Adresy e-mailowe amerykańskiego wojska mają domenę ".mil", ale w niektórych wysłanych mailach zabrało litery "i", wskutek czego trafiły one do Mali, którego domena to ".ml". Ministerstwo obrony zapewniło, że nie było w nich nic narażającego bezpieczeństwo państwa na szwank. "Wszczęliśmy dochodzenie po tym, gdy niewielka liczba wiadomości e-mailowych została omyłkowo przekazana do niewłaściwej domeny e-mailowej. Jesteśmy przekonani, że nie zawierały one żadnych informacji, które mogłyby zagrozić bezpieczeństwu operacyjnemu lub danym technicznym. Wszystkie poufne informacje są udostępniane w systemach zaprojektowanych w celu zminimalizowania ryzyka przekierowania" - oświadczył rzecznik resortu. Ministerstwo stwierdziło również, że media przekazują nieprawdziwe informacje ws. wysłania maili. "E-maile tego rodzaju nie są objęte klauzulą tajności" - przekazano. "Oceniamy, że mniej niż 20 rutynowych wiadomości e-mail zostało wysłanych do nieprawidłowej domeny. Jesteśmy pewni, że nie doszło do naruszenia bezpieczeństwa operacyjnego ani ujawnienia danych technicznych" - dodano. To nie był pierwszy błąd w adresie. Mali dostało maile od USA W połowie lipca media podały, że podobny błąd zrobili sami Amerykanie, wskutek czego do Mali trafiły miliony e-maili przeznaczonych do wojska. Według dziennika "Times", który jako pierwszy ujawnił błąd brytyjskiego ministerstwa obrony, jego skala jest zdecydowanie mniejsza, niż było to w USA. CZYTAJ WIĘCEJ: Granica z Polską to zasłona dymna. Najważniejsza operacja Grupy Wagnera trwa gdzie indziej Mali, gdzie aktywnie działają najemnicy z rosyjskiej Grupy Wagnera, jest jednym z sześciu krajów afrykańskich, którym Władimir Putin obiecał darmowe dostawy zboża po tym, gdy Rosja wycofała się z Czarnomorskiej Inicjatywy Zbożowej. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!