Letitia James to prokurator generalna stanu Nowy Jork i obecnie wróg numer jeden byłego prezydenta. To jej zespół oskarża Donalda Trumpa i jego dwóch synów: Donalda Jr. i Erica o fałszowanie oświadczeń majątkowych, w których, jak twierdzą prokuratorzy, zawyżano wartości posiadanych przez Donalda Trumpa nieruchomości. Jak twierdzą oskarżyciele, powód tego działania był jeden - zrobić piorunujące wrażenie na bankach, które oszołomione bogactwem Trumpa pożyczały mu pieniądze na dużo lepszych warunkach. Według wyliczeń przedstawionych przez prokuraturę w ten sposób Donald Trump mógł zyskać ponad 160 milionów dolarów. Donald Trump twierdzi, że Letitia James chce na jego "niemającej żadnych podstaw prawnych" sprawie zrobić polityczną karierę. Według Trumpa James zamierza walczyć o fotel gubernator stanu Nowy Jork. Sama prokurator przed wejściem do sądu stwierdziła jedynie, że Donald Trump na pewno będzie obrażał sąd, nazwie proces politycznym polowaniem na czarownice. Całą sprawę prokurator podsumowała krótko: - W ostatecznym rozrachunku jedyne, co się liczy, to fakty i liczby, a liczby, moi przyjaciele, nie kłamią. Trump Organization. Firmy nie ma bez niego, jego nie ma bez firmy Donald Trump zawsze przedstawiał siebie jako biznesmena, który odniósł oszałamiający sukces. Trump ma nieruchomości w Stanach Zjednoczonych, Europie, a jego nazwisko widnieje na wieżowcach także w Azji. Perłą w koronie biznesowego imperium jest Trump Tower. Wieżowiec stoi przy jednej z najbardziej prestiżowych i najdroższych ulic świata - Piątej Alei w Nowym Jorku. Trzy ostatnie piętra to apartament Donalda, Melanii i ich syna Barona. Były prezydent niejednokrotnie chwalił się wnętrzami swojego nowojorskiego mieszkania. Pokazywał pokoje opływające złotem, pełne barkowego przepychu. Jak donoszą pisma zajmujące się wystrojem wnętrz i nieruchomościami, część apartamentu jest ozdobiona 24-karatowym złotem, a w drzwiach wejściowych umieszczone są diamenty. Gdy po raz pierwszy Donald Trump kandydował na urząd prezydenta, wielokrotnie podkreślał, że skoro jest biznesmen odnoszącym takie sukcesy, to będzie wiedział, jak uzdrowić państwo i rozwiązać codzienne problemy Amerykanów. Trump jawi się także wielu jego zwolennikom jako człowiek, który bajkowe, pełne blichtru życie poświęcił na rzecz pracy dla nich i dla kraju. To biznesowa działalność otworzyła Donaldowi Trumpowi drzwi do świata celebrytów. Dzięki temu został wybrany do prowadzenia telewizyjnego show "The Apprentice", w którym oceniał zdolności uczestników do pracy w korporacjach. Program z udziałem Trumpa odniósł olbrzymi sukces. Nakręcono aż 14 sezonów. Trump stał się gwiazdą. Wielu komentatorów po wygranych przez niego wyborach w 2016 roku twierdziło, że bez "The Apprentice" Donaldowi Trumpowi dużo trudniej byłoby wygrać wyścig do Białego Domu. Donald Trump chełpi się swoim majątkiem. Podkreśla, jak wiele warte są jego nieruchomości. Dlatego ogłoszenie przez prokuraturę, że jest mniej zamożny niż twierdzi, to dla Donalda Trumpa uderzenie w najczulsze miejsce. Szczególnie ubodło go wyliczenie wartości jego posiadłości na Florydzie Mar-a-Lago, która stałą się dla niego domem po tym, jak wyprowadził się z Nowego Jorku w 2019 roku. Sędzia przypomniał, że urzędnicy z hrabstwa Palm Beach na Florydzie (tam znajduje się Mar-a-Lago) jakiś czas temu wycenili, że posiadłość jest warta między 18 a 28 milionów dolarów. Donald Trump stanowczo temu zaprzecza i twierdzi, że Mar-a-Lago warte jest nawet miliard dolarów. Sędzia Arthur Engoron, który prowadzi sprawę dotyczącą majątku Trumpa, z tym wyliczeniem się nie zgadza, co byłego prezydenta doprowadza do białej gorączki. Co zeznali synowie Donalda Trumpa? Były prezydent, jak sam mówi, nie musi być na rozprawach dotyczących jego majątku, ale chce. Rozprawy nie są transmitowane. Ekipy telewizyjne