść kilkuset metrów, a na ręce miał bandaż. Od tamtej pory odmawia przemówień i nie pojawia się publicznie. Łukaszenka ma grypę. Chorują też jego współpracownicy Źródło "Naszej Niwy" przekazało, że w politycznych kręgach mówi się, że Łukaszenka ma jakiś rodzaj grypy, bo w tym samym czasie zachorowało kilku innych jego bliskich współpracowników. Jak dowiedziała się gazeta, sprawa jest utrzymywana w ścisłej tajemnicy. - Z bliskiego mu kręgu jeszcze kilka osób zachorowało i opadło z sił. O ile rozumiem, jest to coś wirusowego - powiedział "Naszej Niwie" rozmówca. Propagandowe media milczą Za tą wersją przemawiać może również fakt, że podczas wręczania odznaczeń przedstawicielom swojej administracji 5 maja Łukaszenka miał już ochrypły głos. - Jeśli to grypa, mogą wystąpić powikłania bakteryjne - dodał rozmówca gazety. Z kolei media wierne reżimowi nie skomentowały zniknięcia Łukaszenki z przestrzeni publicznej, ani jego stanu podczas parady na moskiewskim Placu Czerwonym. Jego służba prasowa, na Telegramie od kilku dni publikuje różne rzeczy, nie pokazując jednak swojego przywódcy.