Green Deal, czyli unijna strategia klimatyczna wyznaczyła krajom członkowskim cel ograniczenia emisji CO2, tak żeby do 2030 r. Wspólnota jako całość osiągnęła swoje priorytety klimatyczne, czyli do 2030 r. obniżyła emisję gazów cieplarnianych o 55 proc. w porównaniu z rokiem 1990, a do 2050 r. osiągnęła neutralność klimatyczną. Polityka UE nie określa jednak jak poszczególne państwa członkowskie mają osiągnąć te zadanie. W praktyce oznacza to, że każdy kraj UE może w tym zakresie prowadzić własną agendę. Na przykład Francja postanowiła osiągnąć neutralność klimatyczną w zupełnie inny sposób niż choćby Niemcy czy Austria. "Bez atomu nie osiągniemy neutralności" 10 lutego prezydent Francji Emmanuel Macron oficjalnie ogłosił nowy krajowy program atomowy i zapowiedział, że Francja wybuduje 14 nowych reaktorów jądrowych, w tym sześć nowych reaktorów jądrowych trzeciej generacji (EPR) i osiem innych. Wiadomo już, że inwestycję zrealizuje państwowy koncern EDF, agencje państwowe już szukają lokalizacji pod budowę elektrowni. Ma to być największa inwestycja jądrowa w Europie od lat. - To dobra decyzja - ocenia Alice Franz ze stowarzyszenia L'Union Française de l'Electricité (UFE). - Wszystkie kraje UE mają różne punkty wyjścia pod względem miksu energetycznego. Francja w dużym stopniu polega na energii jądrowej, która przecież jest niskoemisyjna. W tym momencie bez atomu nie osiągniemy neutralności klimatycznej ani nie obniżymy emisji, przynajmniej tak to wygląda we Francji - wyjaśnia ekspertka. Jednak część ekspertów zauważa, że chociaż atom jest z perspektywy Francji bardzo ważnym źródłem energii, to Paryż jest pod tym względem na Zachodzie dość osamotniony - pomysł nie cieszy się poparciem największych unijnych gospodarek, w tym Niemiec, Włoch czy Hiszpanii. Nie dziwnego, Niemcy już ponad dekadę temu zapowiedziały, że do końca 2022 r. całkowicie wycofają się z atomu; do końca roku zamknięte zostaną ostatnie trzy działające na terytorium kraju elektrownie atomowe. Zamiast tego kraj postawił na spore inwestycje z energię odnawialną. - Niemcy w swojej polityce klimatycznej postawili na energię odnawialną, a Francuzi na dwie nogi - atomową i OZE. Owszem, jest kilka państw, jak choćby Luksemburg czy Austria, które tej energetyki jądrowej nie akceptują i są opozycji antyatomowej w UE, natomiast każde państwo ma prawo do rozwijania swojego projektu energetycznego - mówi Paweł Wróbel, dyrektor RE-Source Poland i BalticWind.EU. Austria chce skarżyć atom Decyzji Macrona przyklaskuje za to centralna i wschodnia Europa, w tym Polska i Słowacja, które widzą w atomie szansę na odejście od paliw kopalnych, w tym węgla i gazu. Konflikt o atom był bardzo dobrze widoczny podczas unijnych sporów o taksonomię, kiedy Komisja Europejska postanowiła wciągnąć na listę zielonych inwestycji gaz i energię atomową, i uznać je za paliwa przejściowe w procesie osiągania przez UE założeń Green Dealu. Pomysłowi przyklaskiwały władze polskie i francuskie. - Korzyścią taksonomii jest to, że integruje technologie umożliwiające dochodzenie do neutralności węglowej - mówi Alice Franz z UFE. Jej zdaniem wprowadzenie energii jądrowej i gazowej na listę paliw przejściowych jest konieczne, bo pozwoli to Francji na dywersyfikację źródeł energii. Tymczasem pomysł ostro oprotestowały Niemcy, Austria i Luksemburg, które zapowiedziały skargę na Komisję Europejską do Trybunału Sprawiedliwości UE. Losy unijnej