Siły zbrojne Azerbejdżanu rozpoczęły "operację antyterrorystyczną" w separatystycznym regionie Górskiego Karabachu, zamieszkanym głównie przez ludność ormiańską - przekazano we wtorek w komunikacie ministerstwa obrony w Baku. Tamtejsi Ormianie nie uznają zwierzchności Azerbejdżanu na tym terytorium. Resort obrony powiadomił, że podjął "lokalne działania antyterrorystyczne" w celu przywrócenia porządku konstytucyjnego, wyparcia sił zbrojnych Armenii z terytorium Azerbejdżanu, stłumienia "prowokacji na dużą skalę", a także ochrony ludności cywilnej - szczególnie Azerów, którzy w ostatnich latach osiedlili się na odzyskanych w 2020 roku terenach sąsiadujących z Górskim Karabachem. Potwierdzono, że użyto "precyzyjnej broni" przeciwko armeńskim wojskom. Na spornym terenie zawyły syreny. Na nagraniu udostępnionym w mediach społecznościowych słychać także strzały. Doszło do zniszczenia ormiańskiego systemu obrony powietrznej Tor w Khankendi. Rzecznik praw obywatelskich nieuznawanej przez inne państwa Republiki Górskiego Karabachu, Gegham Stepanyan, poinformował w mediach społecznościowych o pierwszych ofiarach azerskiej interwencji. "Liczba rannych wśród cywili wzrosła do 23 osób. Odnotowane ofiary śmiertelne to dwie osoby" - napisał. Według separatystów Azerbejdżan atakuje cywilną infrastrukturę - na dowód publikują zdjęcia uszkodzonych domów. Azerbejdżan twierdzi, że operacja to odpowiedź na działania Armenii W ocenie strony azerbejdżańskiej decyzja o rozpoczęciu operacji została podjęta w odpowiedzi na wrogie działania przeciwnika. Ministerstwo powiadomiło, że - według władz w Baku - wcześniej we wtorek armeńskie wojska zaminowały drogę wiodącą do miasta Szusza, kontrolowanego od blisko trzech lat przez Azerbejdżan. W wyniku podłożenia ładunków wybuchowych na trasie zginęli cywile. Ponadto kilku azerbejdżańskich wojskowych z jednostek MSW miało we wtorek ponieść śmierć w konsekwencji ataku na ich samochód, dokonanego przez Ormian. Agencja AFP wskazała jednak, że obszar Górskiego Karabachu od lat jest mocno zaminowany. W ostatnich trzech dekadach setki Azerów zostało zabitych lub rannych z powodu min podłożonych przez siły Armeńskie. Według danych przedstawionych przez Azerbejdżan, od 2020 r. ponad 300 obywateli zostało zabitych lub rannych przez miny. Władze w Baku podkreśliły, że działania zbrojne podejmowane w ramach operacji nie są wymierzone w ludność ani infrastrukturę cywilną. Korespondent francuskiej agencji AFP poinformował, że słyszał eksplozje w Stepanakercie, stolicy Górskiego Karabachu. Ministerstwo obrony Armenii oznajmiło na swojej stronie internetowej, że oskarżenia strony azerbejdżańskiej, jakoby armeńscy żołnierze otworzyli wcześniej we wtorek ogień w kierunku żołnierzy przeciwnika "nie są zgodne ze stanem faktycznym", a sytuacja na granicach Armenii pozostaje pod kontrolą władz. W ocenie resortu oświadczenia Azerbejdżanu noszą charakter "dezinformacji". Na początku lipca nastąpił wzrost napięcia wokół Górskiego Karabachu Baku i Erywań od dziesięcioleci toczą spór o Górski Karabach, zamieszkany przez Ormian separatystyczny region będący de iure częścią Azerbejdżanu. Do ostatniej odsłony tego konfliktu doszło w 2020 roku, gdy Azerbejdżan odzyskał kontrolę nad częścią tego terytorium, a Rosja rozmieściła tam kontyngent pokojowy. Napięcia między Armenią a Azerbejdżanem nasiliły się na początku lipca, kiedy Baku pod różnymi pretekstami zamknęło ruch w korytarzu laczyńskim, jedynej drodze łączącej Górski Karabach z Armenią. Blokada doprowadziła do poważnego kryzysu humanitarnego w enklawie. Ludność ormiańska zaczęła skarżyć się na niedobory żywności i lekarstw oraz częste przerwy w dostawie prądu. 9 września władze Górskiego Karabachu i Azerbejdżan zdołały wypracować porozumienie dotyczące odblokowania korytarza laczyńskiego - podała agencja Armenpress. Rząd w Baku potwierdził osiągnięcie konsensusu w tej sprawie. W poniedziałek Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża (MKCK) powiadomił, że transport przez korytarz laczyński jest znów możliwy, a pomoc humanitarna do Górskiego Karabachu trafia zarówno od strony Armenii, jak też Azerbejdżanu. Rosja wyraziła zaniepokojenie, UE wezwało Azerbejdżan do wstrzymania działań Teraz w obliczu wznowienia działań wojennych w Górskim Karabachu głos zabrał rosyjski MSZ. Rzeczniczka resortu Maria Zacharowa powiedziała, że Rosja martwi się eskalacją konfliktu, a rosyjski kontyngent pokojowy pozostanie na miejscu i będzie kontynuował swoją misję. Armenia z kolei wezwała Rosję, by jej kontyngent wojskowy zapobiegł pełnoskalowej inwazji na Górski Karabach. Sytuacja w Gróskim Karabachu spowodowała także reakcję ze strony UE. Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell wezwał Azerbejdżan do natychmiastowego wstrzymania działań. "Wzywamy do natychmiastowego zaprzestania przemocy i do wstrzymania przez Azerbejdżan obecnych działań wojskowych" - napisał Borrell komunikacie opublikowanym w mediach społecznościowych. Borrell dodał, że blok "potępia eskalację militarną" i "ubolewa nad ofiarami śmiertelnymi". "Ta eskalacja militarna nie powinna być wykorzystywana jako pretekst do wymuszenia exodusu miejscowej ludności" - napisał Borrell. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!