Turystka Lily King spędzała wakacje w Maroku wraz ze swoją matką Aichą. Ich czerwcowy wyjazd już się kończył - w ostatni wieczór wybrały się na kolację do restauracji, w której jadły już podczas pobytu w stolicy kraju - Rabacie. "The Sun" opisuje, że młoda dziewczyna zmagała się z wieloma alergiami pokarmowymi, więc dla rodziny ważne było, by jeść w sprawdzonych miejscach. Mimo że wybraną restaurację już odwiedzały, matka po raz kolejny poinformowała obsługę o uczuleniach córki i produktach, których ta nie może jeść. Maroko. Dramat w restauracji. Nastolatka zmarła w ramionach matki Kobiety otrzymały zamówione dania. Niestety, już po chwili zorientowały się, że dzieje się coś niedobrego. Objawy narastającej reakcji alergicznej Lily próbowała niwelować, przyjmując leki z adrenaliną, jednak czuła się coraz gorzej. W pewnym momencie zaczęła mieć problemy z oddychaniem. Matka wezwała pogotowie, a dziewczyna wyszła na zewnątrz. Gdy Aicha chciała dołączyć do córki, kelnerzy domagali się, by ta zapłaciła rachunek. Do swojego dziecka dołączyła więc dopiero po kilku minutach. Turystka miała prosić o pomoc, ale nikt nie reagował, w tym m.in. ochrona obiektu. Służb ratowniczych nie było widać, dlatego matka postanowiła, że dotrze do szpitala na własną rękę. Niestety - podróż trwała zbyt długo. 18-latka dostała ataku serca, a potem zmarła w ramionach matki. Źródło: "The Sun" ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!