Gazprom: Dostawy gazu przez Nord Stream wstrzymane "do usunięcia szkód"

Oprac.: Grzegorz Lepak
Rosyjski koncern Gazprom poinformował w piątek, że przesył gazu przez gazociąg Nord Stream pozostaje "całkowicie wstrzymany" aż "do czasu usunięcia szkód", które - jak oświadczył koncern - wykryto w agregacie w tłoczni Portowaja. W komunikacie Gazprom oznajmił, że wykryto wyciek w turbinie. Rzecznik KE Eric Mamer oświadczył, że to "kolejne potwierdzenie zawodności dostawcy" oraz "cynizm Rosji".

"Do czasu usunięcia zastrzeżeń dotyczących działania sprzętu transport gazu do gazociągu Nord Stream jest całkowicie wstrzymany" - głosi oświadczenie. W komunikacie nie podano żadnych możliwych terminów przywrócenia dostaw. Nord Stream miał wznowić pracę w sobotę po trzydniowej przerwie.
Gaz przez rurociąg Nord Stream z Rosji do Niemiec przestał płynąć 31 sierpnia. Gazprom oświadczył, że wyłączenie nastąpiło z przyczyn technicznych. W ostatnich tygodniach przez gazociąg przesyłano tylko ok. 20 proc. surowca.
Spór o turbinę
Dostawa gazu przez NS1 została wstrzymana już wcześniej na kilka dni w lipcu. Wtedy jednak odbywały się coroczne prace konserwacyjnych, które podległa Gazpromowi spółka będąca operatorem sieci zapowiedziała w dłuższej perspektywie.
W czasie lipcowej przerwy konserwacyjnej doszło do sporu między Zachodem, zwłaszcza rządem Niemiec, a Rosją.
Chodziło o turbinę, która po pracach serwisowych, wykonywanych przez producenta (Siemens Energy) w Kanadzie powróciła do Niemiec. Turbina, która miała trafić do Niemiec tymczasowo, pozostaje cały czas w Muelheim an der Ruhr (Nadrenia-Północna Westfalia), ponieważ Rosja odmówiła jej przyjęcia.
Rzecznik KE Eric Mamer: Cynizm Rosji
"Ogłoszenie dziś po południu przez Gazprom, że po raz kolejny zamyka Nord Stream 1 pod fałszywym pretekstem, jest kolejnym potwierdzeniem jego zawodności jako dostawcy. To także dowód na cynizm Rosji, która woli spalać gaz zamiast honorować kontrakty" - napisał na Twitterze rzecznik KE Eric Mamer.