taksonomii wciąż jeszcze pozostają jednaj nierozstrzygnięte. Unijni urzędnicy przewidują, że projekt zostanie ostatecznie przegłosowany w Radzie, gdzie będzie do tego potrzebował większości kwalifikowanej, czyli poparcia przynajmniej 15 z 27 państw, reprezentujących co najmniej 65 proc. mieszkańców UE. Może jednak utknąć w Parlamencie Europejskim, gdzie dla zielonego światła potrzebuje większości głosów. A opinie wśród europosłów są podzielone. Z danych Komisji Europejskiej wynika, że inwestycje w elektrownie jądrowe będą kosztować Unię przynajmniej 500 mld euro do 2050 r. Także Prezydent Macron zapowiedział już, że Francja przeznaczy z budżetu kilkadziesiąt miliardów euro na inwestycje w sektorze i wsparcie zadłużonego dzisiaj EDF. Niektórzy obserwatorzy rynku wskazują jednak, że francuskie inwestycje w atom są o tyle łatwe, że francuski rynek energetyczny jest bardzo monopolistyczny, w odróżnieniu od rynku brytyjskiego czy niemieckiego, a produkcja energii zmonopolizowana została przez spółki skarbu państwa. I tak, przedsiębiorstwo EDF, które zgodnie z zapowiedziami Macrona, odpowiedzialne będzie za budowę nowych reaktorów jądrowych i które odpowiada za dostarczanie Francuzom 75 proc. energii, od 2004 r. jest w pełni państwowe. Zgodnie z francuskim prawem, przynajmniej 70 proc. akcji spółki jest własnością państwa, rząd ma również prawo mianować prezesa przedsiębiorstwa. UE szuka niezależności energetycznej Zdaniem ekspertki z UFE inwestycje w atom pozwolą Francji uniezależnić się energetycznie: - Atak Rosji na Ukrainę sprawił, że wiele państw zaczęło gwałtownie szukać sposobów na uniezależnienie się od dostaw energii z zewnątrz. Myślę, że ten kryzys pokazał na bardzo wyraźnie, że musimy zredukować naszą konsumpcję paliw kopalnych i uniezależnić się od importu gazu czy węgla, zwłaszcza z Rosji - mówi. Nie wszystkich to jednak przekonuje. Niektórzy eksperci zauważają, że produkcja energii atomowej wymaga przecież uranu, którego Francja nie ma i który importuje m.in. z Nigru i i Kazachstanu. A to oznacza, że podstawowy element do produkcji energii jądrowej nie pochodzi z Francji ani nawet z Europy. Toteż na dłuższą metę produkcja atomu będzie oznaczała dla Francji kolejne uzależnienie od importu z zewnątrz. Niektórzy eksperci zauważają też, że inwestycje w atom są niezwykle czasochłonne - czasu wymaga nie tylko sama budowa reaktorów, ale także zapewnienie ich operacyjności. Przykładem jest choćby elektrownia atomowa we francuskim Flamanville, gdzie w 2007 r. ruszyła budowa trzeciego reaktora. Inwestycja do dzisiaj nie została ukończona, a opóźnienia przewidywane są przynajmniej do przyszłego roku. Atom to być może najważniejszy, ale nie jedyny punkt francuskiej polityki klimatycznej, bo Macron zapowiedział również duże inwestycje w energię odnawialną, w tym budowę 50 farm wiatrowych oraz podwojenie mocy elektrowni słonecznych i wodnych. Eksperci zauważają jednak, że same inwestycje to nie wszystko, bo zarówno kraje członkowskie, przedsiębiorstwa, jak i konsumenci muszą najpierw ograniczyć zużycie energii, zwłaszcza pochodzącej z paliw kopalnych, jak gaz. - Francja może inwestować w atom, a Niemcy w OZE - jeśli tylko osiągną w ten sposób cel, jakim jest redukcja emisji. Jednak UE musi zmusić kraje członkowskie to zwiększenia wysiłków na rzecz klimatu. Wszyscy musimy się bardziej postarać, pamiętajmy, że jedziemy na tym samym wózku - mówi Franz. Jowita Kiwnik Pargana