- Te procesy wcale nie są procesami. To spektakl, to farsa, to nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością - mówiła Swiatłana Cichanouska, która na co dzień przebywa na emigracji. - To osobista zemsta Łukaszenki i jego kompanów, nie tylko na mnie, ale także na innych jego przeciwnikach - dodała. Liderka białoruskiej opozycji jest oskarżana przez reżim w Mińsku m.in. o zdradę stanu. Ma być także sądzona m.in. za podżeganie do nienawiści rasowej, narodowej i religijnej, organizację masowych zamieszek, którym towarzyszy przemoc wobec osób, pogromy, podpalenia, niszczenie mienia lub zbrojny opór wobec przedstawicieli władzy, oraz udział w nich. Oprócz Cichanouskiej sąd w Mińsku wezwał w tym samym dniu i o tej samej godzinie jej współpracowników - Volhę Kawalkową, Pawła Łatuszkę, Siarheja Dylewskiego i Maryję Moroz. Swiatłana Cichanouska: Atak na Ukrainę z Białorusi jest mało prawdopodobny Cichanouska uważa też, że ofensywa armii rosyjskiej na Ukrainę z Białorusi jest mało prawdopodobna mimo, że wojska obu sojuszniczych krajów rozpoczęły w poniedziałek wspólne ćwiczenia. - To próba zastraszenia Ukraińców i przekierowania ich uwagi od wschodniej części kraju na północne granice - oceniła. - Reżim Łukaszenki nie jest pewien, czy wysłanie wojsk do walki do Ukrainy nie spowoduje, że naród białoruski odwróci się od niego, więc obecny status quo jest wygodny dla Łukaszenki i Putina - dodała. Jej zdaniem Moskwa może jednak przeprowadzić więcej ataków rakietowych z białoruskiego terytorium. - Wątpię, aby ewentualny atak mógł nastąpić na lądzie, bo Putin wie, że udział wojsk białoruskich może wywołać nieprzewidywalne konsekwencje, ale rakiety mogą zostać wystrzelone z terytorium Białorusi w każdej chwili - ostrzegła liderka białoruskiej opozycji. Wybory prezydenckie na Białorusi w 2020 roku Cichanouska w 2020 roku brała udział w wyborach prezydenckich na Białorusi, stawiając w nich czoła rządzącemu od 1994 roku Łukaszence. Powszechnie uznawanemu za dyktatora przywódcy Białorusi przyznano oficjalnie 80,1 proc. głosów. Cichanouska, według oficjalnych wyników, uzyskała poparcie 10,1 proc. głosujących. Opozycja uznała te wyniki za sfałszowane, a przez kraj przelała się fala protestów z żądaniem uczciwych wyborów. Były to największe masowe protesty w historii Białorusi. Na wystąpienia społeczeństwa obywatelskiego władze odpowiedziały represjami na wielką skalę. Sama Cichanouska po wyborach była zmuszona przez władze do wyjazdu z kraju.