i fotoreporterzy przed każdą z nich dostają jedynie kilka minut, by zrobić zdjęcia na sali sądowej. Za każdym razem widać na nich otoczonego prawnikami Donalda Trumpa, który z marsową miną patrzy przed siebie. To nie jest sprawa z udziałem ławy przysięgłych. Orzeczenie wyda sędzia Engoron, którego Donald Trump odsądza od czci i wiary, twierdząc, że jest on hańbą dla wymiaru sprawiedliwości i politycznym nominatem, który nie będzie w stanie sprawiedliwie poprowadzić sprawy. Sędzia Engoron we wrześniu orzekł, że Donald Trump i jego synowie dopuścili się oszustwa. Toczące się postępowanie ma rozstrzygnąć, jaką karę za to poniosą. Prokurator Letitia James chce kary finansowej w wysokości 250 milionów dolarów i odebrania Trumpowi pozwolenia na prowadzenie działalności biznesowej w stanie Nowy Jork. Gdyby zapadł taki właśnie wyrok, to Trump w stanie, w którym się urodził, wychował i w którym zbudował swoje biznesowe imperium, stałby się banitą. Prokuratura twierdzi, że oświadczenia majątkowe Donalda Trumpa notorycznie zawierały nieprawdziwe dane, które zawyżały jego bogactwo. Przed sądem zeznawali już synowie byłego prezydenta. Obaj twierdzili, że nie mieli nic wspólnego z przygotowywaniem takich dokumentów i że zawsze ufali pracującym dla Trump Oragnization księgowym. Synowie Donalda Trumpa, którzy współzarządzają firmą, chcą, by sąd i opinia publiczna uwierzyli, że o tym, co działo się w firmowej księgowości, nic nie wiedzą, nic na ten temat nie słyszeli i że na księgowości się nie znają. Najbardziej wyczekiwanym zeznającym był sam Donald Trump. Były prezydent raz za razem wdawał się w słowne potyczki z sędzią. - Proszę kontrolować swojego klienta, jeśli jest pan jest w stanie - zwrócił się w pewnym momencie przesłuchania sędzia Engoron do jednego z adwokatów byłego prezydenta. To upomnienie jednak nie przyniosło rezultatu. Donald Trump, co już wielokrotnie udowodnił, jest niekontrolowany. Nie chciał odpowiadać zwięźle i rzeczowo na pytania prokuratorów. Zamiast tego wygłaszał oświadczenia, które według sędzięgo najczęściej nie miały nic wspólnego ze sprawą. - To nie jest polityczny wiec - upominał Trumpa sędzia. Lecz dla Donalda Trumpa i tych, którzy pracują na rzecz jego kampanii, każda sytuacja jest dobra, by wykorzystać ją w walce o podniesienie sondażowych notowań. Temida na usługach polityki? Za każdym razem, gdy Donald Trump pojawiał się w nowojorskim sądzie, zanim wszedł na salę rozpraw, wygłaszał polityczne oświadczenie. Gratulował nowego spikerowi Izby Reprezentantów wyboru na stanowisko, mówił o inflacji pożerającej Amerykę, o zmęczeniu obywateli nieudolnymi rządami Joe Bidena i o świetnych dla siebie sondażach. Doradcy byłego prezydenta byli zachwyceni tym, jak wypadł podczas składania zeznań. Trump jest showmanem, zrobił więc w sądzie show i o to właśnie chodziło. Z drugiej strony nie mają wyboru. Kampania musi się toczyć tam, gdzie jest kandydat, a ten jest w sądach. To nie koniec kłopotów Donalda Trumpa z prawem. Czekają go jeszcze procesy w sądach federalnych. Ma 91 zarzutów karnych i grozi mu wieloletnia odsiadka. Procesy będą przeplatać się z wyborczymi wydarzeniami. W przypadku Donalda Trumpa walka w sądzie i walka polityczna splotły się ze sobą na dobre. Na razie mu to nie szkodzi. Zarzuty go nie zatopiły. Są wręcz wiatrem w kampanijne żagle. Donald Trump kreuje się na ofiarę oszalałych demokratów, którzy nie potrafią pokonać go w uczciwej walce i postanowili zniszczyć go, wtrącając do więzienia, w czym ma im pomóc skorumpowany wymiar sprawiedliwości będący na usługach Bidena i jego ludzi. Strategia bycia ofiarą na razie działa. W sondażu opublikowanym przez "The New York Times" Donald Trump wygrywa z Joe Bidenem. Z Nowego Jorku dla Interii Magda Sakowska, korespondentka Polsat News w USA Czytaj wszystkie artykuły Magdy Sakowskiej!