Łukaszenka mówił o głowicach nuklearnych. "Nawet nie zauważyli"
Alaksandr Łukaszenka oznajmił, że Białoruś jest w posiadaniu broni jądrowej. W swoich wypowiedziach, być może nie w pełni świadomie, ujawnił warunki, na jakich Rosjanie udostępnili mu tę broń. Dyktator groził też, że nie zawaha się użyć broni atomowej oraz nowych pocisków Oresznik.

Białoruski dyktator we wtorek, podczas rutynowego spotkania w Borysowie z pracownikami firmy produkującej sprzęt ratowniczo-gaśniczy, nagle zaczął mówić o głowicach nuklearnych.
- Przywiozłem tu głowice jądrowe. Ponad tuzin (...) Oni (przeciwnicy - red.) mówią, że to żart (...) Nawet nie zauważyli, jak je tu przywieźliśmy - cytuje przywódcę białoruska agencja państwowa BiełTA.
Łukaszenka podkreślił, że użycie broni jądrowej to "duża odpowiedzialność". - Przynajmniej po Hiroszimie, Nagasaki, nikt jeszcze nie nacisnął przycisku broni nuklearnej (...) Ale ostrzegłem wszystkich moich wrogów, "przyjaciół" i rywali: jeśli przekroczycie granicę państwową, reakcja będzie natychmiastowa. Nie będę patrzył, czy to broń nuklearna, czy cokolwiek innego - ostrzegł.
Samozwańczy prezydent kontynuował: - Uzgodniliśmy to z Rosjanami jeszcze zanim oddali nam broń nuklearną. Jeszcze nie tę broń, którą im oddaliśmy. To była broń strategiczna. A to jest taktyczna broń nuklearna. Chociaż prawdopodobnie pięć razy potężniejsza niż ten Oresznik - powiedział. Dzięki tej wypowiedzi dziennikarze dowiedzieli się więcej o współpracy w zakresie bezpieczeństwa między Rosją i Białorusią.
Oresznik na Białorusi w drugiej połowie 2025 r.
Deklaracje o broni atomowej sprowokowane zostały pytaniem dziennikarzy o pociski Oresznik rozmieszczane w Białorusi. - W Oreszniku cała wyrzutnia jest białoruska. Z wyjątkiem rakiety - pochwalił osiągnięcia swojego narodu Łukaszenka i dodał: - Powiedziałem mu (Putinowi): - Nie domagamy się pracy nad samym pociskiem. W razie potrzeby zrobimy to razem, mamy wystarczające kompetencje w tej dziedzinie, pomożemy, tak jak zrobiliśmy to z elektrownią jądrową. I wyprodukujemy wyrzutnię - mówił dyktator.
- Nigdy nie stworzylibyśmy od zera do rakiety. To ogromna suma pieniędzy, to technologia. To jest wiele, wiele pokoleń (...) Oczywiście, zrobimy dla siebie wyrzutnię - ośrodek startowy. Rosjanie dostarczą nam jednak rakietę bezpłatnie. W drugiej połowie przyszłego roku. Czekamy. Zobaczymy, co z tego wyjdzie - dodał lider.
Łukaszenka: Rakiety będą w użyciu "zanim Polacy przyjadą czołgami"
- Muszę bronić mojego narodu, który wybrał mnie na prezydenta - mówił w Borysowie Łukaszenka, dodając: - Dlaczego się martwimy? Amerykanie i Niemcy jutro uzbroją w Europie broń średniego zasięgu - tłumaczył.
- Jeśli będziemy mieli tak potężną broń konwencjonalną (pociski Oresznik), to zanim przyjadą do nas z czołgami, które tam Polacy kupują z Korei (...) i jakimiś innymi BWP, rakietami, to się mocno zastanowią - stanowczo zaznaczył białoruski dyktator.
Decyzję o dostarczeniu Białorusi pocisków Oresznik ogłoszono 6 grudnia po spotkaniu prezydentów Białorusi i Rosji.
----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!