Co z Białorusią w przypadku śmierci Łukaszenki? Polityczny scenariusz

Oprac.: Joanna Mazur
Mnożą się spekulacje na temat stanu zdrowia Alaksandra Łukaszenki. Zaczęto się nawet zastanawiać, jaki los może spotkać Białoruś na wypadek śmierci dyktatora. Były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Iwan Stupak zaznaczył, że KGB nie będzie w stanie utrzymać reżimu, jeśli ludzie wyjdą na ulice.

Stan zdrowia białoruskiego dyktatora Alaksandra Łukaszenki jest w ciągu ostatnich kilku dni stał się jednym z głównych tematów. Oprócz spekulacji odnośnie tego, co właściwie dolega prezydentowi Białorusi i napływających informacji o jego pogarszającej się formie, zaczęto się również zastanawiać, co się stanie w przypadku kiedy Łukaszenka umrze.
Były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Iwan Stupak przedstawił możliwy - według niego - scenariusz, jaki może spotkać Białoruś po śmierci Łukaszenki. Odniósł się do sytuacji z Rumunii.
Były funkcjonariusz SBU. "Sytuacja na Białorusi szybko się zmieni"
- KGB to lokalna białoruska siła. Jednak co ciekawe - na przykład w Rumunii, kiedy reżim Ceausescu (byłego prezydenta Rumunii - red.) zaczął pękać w szwach, dosłownie w sześć dni jego reżim upadł, prezydent został zastrzelony. Securitate, ich służba specjalna, która miała większy zasięg, skalę i okrucieństwo niż białoruskie KGB, nie wytrzymała zamieszek - podał Stupak, którego wypowiedź cytuje agencja Unian.
Według byłego funkcjonariusza SBU podobny los, czyli upadek reżimu, może spotkać Białoruś. - Jeśli protesty wystąpią wśród zwykłych Białorusinów, jeśli dołączą do nich także ludzie z pułku Kastusia Kalinouskiego, którzy teraz walczą dla Ukrainy, to jestem pewien, że sytuacja na Białorusi szybko się zmieni - wyjaśnił Stupak.
Zły stan zdrowia Alaksandra Łukaszenki
Spekulacje o tym, że ze zdrowiem białoruskiego przywódcy może być źle, zaczęły pojawiać się 9 maja, kiedy brał udział w obchodach Dnia Zwycięstwa na Placu Czerwonym w Rosji. W mediach zaczęły pojawiać się komentarze, że Łukaszenka wyglądał na zmęczonego lub chorego.
Doradca ukraińskiego MSW Anton Heraszczenko przekazał wówczas na Twitterze, że prezydent Białorusi nie brał udziału w lunchu zorganizowanym przez Putina, a na lotnisko udał się w asyście karetki. O Łukaszence zaczęło się robić coraz głośniej, kiedy po powrocie do kraju dosłownie zniknął z przestrzeni publicznej. Przywódca po raz pierwszy od 29 lat nie wygłosił swojego tradycyjnego przemówienia w Mińsku z okazji 9 maja. Pojawiły się nawet spekulacje, że mógł on zostać otruty.
Jak podała w sobotę "Nasza Niwa" Alaksandr Łukaszenka oraz jego kilku bliskich współpracowników, mają jakiś rodzaj grypy - wszyscy zachorowali w jednym czasie. - Z bliskiego mu kręgu jeszcze kilka osób zachorowało i opadło z sił. O ile rozumiem, jest to coś wirusowego - zaznaczył w rozmowie z gazetą rozmówca.
Tego samego dnia białoruskie Euroradio i kanał "Białoruski Hajun" przekazało, że prezydent Białorusi trafił do szpitala. Łukaszenka ma przebywać w Republikańskim Klinicznym Centrum Medycznym, zwanym "kliniką prezydenta".